GKS Katowice: Zastrzyk młodości?

Trzy pierwsze – to oczywiście gry kontrolne, więc nad samymi rezultatami można by przejść „do porządku dziennego”. Zresztą po ostatniej porażce sparingowej, w Łodzi (w sobotę jego podopieczni tam wrócą – tyle że na inny stadion…), szkoleniowiec GieKSy nie rozdzierał szat. – Owszem, więcej spodziewałem się od drużyny w zakresie realizacji boiskowych zadań, więc w tym zakresie jestem zawiedziony. Natomiast może dobrze stało się, że ten zimny prysznic przyszedł teraz. Nie chciałbym, żebyśmy w lidze tak szybko zostali sprowadzeni na ziemię – mówił Jacek Paszulewicz po przegranej z drugoligowcem.

Trio z perspektywami

Owa niemoc w realizacji zadań – na jego nieszczęście – przedłużyła się jednak na pierwsze 45 minut gry o punkty, z bielszczanami w minioną sobotę. I wystarczyła, by podarować Podbeskidziu komplet punktów. Bo choć w II części spotkania przewaga gospodarzy była już znaczna, zabrakło najważniejszego: wykreowanej z zegarmistrzowską precyzją i wykończonej okazji bramkowej. Najbliżej takowej był duet Damian Michalik – Daniel Rumin. Gdyby ten drugi – po zgraniu „z klepki” tego pierwszego – o ułamek sekundy szybciej „przeczytał” jego intencje, Mavroudis Bougaidis nie miałby szansy na skuteczną interwencję. – Cóż, przeskok z grania trzecio- do pierwszoligowego jest znaczny – 21-latek, pozyskany ze Skry Częstochowa, już w letnich sparingach zwracał uwagę na pracę, jaką ma do wykonania, by podołać nowym obowiązkom.

Inna rzecz, że być może właśnie tacy jak on powinni dostawać dziś nieco większy kredyt zaufania? Parę razy nieźle zaprezentował się w grach kontrolnych Dominik Bronisławski – dotąd anonimowy przecież na szczeblu centralny piłkarz; Kacper Tabiś – chwalony po meczu przez szkoleniowca – też zapewne nie stracił talentu, który pozwala mu w jego roczniku (2000) zakładać koszulkę z orzełkiem.

W drodze na MŚ

Na więcej niż pokazał w sobotę trzeba liczyć w przypadku Adriana Łyszczarza. – Lubię grę kombinacyjną, a pozycja „dziesiątki” zawsze była „moją” – przyznawał w rozmowie z nami jeszcze przed sezonem 19-latek wypożyczony ze Śląska. – Inna rzecz, że akurat gra na dwie „dziesiątki”, jaką preferuje trener w GKS-ie, to dla mnie nowość – zwłaszcza schodzenie w boczne sektory boiska. Muszę to „złapać”, nabrać automatyzmów – wyjaśniał.

Wychowanek FC Academy Wrocław przy Bukowej ma też bardzo osobisty cel. Za rok dla jego rocznika najważniejszą imprezą będą finały mistrzostw świata, których Polska jest organizatorem. – Bardzo liczę na to, Katowice otworzą mi furtkę do tego turnieju – deklarował Łyszczarz. Jacek Magiera, selekcjoner tejże kadry, mecz z Podbeskidziem oglądał z trybun Stadionu Miejskiego. I pewnie jeszcze nieraz na mecze katowiczan zawita.

Na zabrzańskim tropie

Tak młodego zespołu, jak w minioną niedzielę Górnik na mecz z Koroną, GieKSa oczywiście do pierwszoligowego boju nie pchnie. Przykład zabrzan – w kontekście ostatnich 20 miesięcy przy Roosevelta – jest jednak kuszący, a potwierdzeniem niech będzie choćby… angaż rutynowanego Hiszpana. W końcu nie tylko przy Bukowej tego lata zamarzyli o „nowym Angulo”.