Piłka nożna to gra błędów. I Błąda!

Katowiczanie tydzień temu – w jedynym nieprzełożonym meczu 23. kolejki – w ładnym stylu ograli w Opolu miejscową Odrę. Zagłębiacy – choć niżej od opolan klasyfikowani w tabeli – zawiesili jednak GieKSiarzom poprzeczkę bardzo wysoko. Choć miejscowi dość konsekwentnie próbowali stosować wysoki pressing – co parokrotnie skutkowało odbiorami piłki już na połowie rywala – dobrych sytuacji było w I połowie jak na lekarstwo. Kotłowało się przed bramką Dawida Kudły głównie po centrach Adriana Błąda – czy to z rzutów wolnych, czy po kontrach – ale Wojciechowi Kędziorze przy trąceniu piłki głową brakło precyzji, a Łukaszowi Zejdlerowi (szedł na piłkę wślizgiem) – ciut… dłuższego buta. Przyjezdni nie mieli w tej odsłonie nawet takich „okazji”, a jedyny groźniejszy moment to strzał (niecelny) Nuno Malheiro z dystansu.

 

Krótko po zmianie stron sygnał do ataku dał miejscowym znów Błąd; Kudła poradził sobie jednak z jego strzałem w krótki róg. Chwilę potem sytuacja gościom mocno się skomplikowała. Po rzucie rożnym sosnowiczan, z kontrą wyszli miejscowi. Andreja Prokić przez 40 metrów uciekał z piłką Bartomiejowi Babiarzowi, w końcu – tuż przed polem karnym – niedoszły GieKSiarz trącił piętę napastnika katowiczan, powodując jego upadek. Decyzja arbitra mogła być tylko jedna: czerwona kartka. Przed gospodarzami w ten sposób otwarły się „schody do nieba”, czyli trzeciego wiosennego (a czwartego z rzędu w lidze) zwycięstwa, windującego ich na pozycję tuż za podium.

 

Trzeba było jednak jeszcze chwili niepokoju – kapitalna „klepka” Vamary Sanogo z Alexandre Cristovao zakończyła się strzałem tego ostatniego, obronionym przez Mateusza Abramowicza – by w końcu Bukowa mogła eksplodować radością. Pewnie trochę podkoloryzowałby rzeczywistość Błąd, gdyby utrzymywał, że w 62 minucie spod linii bocznej chciał strzelać na bramkę. To było raczej podanie w „szesnastkę”; ale że go nikt w tejże „szesnastce” nie przeciął, mocno „zakręcona” piłka wpadła do sosnowieckiej bramki tuż koło słupka! Błąd bramkarza? Pewnie tak; ale czyż futbol nie jest grą błędów? I… Błąda – jak się okazało w sobotni wieczór!

 

GieKSa w ten sposób wygrała z Zagłębiem po raz pierwszy w historii w meczu na zapleczu ekstraklasy. Generalnie zaś – warto to przypomnieć – na ligowy sukces w starciu z sąsiadem zza miedzy czekała… ponad ćwierć wieku! Skromne 1:0 w pełni więc fanów z Bukowej usatysfakcjonowało.

 

GKS Katowice – Zagłębie Sosnowiec 1:0 (0:0)

1:0 – Błąd, 62 min

GKS: Abramowicz – Frańczak, Kamiński, Klemenz, Mączyński – Poczobut – Błąd (90+1. Słaby), Zejdler, Prokić, Słomka (59. Skrzecz) – Kędziora (76. Goncerz). Trener Jacek PASZULEWICZ.

ZAGŁĘBIE: Kudła – Nuno Malheiro, Jędrych, Cichocki, Puchacz – Wrzesiński (80. Banasiak), Nowak, Babiarz, Pribula (58. Rzonca) – Lewicki (58. Alexandre Cristovao), Sanogo. Trener Dariusz DUDEK.

Sędziował Artur Aluszyk (Szczecin). Widzów 5250.

Żółte kartki: Mączyński, Skrzecz – Sanogo.

Czerwona kartka – Babiarz (51. faul taktyczny).