GKS Tychy. Charakterem można dużo osiągnąć

Daniel Rumin zamiast cieszyć się z pierwszego gola strzelonego w barwach GKS-u Tychy ma do siebie pretensje o niewykorzystanego karnego.


Przed meczem z Zagłębiem Sosnowiec trener tyszan Artur Derbin stwierdził: „Wierzę mocno w to, że Daniel Rumin, który przyszedł do nas zimą właśnie po to, żeby wzmocnić siłę uderzeniową naszego zespołu, potwierdzi swój snajperski instynkt i zacznie strzelać”.

Dobra wiadomość – 25-letni napastnik GKS-u Tychy zdobył swoją pierwszą bramkę dla trójkolorowych. Zła wiadomość – miał jeszcze kilka okazji, których nie zamienił na gola, a w dodatku nie wykorzystał rzutu karnego.

– O to mam do siebie pretensje, bo powinienem trafić z „wapna” i ten wynik 2:1 na tablicy wyników powinien się już pojawić w 55 minucie – mówi wychowanek Lotnika Kościelec. – Zdaję sobie sprawę, że przy mojej lepszej skuteczności mogłem zdobyć minimum dwie bramki i to jest silniejsze uczucie niż radość z mojego pierwszego gola dla GKS-u Tychy. Na pewno cieszy to, że piłka mnie szuka w polu karnym rywali.

Trzeba to jednak przełożyć na skuteczność. Ale najważniejsze w tym wszystkim jest to, że jako zespół pokazaliśmy charakter i sięgnęliśmy po komplet punktów, strzelając zwycięską bramkę w doliczonym czasie gry. Z tego jesteśmy bardzo zadowoleni, bo dzięki charakterowi w piłce nożna dużo osiągnąć. Dzięki niemu robi się też awanse.

Grali na swoich zasadach

O tym jak ważne jest to zwycięstwo z perspektywy układu tabeli najlepiej świadczy fakt, że tyszanie po 23. kolejce znowu znaleźli się z pierwsze szóstce i jako zespół, który w tym roku zdobył w 3 meczach 7 punktów, zagrają w sobotę w Głogowie z Chrobrym.

– Przygotowujemy się do tego spotkania w normalnym rytmie – wyjaśnia Artur Derbin, szkoleniowiec tyszan. – Po piątkowym meczu z Zagłębiem mieliśmy sobotni trening regeneracyjny i wyrównawczy, a po wolnej niedzieli zaczęliśmy już mikrocykl meczowy, w którym mamy w planie podwójne zajęcia we wtorek. Przyglądamy się oczywiście jak grają przeciwnicy i analizujemy ich atuty, ale przede wszystkim skupiamy się na sobie, żebyśmy grali na swoich zasadach.

Obrona jakościowa

– Tak właśnie robiliśmy w piątek, bo dużo dostarczaliśmy piłek do przodu. Byliśmy mobilni. Reagowaliśmy szybko po stracie. Zmieniliśmy swój styl gry defensywnej, w której stawiamy na obroną jakościową, a nie ilościową. To znaczy, że mniej zawodników ma zadania wyłącznie zabezpieczające dostęp do naszej bramki. To wymaga koncentracji i skupienia oraz umiejętności, ale mamy ich na tyle, żeby próbować.

W meczu z Zagłębiem daliśmy się jednak raz zaskoczyć. Z tym, że w akcji, po której straciliśmy gola trzeba dostrzec idealne przyjęcie i wejście w nasze pole karne Szymona Pawłowskiego, który jeszcze znakomicie strzelił. To była taka akcja, przy której niewiele się da zrobić. Jednak w większości sytuacji sobie poradziliśmy i wierząc do samego końca dopięliśmy swego. Dlatego myślę, że jesteśmy na dobrej drodze – kończy Artur Derbin.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus