GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec. To zaledwie preludium…

Katowiczanie nie mieli problemu ze zdobyciem kompletu punktów z sąsiadami zza miedzy.


Hokeiści GKS-u Katowice w ostatnim czasie nie mają powodów do narzekań, bo w trzech kolejnych spotkaniach wzbogacili się o 8 punktów, wygrywając m.in. z Tychami oraz w Oświęcimiu. Podczas odrabiania ligowych zaległości nie mieli żadnych problemów z pokonaniem Zagłębia Sosnowiec, mając od początku do końca zdecydowaną przewagę. Tę potyczkę z wysokości trybun obserwował Robert Kalaber, wszak już jutro dojdzie do derbów z JKH GKS-em.

Działacze i trenerzy Zagłębia Sosnowiec po 13 meczach i zdobyciu 5 pkt uznali, że korekty w składzie są niezbędne. W pierwszej kolejności w trybie awaryjnym sięgnęli po bramkarza zza oceanu. Cody Porter, 23-letni golkiper rodem z Vancouver, ledwo co pojawił się w Sosnowcu, a już trener Grzegorz Klich zdecydował, że wystąpi przeciwko GKS-owi. Porter, imponujący warunkami fizycznymi (191 cm), w ostatnich dwóch sezonach wstępował w Konoxville Ice Bears (Southern Professional Hockey League – V poziom rozgrywek), ale jego statystyki nie powalają. Niemniej byliśmy ciekawi jak Kanadyjczyk będzie sobie radził w trudnej dla niego sytuacji, tuż po przyjeździe.

A gospodarze wcale nie zamierzali stosować taryfy ulgowej i od początku narzucili szybkie tempo gry oraz zyskali wyraźną przewagę. I zaczęło się sprawdzanie umiejętności Portera, ale ani z dalszej, ani z bliskiej odległości gospodarze długo nie mogli go pokonać. Inna sprawa, że niektóre akcje w ich wykonaniu były zbyt koronkowe. Goście skupieniu na obronie tylko od czasu do czasu kontratakowali, ale nie mieli klarownych sytuacji. Uderzenia z dalszej odległości Jurajowi Szimbochowi nie mogły przynieść żadnej krzywdy.

Jednak wyraźna przewaga miejscowych hokeistów (15-3 w strzałach) w końcu przyniosła im prowadzenie. Mateusz Michalski z Filipem Starzyńskim wymienili podania, zaś całą akcję sfinalizował Filip Stoklasa. Porter nie ponosi żadnej winy za utratę gola, bo wszystko się działo tuż przed jego nosem. Na domiar złego Eduard Kaszczak na sekundę przed syreną na przerwę otrzymał już drugą karę i za to samo przewinienie, czyli za atak kijem trzymając oburącz.

Goście w osłabieniu wznosili się na wyżyny umiejętności i potrafili się 3 razy wybronić, a na dodatek potrafili wykorzystać swoja drugą przewagę. Gdy w boksie kar przebywał Mikołaj Łopuski, Rusłan Baszirow z bliskiej odległości wyrównał. Po tym golu sosnowiczanie śmielej ruszyli do przodu i nawet kilka razy zatrudnili słowackiego golkipera. Jednak zostali skarceni 2 golami, bo najpierw Patryk Wajda dał GKS-owi prowadzenie, zaś Michalski po kilku próbach wreszcie umieścił krążek w siatce. Mecz w tym momencie wydawał się rozstrzygnięty, a jedyną zagadką było ile jeszcze goli zdołają strzelić gospodarze, choć wcale nie zamierzali forsować zbyt mocnego tempa, bo przecież już jutro mają prestiżową potyczkę z JKH GKS-em Jastrzębie. Niemniej ciągle sprawdzali umiejętności Portera, a on był jedną z jaśniejszych postaci przyjezdnych. Skończyło się na 5 bramkach, ale to była najmniejsza kara, jaka mogła spotkać gości. Zespół z Sosnowca tylko w liczebnej przewadze czasami zagroził bramce GKS-u, zaś w sumie zdobył dwa gole. Na tę chwilę nie stać go na podjęcie walki z wyżej notowanymi rywalami. A tymczasem GKS poczyna sobie coraz lepiej. Zobaczymy co będzie się działo w derbach z Jastrzębiem.

GKS KATOWICE – ZAGŁĘBIE SOSNOWIEC 5:2 (1:0, 2:1, 2:1)

1:0 – Stoklasa – Starzyński – Michalski (17:47), 1:1 – Baszirow – Nikiforow (26:13, w przewadze), 2:1 – Wajda – Fraszko (31:55, 4 na 4), 3:1 – Michalski – Stoklasa – Starzyński (39:44), 4:1 – Michalski – Fraszko – Kruczek (47:40, w przewadze), 5:1 – Franssila – Stoklasa (53:34, w przewadze), 5:2 – Nikiforow – Dubinin – Baszirow (56:35).

Sędziowali: Robert Długi i Mateusz Niżnik – Andrzej Nenko i Kamil Korwin.

KATOWICE: Szimboch; Franssila – Krawczyk (2), Kruczek – Wajda, Zieliński – Andersons, Paszek – Cunik (2); Łopuski (2) – Rohtla – Wanat, Krężołek – Pasiut – Fraszko, Stoklasa – Starzyński (4) – Michalski, Mularczyk – Skrodziuk – Adamus. Trener Piotr SARNIK.

ZAGŁĘBIE: Porter; Syrojeżkin (2) – Jakobsons, Naróg – Kaszczak (6), M. Domagała – Choperia, Luszniak; Baszirow – Dubinin (2) – Nikiforow (2), T. Kozłowski – Nahunko – Bernacki, Stojek – Rutkowski – Smal, Piotrowski – Sikora – Kulas, Blanik. Trener Grzegorz KLICH

Kary: Katowice – 12 (2 tech.) min., Zagłębie – 12 min.

Liczba

37

STRZAŁÓW obronił Porter, zaś Szimboch 13 – to doskonale ilustruje przewagę gospodarzy.


Na zdjęciu: Mateusz Michalski powiększył swoje konto o trzy „oczka” – za dwa gole i asystę.

Fot. Krzysztof Porębski/Pressfocus.