GKS Tychy. Czas na leczenie

 

W 66 minucie ćwierćfinałowego meczu Pucharu Polski z Cracovią obrońca GKS-u Tychy Łukasz Sołowiej opuścił boisko z kontuzją. – Naderwałem mięsień – wyjaśnia 32-letni stoper tyszan.

– Badania, które przeszedłem dwa dni po pucharowym meczu wykazały, że to naderwanie. Doktor Krzysztof Ficek wykonał od razu zabieg ostrzykiwania osoczem i stwierdził, że 7-10 dni muszę odpocząć od treningów.

Kiedy więc następnego dnia okazało się, że rozgrywki zostają zawieszone w pierwszym momencie pomyślałem sobie, że w moim przypadku jest to mały plus, bo mam czas na leczenie kontuzji.

Z każdą godziną uświadamiałem sobie jednak, że ta przerwa to wyjątkowa sytuacja i mój kłopot w porównaniu z tym co się dzieje na świecie i to nie tylko w sportowym środowisku, to temat, którym w ogóle nie ma się co zajmować.

Łukasz Sołowiej, który dopiero od poniedziałku rozpocznie rehabilitację od lekkiego truchtu, nie przebywa w Tychach.

Ekstraklasa nie wybacza

– Wykorzystałem ten czas przymusowego odpoczynku od piłki i wyjechałem do Warszawy, żeby spędzić ten czas leczenia razem z żoną – dodaje wychowanek Dębu Dąbrówka Białostocka.

– Powiem szczerze, że nie szukałem w telewizyjnych programach powtórek z naszego meczu z Cracovią, bo nie chciałem tego jeszcze raz przeżywać. Nie chciałem się denerwować, bo co z tego, że w końcówce II połowy wyrównaliśmy, a po na początku dogrywki mieliśmy przewagę i sytuacje bramkowe, skoro to Cracovia wywalczyła awans.

Na tym polega kunszt zawodników z wyższej ligi, że najmniejszy błąd, taki który w I lidze uchodzi bezkarnie, oni wykorzystują bezwzględnie. Poczuliśmy na własnej skórze co znaczy powiedzenie: ekstraklasa nie wybacza.

Patrzę przez okno i muszę powiedzieć, że te widoki są niecodzienne. Stolica bez korków w godzinach szczytu wygląda niezwykle. Ludzie naprawdę wzięli sobie do serca zasady stanu zagrożenia epidemicznego. I to jest bardzo pozytywne. O indywidualnych rozpiskach, które koledzy otrzymali od sztabu szkoleniowego na ten czas zawieszenia treningów w klubie, na razie nie myślę.

Nie zastanawiam się też nad tym kiedy wrócimy do rozgrywek, bo takie spekulacje są bez sensu. Skoro władze państwowe i minister zdrowia, mający najlepsze informacje na temat rozwoju sytuacji nie mogą powiedzieć niczego konkretnego, to ja też nie będę zgadywał.

Mam nadzieję, że pandemię uda się opanować. Skoro małpy, na których testuje się szczepionki drugi raz już się nie zarażają, a statystki wskazują, że jest coraz więcej wyzdrowień, możemy myśleć optymistycznie.

Bariera kontraktowa

Obrońca GKS-u Tychy zastanawia się natomiast nad tym, czy rozgrywki w sezonie 2019/2020 uda się doprowadzić do końca. Decyzja UEFA o przeniesieniu mistrzostw Europy na 2021 rok pozwala optymistyczniej patrzeć w ligową przyszłość.

– Majowy deadline już nie jest co prawda tak straszny, ale musimy sobie zdawać sprawę z tego, że zyskaliśmy tylko miesiąc i to nie cały – zauważa Łukasz Sołowiej.

– Baraże były przecież zaplanowane na czerwiec i ostatni zespół, który dołączy do ekstraklasy mieliśmy poznać 10 czerwca. Praktycznie zyskaliśmy więc trzy tygodnie, bo większość klubów podpisując kontrakty ze swoimi zawodnikami zapisuje datę do 30 czerwca.

Po tym terminie zawodnicy bez aktualnej umowy nie wybiegną na murawę i w ten sposób powstaje bariera kontraktowa. Myślę, że negocjacje o przedłużenie kontraktu na jeden-dwa tygodnie nie wchodzą w rachubę, bo byłby problem z uzgodnieniem warunków.

Ale mam nadzieję, że te rozważania nie będą potrzebne i jak już wrócimy do gry, to szybko nadrobimy zaległości.