GKS Tychy. Ciężko pracuje, by strzelać, ile wlezie

Nowy napastnik GKS-u Tychy chce poprawiać swoje snajperskie osiągnięcia.


Gracjan Jaroch, choć piłkarzem GKS-u Tychy został tydzień temu, a do zespołu dołączył w piątek, jeszcze na zgrupowaniu w Ustroniu, to praktycznie do drużyny wszedł dopiero we wtorek rozpoczynając z nowymi kolegami wspólne treningi pod wodzą Artura Derbina.

– Przygotowywałem się do tego sezonu wchodząc w letni okres treningowy z Wartą Poznań, której zawodnikiem byłem przez minione dwa lata – mówi nowy zawodnik tyszan. – Natomiast ostatnie dwa tygodnie miałem trening indywidualny i pracowałem codziennie. Brakowało mi jednak zajęć z drużyną, ale wszystkie inne obowiązki okresu przygotowawczego starałem się wykonywać więc nie przyszedłem „zasiedziany”.

W nowy tydzień, po dwóch dniach odpoczynku po zgrupowaniu, tyszanie weszli podwójnymi zajęciami trenując rano i po południu więc Gracjan Jaroch od razu wrzucony został na głęboką wodę. Miał też czas, żeby lepiej poznać nowych kolegów, a jednocześnie porozmawiać o indywidualnych celach i oczekiwaniach.

Widać gołym okiem

– Zostałem zawodnikiem GKS-u Tychy przede wszystkim po to, żeby strzelać gole dla tej drużyny – zapowiada 23-letni napastnik. – Taką mam pozycję, że ciężko mówić o innym celu jak zdobywanie bramek. Tego się ode mnie wymaga i to chce dać zespołowi. Uważam, że mogę też pomóc w różnych momentach gry na boisku i mam nadzieję, że to pokażę i że będzie to widać gołym okiem.

W sezonie 2019/2020 Gracjan Jaroch strzelił 8 goli dla Warty i był ważnym ogniwem zespołu, który wywalczył awans do ekstraklasy. W najwyższej klasie rozgrywkowej wychowanek Polonii Przemyśl nie zdołał się jednak zadomowić. Wprawdzie rozegrał 14 spotkań, ale tylko dwukrotnie wyszedł w podstawowej jedenastce, a w dodatku ani razu nie trafił do siatki rywali.

Jeszcze więcej goli

– Uważam, że ciągle jestem tym zawodnikiem, który zdobywał bramki w pierwszej lidze i będę chciał to udowodnić nie tylko powtarzając osiągnięcie z Warty, ale jeszcze poprawiając swoje osiągnięcia i strzelając jeszcze więcej goli – dodaje piłkarz mierzący 171 centymetrów. – Wiem, że mnie na to stać. Pierwszą przymiarkę do ekstraklasy miałem jako 18-latek, bo trener Kazimierz Moskal w Pogoni Szczecin w środę dał mi szansę debiutu w pierwszym zespole w meczu Pucharu Polski z KKS 1925 Kalisz, w którym strzeliłem gola, a w sobotę na ławce rezerwowych w meczu z Termalicą, ale ostatecznie wtedy tej szansy gry w najwyższej klasie rozgrywkowej nie dostałem.

Bezcenne doświadczenie

– Nie wiem czy było za wcześnie, ale wiem, że byłem na fali. Gdybym wszedł… Różnie się to wszystko mogło potoczyć, ale później przyszedł okres wypożyczeń, bo wiedziałem, że w Pogoni będzie mi bardzo ciężko o minuty w ekstraklasie, a czekałyby mnie występy w III-ligowych rezerwach. Dlatego zdecydowałem się na przeprowadzki do I i II ligi. Gra w Miedzi Legnica, Błękitnych Stargard i Bytovii wyszła mi tylko i wyłącznie na dobre. W młodym wieku zdobywałem doświadczenie, które teraz jest po prostu bezcenne – kończy Gracjan Jaroch.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus