GKS Katowice. Za późno na kalkulacje i błędy

59 punktów Widzewa, 59 punktów Górnika Łęczna, 58 punktów GKS-u Katowice. Przed nami niesamowity finisz sezonu zasadniczego II ligi. – Jesteśmy na takiej adrenalinie, że odpoczynek nam niepotrzebny – mówi Rafał Górak, trener GieKSy.


Nie ma już miejsca na pomyłki. Trzy czołowe drużyny II-ligowej tabeli, chcąc wywalczyć bezpośredni awans na zaplecze ekstraklasy, w dwóch ostatnich kolejkach sezonu muszą być nieomylne i rozbrajać kolejnych rywali niczym saperzy bomby. Błąd może kosztować najwyższą cenę, a na pewno – niechciany dziś przez nikogo w Łodzi, Łęcznej i Katowicach bilet na dogrywkę w postaci baraży.

Kalkulować nie mogą

Spośród czołowej trójki to GieKSa jest zespołem, który musi jeszcze oglądać się na wyniki rywali i liczyć na ich potknięcie. Ale sukcesywnie odrabia straty. W ostatnim tygodniu zredukowała manko względem Górnika z czterech do jednego punktu. Położenie katowiczan nadal jest jednak trudne – tym bardziej, że w przypadku równej liczby „oczek” czy to z łęcznianami, czy łodzianami, będą za ich plecami wskutek gorszego bilansu bezpośrednich starć (Łęczna) bądź gorszego bilansu bramkowego (Widzew). Pierwszy z dwóch bardzo trudnych zaplanowanych na ten tydzień wyjazdów GKS zakończył z tarczą, pokonując Pogoń Siedlce 2:0.

– To był trudny mecz, dla którego kulminacyjną sprawą był rzut karny obroniony przez Bartka Mrozka. To był zresztą jego świetny występ, co dało nam 3 punkty. W Siedlcach gospodarze przyjęliby punkt jako cenną zdobycz, my kalkulować już nie możemy. W pierwszej połowie drużyna grała bardzo odpowiedzialnie. Wiedzieliśmy, że w końcówce będziemy w stanie zdobyć bramkę. Bez obrony karnego byłoby oczywiście trudniej. Sposobimy się do dwóch ostatnich meczów. Jesteśmy wszyscy na takiej adrenalinie, że odpoczynek jest nam niepotrzebny – przekonuje Rafał Górak, trener GieKSy, która w niedzielę zagra w Stalowej Woli.
Bez względu na wszystko będzie to jej ostatni wyjazd w sezonie. Jest już pewna co najmniej 3. miejsca, czyli nawet w razie braku bezpośredniego awansu, oba ewentualne barażowe spotkania rozegra u siebie. Sezon zasadniczy zakończy starciem przy Bukowej z Resovią.

Takiego Widzewa nie widział

Nim to nastąpi, GKS zmierzy się ze „Stalówką”, która mimo miana czołowej w tym roku kalendarzowym drużyny II ligi osunęła się do strefy spadkowej. Wszyscy spodziewali się, że postawi w środę Widzewowi trudne warunki, ale została w Łodzi zdemolowana (0:3) i dlatego z GKS-em zagra z nożem na gardle.

– Spotkały się dwie drużyny. Jedna nie wysiadła z autobusu, a druga wyglądała tak, jakby wpadła do kociołka panoramixa – Szymon Szydełko, trener Stali, mecz w Łodzi porównał do… popularnego w akademikach drinka. Nie mógł się nachwalić i nadziwić postawy Widzewa.

– Widziałem go w wielu spotkaniach, ale powiem szczerze, że tak dobrze dysponowanego motorycznie – jeszcze nigdy. Nawet jeśli zaczynał tak ostro, jak z nami, to bardzo szybko opadał z sił. Widocznie służy tej drużynie końcówka ligi, granie co 3 dni. W niektórych momentach wręcz szkoda było mi moich zawodników, bo widziałem, jak cierpią. Nie byliśmy w stanie zdążyć do wielu piłek, w pierwszej połowie nie wygraliśmy pojedynku szybkościowego. Gramy teraz dwa mecze o utrzymanie, tabela się dla nas skomplikowała i musimy się podnieść – dodawał szkoleniowiec niedzielnego rywala GKS-u.

Temat na później

Działacze Widzewa mogą sobie gratulować, że wytrzymali ciśnienie. Albo raczej… odetchnąć z ulgą, że nie doszli do porozumienia z żadnym potencjalnym następcą trenera Marcina Kaczmarka. Drużyna, która 12 dni temu gładko (1:3) przegrała w Siedlcach i przypominała rozbitą, dziś zdaje się jechać po właściwych torach.

– Biorąc pod uwagę to, co działo się w ostatnim czasie – to całe zamieszanie, uzasadnione pretensje kibiców – taki mecz jak ten środowy był nam bardzo potrzebny. Cieszę się, że po niezłym występie w Katowicach przyszedł dobry ze Stalą, którą pokonaliśmy w przekonujący sposób. Nasza drużyna jest dobrze przygotowana do sezonu. To, że pogubiliśmy wcześniej punkty, jest tematem do późniejszej analizy. Teraz mamy ważniejsze rzeczy na głowie. Z GKS-em zespół podniósł się po stracie bramki, potem wygrał ze Stalą zwyciężającą po pandemii i dobrze się prezentującą w większości spotkań. Wierzę, że dzięki temu nabraliśmy pewności siebie – podkreśla Kaczmarek.

Karty na samym finiszu sezonu rozdaje Resovia, która po pandemii jeszcze nie wygrała. W niedzielę podejmie łodzian, potem – jak już wspomnieliśmy – pojedzie na Bukową.

– Zostały nam dwa ciężkie mecze, dwa kroki, by awansować. Czeka nas w Rzeszowie trudne zadanie. Najważniejsze, że wszystko jest w naszych głowach; że to od nas zależy nasz los, bo nie musimy nikogo gonić, a po prostu wygrać dwa ostatnie spotkania i awansować do I ligi. W środę zespół funkcjonował na pełnych obrotach, dosłownie każdy zasłużył na słowa uznania. Wszyscy jesteśmy świadomi, jak duża odpowiedzialność na nas ciąży – dodaje szkoleniowiec Widzewa.

Finał, presja, emocje

Swój los we własnych nogach ma także Łęczna. Jeszcze tydzień temu mogła pochwalić się serią 5 zwycięstw, a gdyby prowadząc w 85 minucie wygrała mecz z Pogonią, jedną nogą byłaby już w I lidze. Tak się jednak nie stało, bo przegrała 2:3, a w środę bezbramkowo zremisowała na wyjeździe ze Skrą Częstochowa. Te straty punktów spowodowały, że straciła fotel lidera na rzecz Widzewa, któremu nie ustępuje punktami, a bilansem bezpośrednich starć (2:2 i 1:2).

– Graliśmy na trudnym terenie w Częstochowie, z drużyną wiosną punktującą bardzo skutecznie, u siebie nie przegrywającą i nie tracącą bramek, w dodatku grającą specyficznie na sztucznej nawierzchni, bardzo cofniętą na własnej połowie, broniącą się całą jedenastką. Mimo dużej przewagi w posiadaniu piłki nie udało nam się stworzyć klarownej sytuacji – ocenia Kamil Kiereś, trener ekipy z Lubelszczyzny, która w teorii ma najłatwiejszy terminarz spośród czołowej trójki. W niedzielę zmierzy się co prawda z rozpędzoną ostatnio rzeszowską Stalą, ale u siebie, a sezon zasadniczy zakończy wyjazdem do już dawno zdegradowanej Legionovii.

– Z perspektywy finału sezonu możemy powiedzieć, że w Częstochowie uzyskaliśmy tylko remis, ale tak naprawdę dopiero dwie ostatnie kolejki pokażą, jaką wartość ma ten punkt ze Skrą. Musimy zachować zimą krew. Finał jest bardzo trudny. Wiele emocji, wiele presji… Nadal jesteśmy w grze. W pewnym momencie założyliśmy sobie, że prawdopodobnie czeka nas walka do samego końca – przyznaje szkoleniowiec drużyny z Łęcznej.

FINISZ LIDERÓW

WIDZEW ŁĘCZNA GKS
33. Resovia (w) Stal R. (d) Stalowa Wola (w)
34. Znicz (d) Legionovia (w) Resovia (d)

2 WYJAZDOWE wygrane z rzędu ma na koncie GieKSa (w Toruniu i Siedlcach), co wcześniej zdarzyło jej się na przełomie września i października (w Krakowie i Polkowicach). Trzech kolejnych zwycięstw w roli gości w II lidze dotąd nie odniosła. Ostatnia okazja – w Stalowej Woli.

11 KOLEJEK trwa seria bez wygranej zespołu, który na finiszu może rozdawać karty, czyli Resovii. Czekają ją jeszcze mecze z Widzewem i GieKSą, a sama wciąż plasuje się na 5. miejscu oznaczającym baraże.

2 RZUTY KARNE obronił w tym sezonie katowicki bramkarz Bartosz Mrozek. O ile ten pierwszy nie uchronił w sierpniu od porażki w Łęcznej, o tyle ten w Siedlcach – przy stanie 0:0 – już teraz ma wielką wartość.


Na zdjęciu: Jesienią katowiczanie (z lewej Dawid Rogalski) pokonali „Stalówkę” 2:1. W niedzielę chcą zrobić wszystko, by co najmniej powtórzyć ten wynik…

Fot. Rafał Rusek/PressFocus

II LIGA

33. kolejka, niedziela, 15 lipca: Resovia – Widzew Łódź – 13.05, Gryf Wejherowo – Górnik Polkowice – 15.00, Olimpia Elbląg – Legionovia – 16.00, Błękitni Stargard – Garbarnia Kraków – 16.00, Stal Stalowa Wola – GKS Katowice – 17.00, Skra Częstochowa – Pogoń Siedlce – 17.30, Górnik Łęczna – Stal Rzeszów – 17.40, Bytovia – Lech II Poznań – 18.00, Znicz Pruszków – Elana Toruń – 19.00.