GKS Katowice. Wyzwanie dla mistrzów

Występy w Hokejowej Lidze Mistrzów to ciekawa przygoda i nowe doświadczenie sportowe – twierdzi obrońca GKS-u, Jakub Wanacki.


Trudno zdobyć mistrzostwo, ale jeszcze trudniej je obronić – to może wyświechtane stwierdzenie, ale pasuje jak ulał do GKS-u Katowice. Po 52 latach „GieKSa”, pod kierunkiem trenera Jacka Płachty (wychowanka klubu!), zdobyła 7. złoto w historii klubu. A praca wcale nie była – i nie jest – usłana różami.

Co roku, o tej samej porze, sytuacja się powtarza, bo hokeiści nie mogą korzystać z „własnego” obiektu – „Satelity” – i kątem trenują na „Jantorze”. Tam też niebawem rozpoczną kolejny sezon, niewątpliwie historyczny, gdyż wystąpią w eliminacjach Hokejowej Ligi Mistrzów (CHL). Już 1 września zmierzą się z obrońcą trofeum, szwedzkim Rogle Angelholm. Jednak nim to nastąpi, trzeba będzie przejść przez ostatni 3-tygodniowy szlif formy.

Kłopoty z miejscem do treningów i meczów związane są z siatkarskimi mistrzostwami świata. Stąd właśnie lokalizacja pierwszych meczów GKS-u na „Jantorze”, i przy ograniczonej liczbie publiczności.

Stabilizacja

Letni okres transferowy nie był łatwy dla działaczy tego klubu. Po złotym medalu wszyscy oczekiwali uzasadnionych podwyżek uposażeń, trzeba też było mocno się nagimnastykować, by utrzymać w miarę stabilny skład. Ostatecznie bilans zysków i strat jest mniej więcej wyrównany.

W Katowicach żałują, że odszedł Carl Hudson, który był ważnym ogniwem defensywy. Uznał on jednak, że zdobycie mistrzostwa Polski to dobry moment, by zakończyć karierę. W jego miejsce sprowadzono 25-letni Fina Niko Mikkolę, mającego udany sezon w Kiekko-Vantaa w Messtis (2. poziom rozgrywkowy). Fin zapewne będzie często wykorzystywany w formacjach specjalnych. Obrona, jak się wydaje, jest stabilna, bo występują w niej doświadczeni zawodnicy, a po operacji i rehabilitacji barku doszedł do niej Dawid Musioł. W każdej też chwili może ją uzupełnić Marcin Kolusz, hokeista uniwersalny.

Trafne uzupełnienia?

Dobra postawa Szweda Anthona Erikssona w GKS-ie została zauważona i zaowocowała transferem do IK Oskarshamn (SHL najwyższy poziom rozgrywkowy w Szwecji). Natomiast Fin Miro-Pekka Saarelainen trafił do duńskiej ligi i będzie występował w Rodovre Mighty Bulls. Działacze nie mieli dość argumentów, by zatrzymać tych napastników. Drużynę opuścili również Patryk Wronka oraz Mateusz Michalski; oferta finansowa Comarch Cracovii była na tyle kusząca, że obaj z niej skorzystali.

W Katowicach nikt zamierzał po ich odejściu rozpaczać, tym bardziej że sprowadzono Shigeki Hitosato, reprezentanta Japonii, który dał się poznać jako dynamiczny i kreatywny napastnik. Z kolei Szwedzi Hampus Olsson i Christian Blomqvist gwarantują solidność i stabilność. Podobnie jak ostatnio sprowadzeni Kanadyjczyk Brandon Magee oraz Fin Teemu Pulkkinen. Ten drugi liczy 27 lat, ma za sobą grę za oceanem na poziomie uniwersyteckim, a ostatni sezon spędził w duńskiej lidze Herning Blue Fox (najwyższa klasa rozgrywkowa).

– Wydaje się, że sprowadziliśmy zawodników, którzy spełnią oczekiwania – mówi dyrektor sekcji Roch Bogłowski, który przez w ostatnich miesiącach był jednym kłębkiem nerwów. – Jestem przekonany, że trenerzy odpowiednio ułożą poszczególne formacje i stworzą ciekawy zespół. Jeszcze sporo pracy przed nami, ale nie może być inaczej przed debiutem w eliminacjach Ligi Mistrzów.

Atmosfera w szatni

Hokeiści GKS-u najpierw przygotowują się indywidualnie, we własnym zakresie. – Od trzech lat pracuję w oparciu o plany trenera przygotowania motorycznego z Oświęcimia – mówi obrońca Jakub Wanacki, który ma za sobą udany sezon i któremu pamięta się zwycięską bramkę, zapewniającą drużynie miejsce w finale MP.

– Nie obawiam się więc o stronę fizyczną, bo zawsze byłem dobrze przygotowany. Weszliśmy na lód nieco później niż nasi rywale, ale jesteśmy przekonani, że wszystko nadrobimy. Wchodzimy w okres meczów kontrolnych, powoli więc powinniśmy łapać odpowiedni rytm. Nie mnie oceniać nowych zawodników, to rola trenera. Natomiast wiem, że nasza liga nie należy do „ogórkowych” i trzeba prezentować się solidnie w każdym elemencie, by się w niej pokazać z dobrej strony. Nasi trenerzy już zadbają o to, by akcenty w naszej drużynie zostały odpowiednio rozłożone. Równie ważne jest to, by została utrzymana atmosfera w szatni, bo ona jest również źródłem sukcesem drużyny.

Lampka nie świeci

W poprzednim sezonie GKS miał „firmowy” atak: Wronka – Grzegorz Pasiut – Bartosz Fraszko, który zdobywał gros bramek. Teraz trenerski duet Płachta – Ireneusz Jarosz ma więc zgryz, jak uzupełnić tę formację. ale zapewne znajdą napastnika, który uzupełni tę formację.

– Jeszcze nie myślimy o meczach Ligi Mistrzów i lampka nam się nie świeci – uśmiecha się Wanacki. – Przed nami jeszcze trochę pracy do wykonania, ale pewnie im bliżej będzie rywalizacji, tym temperatura będzie wzrastała. Na inaugurację spotykamy się z obrońcą pucharu i jestem ciekaw jak się zaprezentujemy. Niemniej czeka nas niezwykle ciekawa przygoda i nowe doświadczenie sportowe.

Przed trenerami i hokeistami GKS-u spore wyzwanie, bo przecież trzeba będzie łączyć występy w HLM z meczami ligowymi. W przeszłości nasi mistrzowie różnie sobie z tym radzili.

Dodajmy, że w tegorocznej edycji tych prestiżowych zawodów, oprócz GKS-u, wystąpi Comarch Cracovia, zwycięzca Pucharu Kontynentalnego. Początek hokejowego sezonu będzie się więc kojarzyć z wielkim „boom”!


Na zdjęciu: W życiu są piękne chwile… Jakub Wanacki (z lewej) i Carl Hudson tuż po zdobyciu mistrzostwa Polski. Ten pierwszy będzie z kolegami bronił tytułu, ten drugi będzie im kibicował, bo już zakończył karierę.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus