GKS Tychy. Cieszy się z powrotu na Śląsk

Paweł Szołtys pochodzi z Mysłowic. Przez lata uważany był za sporą nadzieję GKS-u Katowice. W jego barwach rozegrał 39 meczów na zapleczu ekstraklasy. Z Bukową lewonożny zawodnik rozstał się latem 2017 roku. Sezon 17/18 spędził w drugiej lidze, grając najpierw dla Rozwoju Katowice, a następnie – Olimpii Elbląg. Minionej jesieni występował w III-ligowym KP Starogard Gdański. Wystąpił w 11 meczach, strzelił 1 gola. Tylko 3-krotnie wybiegł na boisko w podstawowej jedenastce.

– Nie ukrywam, że to było dla mnie bardzo ciężkie pół roku. Złe decyzje sportowe, personalne… Bardzo żałuję tego kroku, jakim były przenosiny do Starogardu. Zupełnie nieudany okres. Nie chcę już do tego wracać – mówi urodzony w 1997 roku zawodnik.

W Tychach trenuje od początku okresu przygotowawczego. – Przyjechałem na testy – i tak się to jakoś toczy. Mam nadzieję, że tu zostanę. Nie jestem już młodzieżowcem, ale uważam, że mój czas może jeszcze nadejść. W Katowicach spędziłem dobre chwile, mile wspominam okres prezesury Wojciecha Cygana, byłe bardzo zadowolony, miałem świetnych trenerów, u których czyniłem postępy. Po 10 latach musiałem opuścić „Gieksę”, a teraz mam nadzieję, że znowu będzie mi dane grać w pierwszej lidze. Bardzo zależy mi, by się rozwijać. Jestem szczęśliwy, że mogłem przyjechać do Tychów. GKS to bardzo dobra drużyna, a ja jestem ze Śląska i cieszę się, że mogę tu wrócić – nie kryje Paweł Szołtys.

Choć wcześniej kojarzył się raczej z ofensywą – pozycją napastnika, bocznego czy środkowego pomocnika – w zimowych sparingach najczęściej wystawiany jest na razie na lewej obronie.

– To dla mnie nowa pozycja, ale chyba daję na niej radę. Widocznie jest w porządku, skoro trener… jeszcze mi jej nie zmienił – uśmiecha się niespełna 22-letni zawodnik.

Zauważmy, że w piątek w Karwinie etatowy lewy obrońca GKS-u, Dawid Abramowicz, był próbowany na środku defensywy. To pokłosie odejścia Daniela Tanżyny dla Widzewa Łódź. Na boku zrobiło się więc miejsce dla Szołtysa. Innego obok Abramowicza lewego obrońcy w kadrze GKS-u dziś nie ma. – Z „Abramem” akurat grałem w Katowicach, tam się poznaliśmy. Większość chłopaków kojarzę. Złapaliśmy w miarę dobry kontakt, a z biegiem czasu będzie on lepszy. Czy obawiam się, że będzie trudno o regularne występy? Odpowiem, że będę o siebie walczył, by łapać jak najwięcej minut – podkreśla Paweł Szołtys.

Gracza rodem z Mysłowic chwalił trener Ryszard Tarasiewicz. – Ma bardzo dobre parametry wydolnościowe, dobrą lewą nogę. To ciekawy chłopak. Myślę, że warto w niego zainwestować. Co ważne i na co kładę nacisk: ten zawodnik ma taką pojemność tlenową, że – kolokwialnie mówiąc – jest stworzony do orania. W jego przypadku jest małe ryzyko odniesienia urazu. Duża moc, siła. Może grać na kilku pozycjach – stwierdził szkoleniowiec GKS-u.

 

Na zdjęciu: Choć Paweł Szołtys występował ostatnio ledwie w III lidze, przypadł do gustu trenerowi Ryszardowi Tarasiewiczowi.