GKS Tychy. Analiza kinematyczna gwarancją sukcesu?

GPS ma doprowadzić sztab szkoleniowy GKS-u Tychy najkrótszą drogą do sukcesu.


Piłkarze GKS-u Tychy trenują i grają z nadajnikami na plecach. Technologia mocno wkroczyła do drużyny, a system GPS ma poprowadzić sztab szkoleniowy trenera Artura Derbina na najkrótszą drogę do sukcesu.

Na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim, gdzie tyszanie trenują od poniedziałku, każdy zawodnik zakłada specjalny nadajnik, który zapisuje: dystans, długość sprintów, ilość przyspieszeń i zwolnień.

Dzięki temu trenerzy wiedzą w jaki sposób zawodnik został obciążony w czasie zajęć i jaką odpowiedź wysłał jego organizm, czyli w jakim stopniu zmieniało się tętno, na przestrzeni wysiłku każdego piłkarza. Co za tym idzie szkoleniowcy mogą indywidualnie dobierać obciążenia i intensywność zajęć dla poszczególnych zawodników.

Przebiegli 117 kilometrów

– Testowaliśmy ten system na meczu pucharowym z Wisłą Płock – mówi asystent trenera Kacper Jędrychowski. – Dowiedzieliśmy się na przykład, że zawodnicy przebiegli w sumie około 117 kilometrów, a jeżeli dodamy, że od 66 minuty graliśmy w dziesiątkę, to wyjdzie nam, że wybiegali mecz na wysokim poziomie. Analiza kinematyczna danych, których jest sporo na pewno będzie przydatna.

Sparing z Widzewem

Ta wiedza oczywiście nie wygra meczu, ale pozwoli trenerom lepiej przygotować piłkarzy do optymalnego wysiłku w dniu spotkania, podczas sezonu, który rozpocznie się dla GKS-u Tychy za tydzień, 29 sierpnia o godzinie 19.00, spotkaniem ze Stomilem Olsztyn, na swoim boisku.

Na murawie liczą się przede wszystkim piłkarskie umiejętności, a te trener Artur Derbin sprawdzi na zakończenie sześciodniowego obozu, meczem z Widzewem. Spotkanie ze świeżo upieczonym I-ligowcem, choć w przypadku łodzian wypadałoby raczej napisać, z czterokrotnym mistrzem Polski oraz półfinalistą Pucharu Europy Mistrzów Krajowych, rozpocznie się dzisiaj o godzinie 11.00.

Choć sezon jeszcze się nie rozpoczął, ale można powiedzieć, że dla Damiana Nowak, będzie to już mecz z podtekstami. Nowy napastnik tyszan, latem, mając do wyboru Widzew albo GKS Tychy, postawił na „trójkolorowych”. W pucharowym meczu z Wisłą Płock, grając w końcówce, pokazał się z dobrej strony, a w pierwszym sparingu na zgrupowaniu, w środę strzelił gola, główkując po rzucie wolnym.

Napastnicy z tego żyją

– Przede wszystkim jest to okres, w którym ciężko pracujemy – wyjaśnia Damian Nowak. – Wyniki sparingów nie są najważniejsze. Na pierwszym planie są założenia taktyczne, które mamy spełniać. Oczywiście każdy chce wygrywać, bo zwycięstwa budują. Mnie cieszy gol, bo to dla napastników jest punkt odniesienia.

Napastnicy z tego żyją, za to są rozliczani. Musimy więc robić to co do nas należy. Mam nadzieję, że w lidze te bramki będą wpadać, bo to będzie najważniejsze. Zdaję sobie sprawę, że o miejsce w ataku muszę rywalizować i to jest zdrowa rywalizacja, bo mamy dobry kontakt.


Czytaj jeszcze: Przed nimi ogrom pracy

Szymon Lewicki jest przecież bardzo dobrym napastnikiem i ma swoim dorobku tytuł królem strzelców I ligi więc ja się od niego uczę. Nie jestem tak doświadczony jak on i fajnie, że mam z kim konkurować na treningach o sok z buraka. Jest w tym trochę śmiechu, ale najważniejsze, że to wszystko działa na plus.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus