GKS Tychy. Cenny remis

Tyszanie z dobrej strony zaprezentowali się w meczu z Widzewem.


Na początek okresu przygotowawczego trener Dominik Nowak przygotował dla swojego zespołu ambitny plan: wyjazdowe mecze z zespołami klasyfikowanym znacznie wyżej w ubiegłym sezonie. Ze Śląskiem we Wrocławiu nie wyszło (1:3), ale z remisu w Łodzi z Widzewem tłumaczyć się musi jego łódzki kolega Janusz Niedźwiedź. Sam też nie był jednak do końca zadowolony. – Musimy od siebie więcej wymagać. Były fajne momenty, ale zbyt mało, zwłaszcza w ofensywie – powiedział w pomeczowym wywiadzie dla klubowej telewizji.

Widzew miał momentami przewagę, ale goście z Tychów zneutralizowali te ataki skuteczną obroną, a sami w akcjach ofensywnych byli równie groźni. Tyszanie grali ubrani na biało, Widzew w nietypowych dla siebie czarnych kostiumach. Może dlatego, żeby było im ciężej w tym upale i mogli zrzucić trochę wagi? – zgadywano na widowni.

Oba zespołu rozpędzały się dość długo i dopiero w 20 minucie obejrzeć można było pierwszy celny strzał. Rezerwowego Wasyla Łytwynenkę pokonać chciał nowy w tyskim zespole Patryk Mikita, zresztą były zawodnik Widzewa, który jednak boiska w ośrodku treningowym Łodzianka, gdzie rozgrywano mecz, pamiętać nie może, bo za jego czasów (osiem lat temu) jeszcze go nie było.

Już do przerwy chyba nic się zdarzy, powiedział kolega siedzący obok mnie i akurat w tym momencie piłka idealnie „siadła” na nodze Mattii Montiniego, który strzałem zza pola karnego dał Widzewowi prowadzenie. Wygląda na to, że takie strzały to terapia po kontuzji, która wyłączyła go z gry przez znaczną część rundy wiosennej. – Stopa nadal mnie boli, ale lekarze stwierdzili, że jak będę grał, to mi przejdzie – opowiadał po meczu o tej niekonwencjonalnej metodzie leczenie piłkarskich urazów.

Po przerwie spodziewano się jeszcze groźniejszych ataków Widzewa, bo do gry weszli między innymi Danielak, Stępiński, Pawłowski, Terpiłowski, Guzdek i Lipski, a więc teoretycznie silniejsi od tych, co rozpoczęli mecz, ale Dominik Nowak też miał w rezerwie takich graczy jak Szymura, Dominguez, Mańka, Żytek i Rumin. Gra była więc w dalszym ciągu wyrównana, a na akcje Terpiłowskiego (słupek w 50 minucie), Pawłowskiego i Danielaka bez kompleksów odpowiadali groźnymi strzałami z dystansu Antonio Dominguez i Marcin Kozina.

Obrona też do końca była czujna. W 86 minucie najlepszą chyba akcją meczu popisał się – oczywiście w defensywie – Maciej Mańka. Alec Mudimu, pochodzący z Zimbabwe ostatnio piłkarz angielskiego Altrincham, mógł już tylko bezradnie patrzeć na uciekającego mu Bartosza Guzdka, ale kilkoma susami dopadł rywala właśnie Mańka, odbierając mu piłkę zanim piłkarz Widzewa zdążył złożyć się do strzału, mając przed sobą już tylko bramkarza.

Wyrównując gol padł po akcji mało efektownej, ale na pewno skutecznej. Po rzucie rożnym piłkę do siatki wepchnął Daniel Rumin, a pewnym problemem jest określenie, jaką częścią ciała to zrobił. Nie była to na pewno noga, głowa, ani nawet ręka…


Widzew Łódź – GKS Tychy 1:1 (1:0)

1:0 – Montini, 42 min. 1:1 – Rumin, 78 min

WIDZEW I połowa: Łytwynenko – Zieliński, Szota, Żyro, Kreuzriegler – Gołębiowski, Shehu, Kun, Hansen, Nunes – Montini. II połowa: Ravas – Szota, Żyro (72. Dębiński), Stępiński – Danielak, Lipski, Shehu, Terpiłowski, Gołębiowski, Pawłowski – Guzdek. Trener Janusz NIEDŹWIEDŹ.

TYCHY I połowa: Jałocha – Kargulewicz, Połap, Nedić, Mudimu, Pipia – Mikita, Czyżycki, Krężelok, Jaroch – Malec. II połowa: Dana – Dzięgielewski (69. Machowski), Mańka, Nedić (61. Mudimu), Szymura, Wołkowicz – Ploch, Dominguez, Żytek, Kozina – Rumin. Trener Dominik NOWAK.


Na zdjęciu: Starcie Bartosza Guzdka z Aleckiem Mudimu. Takich pojedynków było w sobotę więcej.

Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl