GKS Tychy. Czy to już twierdza?

Po raz ostatni GKS stracił punkty w roli gospodarza niemal pięć miesięcy temu, ulegając dzisiejszemu przedstawicielowi ekstraklasy, ŁKS-owi Łódź. Potem bez punktów z Tychów wyjeżdżała Puszcza Niepołomice, Wigry Suwałki, GKS Jastrzębie oraz – już w tym sezonie – Odra Opole i Chrobry Głogów. Bilans bramkowy tych pięciu spotkań – 19:3 – robi wrażenie. Na Edukacji 7 powstaje prawdziwa twierdza!

Co 2 tygodnie – ekstraklasa!

– U siebie czujemy się mocni – potwierdza Marcin Biernat, środkowy obrońca GKS-u. – Gramy dobrze, z polotem, ofensywnie, zdobywamy wiele bramek. Z każdym kolejnym meczem przeciwnicy mogą przyjeżdżać do nas z coraz większą bojaźnią. Skoro Odrę pokonaliśmy 4:1, a Chrobrego – 5:1 – to trudno, by rywale nie mieli obaw. Mogą nastawiać się tu na kontry, być mocno cofnięci. Wiemy, że to my będziemy prowadzić grę. Zgoda – ktoś może przypomnieć, że Chrobry i Odra plasują się dziś w strefie spadkowej. Patrząc jednak na poprzednie sezony, wiele meczów wygrywaliśmy wysoko. 5:0, 4:2, 3:0… Wiadomo., że zdarzały się też wpadki, ale każdy musiał się nas obawiać. Zazwyczaj graliśmy bardzo dobrze nawet z zespołami walczącymi o awans, jak Stal Mielec czy Miedź Legnica – wskazuje Biernat.

Kamil Kiereś, czyli pierwszy trener, który prowadził GKS na nowym stadionie przy ul. Edukacji 7, zwykł powtarzać drużynie: „Panowie, wy co dwa tygodnie gracie w ekstraklasie”. Co prawda od tamtych słów minęło już sporo czasu – stadion został oddany do użytku ponad 4 lata temu – ale wciąż może robić wrażenie. Nie tylko na kibicach.

GKS Tychy. To jest niezbędne wzmocnienie

– Mogę powiedzieć za siebie: przyzwyczaiłem się już do atmosfery, jaka panuje na naszym stadionie. Gra mi się tu zdecydowanie lepiej niż na wyjazdach, bo po prostu czuć klimat większej piłki. Obiekt ma bardzo ładną bryłę, wszystkie spotkania odbywają się wieczorami i przy światłach, otoczka jest znacznie inna niż gdy jedziemy na Wartę, do Opola czy stadiony większości drużyn z pierwszej ligi. To nasz atut, do którego przywykliśmy, a dla niektórych rywali wciąż może być pewną barierą. Inaczej gra się dla kilkuset widzów, a inaczej dla kilku tysięcy – przyznaje Marcin Biernat.

Śróbując rekordy

Domowy bilans GKS-u za 2019 rok to do tej pory 6 zwycięstw, 1 remis i 1 porażka. Jako że przed nimi jeszcze siedem spotkań w roli gospodarza, są na dobrej drodze, by poprawić wynik z poprzedniego roku. W 2018 wygrali u siebie 11 razy. To najlepszy rezultat w skali rocznej, odkąd nowy tyski stadion został oddany do użytku. Warto też zauważyć, że takiej serii zwycięstw przed własną publicznością – na razie jest ich pięć – GKS nie miał od… 2006 roku. Wtedy to, na przełomie sezonów 2005/06 i 06/07 – odniósł ich 10.

Tyle że w IV lidze, pokonując m.in. rywali z Lublińca, Żarek, Łabęd czy Kromołowa. Tyszan zatrzymał dopiero – remisując 1:1 – MKS Myszków. Co ciekawe, już pred tym remisem dokonała się… zmiana trenera. Albin Wira zastąpił na stanowisku Dariusza Grzesika, a powodem była kiepska postawa w meczach wyjazdowych. Czarę goryczy przelała porażka w Rudzie Śląskiej ze Slavią. – Powiedziałem po tym meczu piłkarzom, że jeszcze dwie takie kolejki i odchodzę. Potem jednak wspólnie uznaliśmy z prezesem Jachymem, że nie ma sensu czekać – tłumaczył wówczas Grzesik. Nadmieńmy, że tyszanie nie zrealizowali wtedy celu i przegrali z Ruchem Radzionków walkę o miejsce w barażach o III ligę.

I to tak ku przestrodze dla dzisiejszego GKS-u. Nie od wczoraj wiadomo, że wieloletnią bolączką są wyniki uzyskiwane poza Tychami…

 

Na zdjęciu: Marcin Biernat przyznaje, że tyszanie świetnie czują się na swoim stadionie. Nawet jeśli nie zawsze trybuny są wypełnione…

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem