GKS Tychy. Cudu nie było
Remis oznacza, że obydwie drużyny zagrają w barażach o ekstraklasę.
Tylko zwycięstwo przedłużało szansę tyszan na bezpośredni awans do ekstraklasy. Ostatnie spotkanie rundy wiosennej na Stadionie Miejskim zakończyło się jednak remisem 1:1 z ŁKS-em, a to oznacza, że dla obydwie drużyny będą kończyć sezon w barażach.
Zanim mecz się rozpoczął prezes GKS-u Tychy Leszek Bartnicki, wręczając pamiątkowe koszulki z „okrągłymi” numerami, podziękował oficjalnie Łukaszowi Grzeszczykowi za rozegranie 200 spotkań w tyskich barwach oraz Sebastianowi Stebleckiemu za pierwszą setkę z trójkolorowym trójkątem na piersiach. Ta miła uroczystość dodatkowo zmobilizowała jeszcze podopiecznych Artura Derbina, który w porównaniu z wyjściową jedenastką z tydzień wcześniej wygranego meczu w Opolu, zdecydował się na jedną roszadę, zastępując Kacpra Piątka skutecznym ostatnio Kamilem Kargulewiczem.
Z tym ofensywnym akcentem w składzie tyszanie narzucili łodzianom swoje warunki gry i atakowali z rozmachem. Już w 6 minucie Arkadiusz Malarz pierwszy raz musiał interweniować broniąc strzał głową Wiktora Żytka z 7 metra, a w 12 minucie kapitan ŁKS-u znalazł się oko w oko z Bartoszem Bielem, który próbował uderzeniem z 20 metra pokonać stojącego na 10 metrze bramkarza, ale ten paradą zażegnał niebezpieczeństwo.
Goście, mający w swoich szeregach zaledwie pięciu zawodników z jedenastki, która w poprzedniej kolejce pokonała 3:2 lidera o tym, że koncentrują się nie tylko na barażach przypomnieli w 24 minucie. Strzał głową Tomasza Nawotki był jednak zbyt lekki żeby Konrad Jałocha musiał się wykazać. Zdecydowanie trudniejsze zadanie miał w 31 minucie po główce Przemysława Sajdaka, ale zaprezentował świetny refleks i uchronił gospodarzy od starty gola.
To, że gra przesunęła się na połowę tyszan wcale nie znaczy, że gospodarze zrezygnowali z ataków. Zdecydowali się po prostu na inny rodzaj i w 37 minucie wyprowadzili składną kontrę, którą Bartosz Biel sfinalizował nieudanym strzałem i nieczysto uderzona z 16 metra piłka potoczyła się prosto w rękawice bramkarza. Także pozostałym akcjom zabrakło mocnego zakończenia i dlatego na przerwę trenerzy obydwu drużyny schodzili zastanawiając się co zrobić, żeby po przerwie rezultat ruszył.
Wprawdzie szkoleniowcy nie decydowali się na wprowadzenie nowych zawodników, ale po wznowieniu gry wyglądało jakby tyszan było o jednego więcej. Najpierw przebywali na połowie przeciwnika, a gdy ten wyrwał się z oblężenia i wywalczył rzut rożny gospodarze wyprowadzili zabójczą kontrę. Mając przewagę liczebną Jakub Piątek idealnie zagrał do Stebleckiego, który w 54 minucie z zimną krwią wbiegając w pole karne lekkim i celnym uderzeniem posłał piłkę obok Malarza do siatki.
Od razu po stracie gola Marcin Pogorzała zdecydował się na trzy zmiany i dopływ świeżej krwi sprawił, że łodzianie przenieśli ciężar gry na połowę rywali, a w 65 minucie Adrian Klimczak był milimetry od wyrównania. Lewy obrońca huknął bowiem z 20 metra i ostemplował poprzeczkę. Bliżej bramki był w 70 minucie Ricardinho, bo główkował z trzeciego metra, ale obrońcy GKS-u zdołali wybić piłkę sprzed linii bramkowej. Trener tyszan też wprowadzał nowych zawodników, ale dopiero ostatnie roszady sprawiły, że tyszanie zaatakowali. Kacper Piątek w 84 minucie strzałem z 16nmetra zmusił Malarza do parady, a po główce Dominika Połapa w kolejnej akcji piłka trafiła w poprzeczkę. Starał się jeszcze dobijać Łukasz Moneta, ale wynik uległ zmianie dopiero w 2 minucie doliczonego czasu gry, kiedy to Ricardinho zdecydował się na strzał z 20 metra i pokonał Jałochę, ustalając wynik.
GKS Tychy – ŁKS Łódź 1:1 (0:0)
1:0 – Steblecki, 54 min, 1:1 – Ricardinho, 90+2 min.
GKS: Jałocha – Mańka, Sołowiej, Szymura, Szeliga – Kargulewicz (63. K. Piątek), J. Piątek (72. Paprzycki), Żytek, Biel (63. Moneta) – Steblecki (84. Połap), Lewicki (83. Kasprzyk). Trener Artur DERBIN.
ŁKS: Malarz – Dankowski (57. Gryszkiewicz), Dąbrowski, Marciniak, Klimczak (66. Bąkowicz) – Wolski, Srnić (57. Tosik), Sajdak (57. Ricardinho), Nawotka – Rygaard, Sekulski (71. Janczukowicz). Trener Marcin POGORZAŁA.
Sędziował Łukasz Kuźma (Białystok). Widzów 4245.
Piłkarz meczu – Sebastian STEBLECKI.
Fot. Tomasz Kudała/PressFocus
Pary i terminy baraży
16 czerwca, środa
- GKS Tychy – Górnik Łęczna (g. 16.00)
- Arka Gdynia – ŁKS Łódź (g. 20.30)
20 czerwca, niedziela
finał (g. 20.40)