GKS Tychy. Coś się musi wydarzyć

Kapitan tyszan Maciej Mańka nie chce patrzeć na tabelę, w której GKS zajmuje odległe miejsce.


Do 30. minuty na murawie jastrzębskiego stadionu wszystko przebiegało według przewidywanego scenariusza. Walczący o miejsce uprawniające do gry w barażach o ekstraklasę GKS Tychy dominował i strzelał gole. Gdy w 25. minucie kapitan trójkolorowych Maciej Mańka z zimną krwią wykorzystał sytuację sam na sam i posyłając piłkę do siatki między nogami bramkarza GKS-u Jastrzębie podwyższył prowadzenie faworytów na 2:0 wydawało się, że pogodzeni ze spadkiem do II ligi gospodarze zostaną znokautowani. Niespodziewanie jednak po 30. minucie to miejscowi wzięli się za strzelanie goli i przechylili szalę zwycięstwa na swoją stronę i zatrzasnęli przed tyszanami drzwi do strefy barażowej.

Stracony sezon

– Nie wiem co się stało – ze spuszczoną głową po ostatnim gwizdku meczu w Jastrzębiu-Zdroju mówił kapitan tyszan.

– Nie mam pojęcia, ale mam wrażenie, że ten mecz z GKS-em Jastrzębie idealnie obrazuje cały ten sezon w naszym wykonaniu. Do 23. kolejki byliśmy przecież w czołówce, graliśmy, mieliśmy szansę na awans, a potem jak za dotknięciem jakiejś różdżki wszystko się zmieniło i jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Nie ma już szans na baraże. Po raz kolejny sezon można uznać za stracony i tak na gorąco trudno cokolwiek powiedzieć. Nie po to się człowiek poświęca i choć wiadomo, że nie zawsze przychodzą efekty, ale myślę, że nikt nie chce być w GKS-ie Tychy, który zajmuje – nie wiem, na przykład dwunaste miejsce w I lidze. Trzeba sobie to jasno powiedzieć, że coś się musi wydarzyć, żeby to się zmieniło. Nie wiem kogo to dosięgnie, ale coś się musi zmienić, bo – z całym szacunkiem dla tej ligi i dla GKS-u Jastrzębie, który zajmując ostatnie miejsce wygrał z nami 3:2 – ale ja nie umiem patrzeć na tabelę, w której GKS Tychy zajmuje miejsce w środku tabeli.

Na razie tylko plotki

Czy te słowa są zapowiedzią trzęsienia stołków i wietrzenia szatni, albo przynajmniej zwiastunem nowych nazwisk w sztabie trenerskim, tym bardziej, że „misja ratownicza” Jarosława Zadylaka nie przyniosła oczekiwanych efektów? Wśród plotek o kandydatach na nowego trenera pojawiło się nazwisko Wojciecha Stawowego.

– Owszem, mogę potwierdzić, że Wojciech Stawowy… był na naszym meczu z Puszczą Niepołomice – mówi prezes Leszek Bartnicki.

– Dodam jednak od razu, że trenerów, którzy przyjeżdżali do Tychów i oglądali nasze mecze w tym sezonie było naprawdę wielu. Na konkretne nazwiska szkoleniowców, którzy będą w naszym sztabie szkoleniowym na nowy sezon jest jednak jeszcze za wcześnie. W tej chwili mamy przed sobą jeszcze jeden mecz, którym chcemy się godnie pożegnać z kibicami i odrobinę podnieść głowę. Oczywiście myślimy już o następnych rozgrywkach, bo do ich inauguracji nie ma zbyt wiele czasu. Już w połowie czerwca trzeba będzie bowiem zacząć przygotowania więc powiem tylko, że trwają też rozmowy z zawodnikami, ale na razie żadnych nazwisk nie podam.


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus