GKS Katowice. Zaczątek charakteru

GKS Katowice w niedzielę wygrał walkę o pozycję wicelidera II-ligowej tabeli w Suwałkach, choć jako pierwszy stracił gola. To nic nowego, bo tej jesieni regularnie odwraca losy meczów, co daje trenerowi Rafałowi Górakowi nadzieję na… najlepszą serię w roli trenera drużyny z Bukowej.


Po ważnej wygranej (2:1) z Wigrami Suwałki szkoleniowiec GieKSy – jak to ma w tej rundzie w zwyczaju – nie był zbyt wylewny.

– Spotkanie odbywało się w trudnych warunkach atmosferycznych. Szczególnie ciężko było nam w pierwszej połowie, gdy graliśmy pod wiatr. Nie było to porywające widowisko, które będzie rozpamiętywane przez kibiców. To dla nas ogromnie cenna zdobycz punktowa i z tego niezmiernie się cieszymy – rzucił jedynie Rafał Górak, który może mieć powody do zadowolenia.

Optymistyczna prawidłowość

Tej jesieni kibice z Bukowej ciskali już w stronę drużyny gromy. Najpierw – za „falstart krakowski”, czyli wyjazdowe porażki z Garbarnią (0:1 w Pucharze Polski) i 2:3 z Hutnikiem (na inaugurację II ligi). Potem – za „końcówki mazowieckie”, czyli domowe remisy z Pogonią Siedlce (2:2) i Zniczem Pruszków (1:1) po golach traconych w doliczonym czasie gry. Apogeum nastąpiło dokładnie miesiąc temu w Częstochowie, gdy o porażce ze Skrą (0:1) przesądziła ostatnia akcja meczu. Rywale dziurawiący katowicką defensywę tuż przed końcową syreną – to stało się pewną prawidłowością. Na szczęście dla GKS-u, w listopadzie z nią zerwał, przez ostatni miesiąc zanotował komplet 5 zwycięstw, a przez całą jesień drużynie towarzyszy też prawidłowość inna i dużo bardziej optymistyczna: to, że gdy traci gola jako pierwsza, jeszcze nic w zasadzie nie oznacza. W Suwałkach przegrywała od 19 minuty, bardzo szybko wyrównała za sprawą Krystiana Sanockiego, a po przerwie pełną pulę zapewnił skutecznie wykonany przez Marcina Urynowicza rzut karny.

Nabrali jakości

W 14 meczach tego sezonu (13 ligowych + 1 pucharowy) GieKSa aż 8 razy przegrywała 0:1. Na tarczy schodziła jednak z murawy tylko trzykrotnie. Zaczęło się od wspomnianych porażek w Krakowie, potem – już tylko w Częstochowie, gdy nie było ani sekundy na odrobienie strat. W pozostałych pięciu przypadkach katowiczanie stawali na wysokości zadania. Raz zremisowali (od 0:1, przez 2:1, aż po pechowe 2:2 z Siedlcami), a czterokrotnie wygrywali. Odwracali losy spotkań z Lechem II Poznań (3:1), Olimpią Grudziądz (3:1), KKS-em 1925 Kalisz (4:1) i niedzielnego z Wigrami (2:1). Nie ma znaczenia, czy walka toczy się przy Bukowej, czy na wyjeździe. To pokazuje, że zespół nabrał jakości, ale i charakteru, w porównaniu do poprzedniego sezonu. Wtedy zarzucano katowiczanom, że jeśli gra się nie układa, to nie mają argumentów, pomysłu i sposobu na to, by jeszcze wyjść na prostą. W rundzie rewanżowej, tej „postpandemicznej”, 6-krotnie tracili gola jako pierwsi. Dali radę uszczknąć remis z Resovią, ponosząc poza tym 5 porażek.

Znacząca poprawa

Ogólnie w całych minionych rozgrywkach ze stanem 0:1 mierzyli się 18-krotnie. 10 razy przegrali, 6 razy dali radę zremisować, a ledwie 2 razy w pełni obrócili sytuację – w grudniu w Bytowie i w czerwcu z Łęczną (w obu przypadkach od 0:1 do 2:1). Teraz już uczynili to czterokrotnie, a za nami przecież dopiero niewiele ponad 1/3 sezonu. Zakontraktowanie zawodników klasy Filipa Kozłowskiego czy Krystiana Sanockiego podniosło jakość zespołu w zakresie ataku pozycyjnego, ale humoru Rafałowi Górakowi na pewno nie poprawia fakt, że tylko 3 mecze jego podopieczni zakończyli bez straty bramki. Pod tym względem, w porównaniu z poprzednim sezonem zmienia się niewiele – wtedy takich meczów było 8.


Czytaj jeszcze: Obowiązek na biegunie

Szansa na szóstkę

Umiejętność wychodzenia z opresji pozwoliła GieKSie odnieść 5 zwycięstw z rzędu: z Olimpią Elbląg, Błękitnymi, Garbarnią, Kaliszem i Wigrami, za sprawą których wspięła się na pozycję wicelidera. Wyrównała tym samym wynik z poprzedniej jesieni, gdy odprawiała z kwitkiem Legionovię, Garbarnię, Lecha II, Górnika Polkowice i Elanę Toruń. W niedzielne wczesne popołudnie podejmie Motor Lublin i stanie przed szansą na 6. kolejną wygraną. Byłaby to seria, jaka podczas dwóch kadencji Rafała Góraka jeszcze się nie zdarzyła – ani w II, ani w latach 2011-13 w I lidze. A przecież trener to dla historii GieKSy nie byle jaki: w niedzielę poprowadzi ją po raz 127., wyprzedzając Jerzego Nikiela, a ustępujący w tym względzie tylko Alojzemu Łysce i Piotrowi Piekarczykowi.


Na zdjęciu: Pod wodzą Rafała Góraka GieKSa wygrała 5 ostatnich meczów i w tym sezonie mierzy wysoko.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus