GKS Katowice. Zupełnie nowy rozdział

Wszyscy związani z katowickim klubem – po fatalnym w skutki ubiegłym sezonie – długo nie mogli dojść od siebie. Nikt bowiem nie wyobrażał sobie, że GieKSa może opuścić szeregi zaplecza ekstraklasy, ale ostatecznie musiała się z tym pogodzić.

12 lat ich nie było

Po wieloletnich i nieprzerwanych występach w I lidze ten zasłużony dla polskiego futbolu klub – starsi kibice pamiętają zapewne zwycięstwa w trzech finałach Pucharu Polski, cztery tytuły wicemistrzowskie i dziesięć lat występów w europejskich pucharach – znalazł się na trzecim poziomie rozgrywkowym, na którym po raz ostatni był w sezonie 2006/07 i w tabeli III grupy III ligi zajął 2. miejsce, ustępując jedynie imiennikowi z Jastrzębia, a następnie – bez konieczności udziału w barażach (KSZO Ostrowiec ostatecznie do nich nie przystąpił) – znalazł się w II lidze, która od rozgrywek 2008/09 stała się I. Katowiczanom wiodło się w niej różnie. Większość sezonów kończyli w środku stawki lub nieco niżej, choć przed wieloma z nich nie brakowało szumnych zapowiedzi chęci walki o ekstraklasę. Przed minionym również na tyle wzmocniono kadrę, że wielu w GKS-ie widziało kandydata do awansu.

Bolesny spadek

Stabilność finansowa, mocne wsparcie miasta, większościowego właściciela klubu, ściągnęły na Bukową głównie zawodników wiekowych, bo ówczesny dyrektor Tadeusz Bartnik oraz trener Jacek Paszulewicz liczyli na ich ogranie i doświadczenie. Czym się to skończyło? Wszyscy pamiętają. Za rządów wspomnianego szkoleniowca katowiczanie rozegrali 10 meczów, z których zdobyli 8 punktów. Zastępujący go awaryjnie (w trzech meczach) Jakub Dziółka wywalczył 4 punkty, ale nie miał wymaganej licencji i zespół musiał przejąć trener, który takową licencję posiadał.

Wybór padł na Dariusza Dudka. Gdyby liczyć tylko okres jego pracy w Katowicach, to pod względem miejsca w tabeli (11.) nie wyglądał on najgorzej. W 21 spotkaniach zespół zdobył 25 punktów, 6 razy wygrał, 7 razy zremisował i 8 razy przegrał, w tym ten najważniejszy mecz w sezonie. O okolicznościach porażki w ostatniej kolejce z Bytovią powiedziano i napisano już tyle, iż nie ma sensu do nich wracać. Skutek tej historii jest jednak taki, że już od najbliższej niedzieli drużynie przyjdzie walczyć o odzyskanie zaufania fanów.

Zgrywanie ogniw

Postarać się o to mają ci, którzy swego czasu w Katowicach pracowali i są wspomniani w pozytywnym świetle. Trudno jednoznacznie stwierdzić, że dyrektor Robert Góralczyk i trener Rafał Górak mają gieksiarskie DNA, ale fachowości w żadnym wypadku nie można im odmówić. Obaj od pierwszego dnia wzięli się do pracy, bo mieli świadomość, że czeka jej ich sporo. – Po spadku pozostało pogorzelisko, ale kurz już opadł i trzeba się zabrać do sprzątania. Musimy odgruzować pewne rzeczy i zacząć budować zespół od nowa – mówił szkoleniowiec, dając do zrozumienia, iż przy Bukowej otwiera się zupełnie nowy rozdział. Za pisanie linijek na jego kartach mają odpowiadać sprowadzeni latem zawodnicy. – Szukaliśmy takich, którzy by się wpisywali w profil drużyny na sezon II-ligowy. Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, by ten zespół był najsilniejszy i został poukładany zgodnie z naszym pomysłem. Czas pokaże, na ile nasze wybory były słuszne.

GKS Katowice. Prezentacja i próba generalna

Zakontraktowaliśmy wielu młodych piłkarzy, bo właśnie młodzież ma stanowić mocny fundament zespołu, który w przyszłości zostanie tu zbudowany. Zależy nam, aby poszczególne ogniwa się ze sobą zgrywały, nabierały siły i doświadczenia – powiedział dyrektor Góralczyk, który zdaje sobie sprawę, że nowi zawodnicy są dla większości mniej rozpoznawalne, wierząc jednocześnie, iż dzięki występom w Katowicach stracą takie miano.

Cele w skali mikro

– Mogę tylko potwierdzić te słowa – podkreślił szkoleniowiec. – Naszym podstawowym celem jest zbudowanie zespołu, a to nie będzie krótki proces, zważywszy na to, co tego lata wydarzyło się pod względem kadrowym. Chciałbym jednak mieć pod opieką zespół, który będzie w stanie dominować i bardzo dobrze grać. Na to jednak potrzeba czasu, więc musimy się skupić na celach w skali mikro, a takimi będą kolejne mecze. Na początek czeka nas mecz ze Zniczem Pruszków i właśnie na nim się koncentrujemy.

O walce o awans na tę chwilę na razie nie ma co mówić, ale potencjał tej drużyny jest ogromny. Gdyby tak nie było, to pod tym projektem byśmy się nie podpisywali. Żeby jednak wydobyć z niej zespołowość, a ta w piłce nożnej jest najważniejsza, musi się do tego dopasować wiele czynników. Stworzenie zespołu, który będzie się prezentował na miarę indywidualnych umiejętności tych piłkarzy, to proces i na to, by wszyscy wydobyli z siebie 100 procent, potrzeba czasu.

27 chętnych do pracy

Jak już zostało wspomniane, kadra GieKSy została znacznie odmłodzona. Najstarszym zawodnikiem jest Radek Dejmek, który ma 31 lat. Pozostali urodzili się w latach 90. i później. Nie brakuje też piłkarzy urodzonych po 2000 roku. – Wierzę, że każdy z nich dla klubu i dla siebie może wiele dobrego, a Bukową traktuje jako najważniejsze miejsce. Idealnie byłoby mieć ich wszystkich na własność i związać się z nimi wieloletnimi kontraktami, ale to nie jest takie proste. Uważam, że mamy grono 27 chętnych do pracy i wierzących w nasz projekt zawodników – dodał Robert Góralczyk, który w poprzednim sezonie prowadził III-ligowy Motor Lublin i zapowiedział ścisłą współpracę z Rafałem Górakiem.

 

Na zdjęciu: Jednym z tych, którzy zostali przy Bukowej na nowy sezon Arkadiusz Woźniak (z prawej).

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem