GKS Katowice. Z liderem na zakończenie

O godz. 11.00 GieKSa zmierzy się w sobotę z LKS-em Goczałkowice w swym czwartym tej zimy sparingu.


Katowiczanom styczeń kręcił się wokół Bielska-Białej: tu odbyły oba zgrupowania, tu – na boisku „na górce” – rozegra już trzeci sparing. Wcześniej wygrali tu z Rekordem (2:1) i zremisowali z Podbeskidziem (2:2), a w międzyczasie pokonali GKS Jastrzębie na katowickim „Kolejarzu” (2:1). Widać zatem, że dotąd podopieczni Rafała Góraka są tej zimy regularni, nie przegrywając i każdemu z rywali wbijając 2 bramki.

Sobotni mecz zakończy trwający od poniedziałku pobyt drużyny w ośrodku Rekordu.

– Już odchodzimy od najcięższych treningowych kwestii. Może nie będzie większego luzu, ale na pewno więcej rzeczy z piłką, co nas cieszy. Swoją pracę wykonaliśmy, teraz będą trochę przyjemniejsze rzeczy. W Bielsku, gdzie gościmy często, na nic nie narzekamy. Mamy dobrą bazę, jesteśmy zadowoleni ze zgrupowania – powiedział Michał Kołodziejski, stoper GieKSy, która tej zimy gra w takim ustawieniu, jakie w II połowie rundy jesiennej pozwoliło jej uciec ze strefy spadkowej I-ligowej tabeli, czyli na trójkę środkowych obrońców.

W sparingu z pewnością nie zagrają jeszcze rekonwalescenci – Bartosz Jaroszek, Oskar Repka i Dominik Kościelniak. Kilku graczy – np. Filip Szymczak – może dostać wolne z powodu mikrourazów. Kibice pewnie zastanawiają się, jak wypadnie Alan Bród. Środkowego pomocnika z 2004 rocznika można powoli określać mianem największego wygranego zimy w GKS-ie. Nie ma jeszcze na koncie debiutu w I lidze, dotąd występował jedynie w rezerwach na boiskach „okręgówki”, a w styczniu zaliczył już asystę przy bramce Patryka Szwedzika z Jastrzębiem oraz zapoczątkował obie akcje, po których katowiczanie strzelali gole Podbeskidziu.


Fot. Tomasz Kudala / PressFocus