GKS Tychy. Czas zaczyna gonić

Łukasz Sołowiej przeprowadził się z Tychów do Puszczy i trenerowi Arturowi Derbinowi brakuje zawodników.


Łukasza Sołowieja nie było na liście transferowej GKS-u Tychy. 33-letni stoper miał ważny kontrakt do końca tego sezonu, ale uznał, że za mało grał w rundzie jesiennej i postanowił przenieść się do klubu, w którym widzi się w podstawowym składzie. Dlatego przeprowadził się do Puszczy Niepołomice, która sfinalizowała transfer wychowanka Dębu Dąbrowa Białostocka i podpisała z nim kontrakt na 2,5 roku.

– O Łukaszu mogę mówić tylko dobrze – zapewnia trener tyszan Artur Derbin.

– Poznałem go gdy w sezonie 2016/17 był moim podopiecznym w Zagłębiu Sosnowiec. To pozytywna osobowość. Gdy przyszedłem do GKS-u Tychy też mogłem na niego liczyć i w pierwszym moim sezonie pracy z tyskim zespołem wystąpił w 23. spotkaniach. Ten sezon rozpoczął w wyjściowym składzie, ale kontuzja z pierwszego meczu pokrzyżowała mu plany i ostatecznie zagrał tylko w trzech meczach ligowych i dwóch pucharowych. Rozmawialiśmy o tym i o jego miejscu w naszym zespole. Uznał, że czas na zmianę więc pozostaje mi uszanować jego decyzję, podziękować za ten wspólnie spędzony czas i życzyć powodzenia w nowym klubie.

Wymaga czasu

Odejście jednego z trzech nominalnych stoperów sprawiło, że zmieniło się „zapotrzebowanie” szkoleniowca, który na swojej liście życzeń do tej pory miał napastnika oraz skrzydłowego i środkowego pomocnika.

– Już w rundzie jesiennej stosowaliśmy manewr przesunięcia na środek obrony naszego nominalnego defensywnego pomocnika Wiktora Żytka, ale to było wyjście awaryjne – dodaje szkoleniowiec GKS-u Tychy.

– Dlatego naturalnym zabiegiem w tej sytuacji wydaje się poszukiwanie na transferowym rynku stopera, który uzupełni naszą obronę. Mamy już kandydatów zarówno z polskich klubów jak i z zagranicy, ale takie przejście wymaga czasu. Tym bardziej, że w tej chwili klubu ekstraklasy są na zgrupowaniach i dopiero pod koniec miesiąca mogą zapaść decyzje dotyczące ostatecznego składu na rundę wiosenną, a więc pojawia się też zawodnicy, których będzie można pozyskać.

Gra wewnętrzna

Czekanie do końca stycznia wydaje się jednak ostatecznością. Wprawdzie pierwszy sparing tyszanie rozegrają dopiero za tydzień, podejmując o godzinie 12.00 na sztucznej trawie bocznego boiska lidera III ligi LKS Goczałkowice, ale pełna kadra potrzebna jest sztabowi szkoleniowemu do prowadzenia codziennych treningów.

– Cały czas trwają rozmowy i nowe nazwiska w składzie GKS-u Tychy mogą się pojawić w każdej chwili – zapewnia opiekun trójkolorowych.

– Na sobotni trening, którego głównym elementem ma być gra wewnętrzna brakuje mi jednak zawodników do skompletowania dwóch jedenastek.

Pitry na stoperze

– Na szczęście mamy w sztabie szkoleniowym Przemka Pitrego, który może się wcielić w rolę stopera. Taka gra jest na tym etapie bardzo potrzebna, bo staraliśmy się już w trakcie tygodnia, w którym na pierwszym miejscu były badania i testy, wprowadzać elementy taktyczno-techniczne. Nawet zajęcia o charakterze tlenowym były prowadzone z piłkami więc rozegranie meczu na koniec pierwszego tygodnia pracy idealnie wpisuje się w plan treningowy – kończy Artur Derbin.


Fot. Dorota Dusik