GKS Tychy. Dać szansę… historii

Piłkarze GKS-u Tychy w ostatnim meczu tego sezonu na swoim stadionie chcą godnie pożegnać się z kibicami.


Na szczycie I-ligowej tabeli prawie wszystko jasne. Prawie, bo do rozstrzygnięcia została już tylko kwestia zajęcia 6. miejsca, dającego prawo gry w barażach o awans do ekstraklasy. Na placu boju o to uprzywilejowane miejsce pozostały cztery drużyny, które stoczą korespondencyjną walkę. W najgorszej sytuacji jest plasujący się na 9. miejscu GKS Tychy, który z bilansem 11 zwycięstw, 11 remisów i 11 porażek, przystępuje do ostatniej w tym sezonie potyczki na swoim boisku.

– Zdajemy sobie sprawę w jakiej jesteśmy sytuacji – mówi trener Tomasz Horwat.

– Wyjdziemy jednak na boisko z tą myślą, żeby… dać szansę historii. W ostatnich dniach sporo mówiło się bowiem o tym, jak w 1992 roku niemożliwe stało się możliwe. Wtedy drużyna, w której grali między innymi związani teraz z klubem Jarek Zadylak, Krzysiek Bizacki i Rafał Oprzondek awansowała, bo wygrała ostatni mecz sezonu. To jest więc nasz podstawowy cel. Pod tym kątem patrzymy na GKS Bełchatów, czyli naszego najbliższego rywala. To zespół, który walczy o utrzymanie i mając punkt przewagi nad strefą spadkową, na pewno nie odpuści. Co prawda w trzech ostatnich meczach bełchatowianie nie strzelili gola, ale wcześniej zanotowali sześć spotkań bez porażki, wygrywając 2:1 ze Stalą Mielec i remisując 1:1 z Podbeskidziem. To świadczy o możliwościach tego zespołu.

Uwaga na Biela

Nikt w sztabie szkoleniowym GKS-u Tychy nie zamierza więc lekceważyć najbliższego przeciwnika.

– Analizowaliśmy grę GKS-u Bełchatów i wiemy, że ta drużyna dobrze się czuje w kontrataku – dodaje Tomasz Horwat.


Przeczytaj jeszcze: Maciej Mańka. Poszło to samo kolano…


– W grze obronnej koncentruje się z reguły na średnim i niskim pressingu, z którego wyprowadza szybki atak. Co prawda ich najlepszy strzelec Mateusz Marzec, który jesienią strzelił 11 goli, zimą przeszedł do Podbeskidzia, ale nadal jest w tym zespole Bartosz Biel, który potrafi być groźny. Analizowaliśmy też stałe fragmenty gry wykonywane przez bełchatowian oraz zwracaliśmy uwagę na ich słabsze strony. Mobilizujemy wszystkie nasze siły i choć w składzie zabraknie Macieja Mańki, którego kontuzja wyeliminowała z gry, to zawodników na nie brakuje. Jesteśmy przygotowani do tej rywalizacji, którą żegnamy się z naszymi kibicami. Żegnamy się, bo nawet gdy zajmiemy 6. miejsce, to w barażach będziemy grać jako goście.

Asystent Derbina

Choć tyszanie jeszcze nie wiedzą, kiedy zakończą sezon, to sztab szkoleniowy GKS-u Tychy, na którego czele stanie Artur Derbin, już wie, że przygotowania do nowego sezonu rozpoczną się 10 sierpnia.

– Urlopy będą więc bardzo krótkie i zdawałem sobie sprawę z tego, kiedy podpisywałem umowę o pracę na następny sezon, w którym będę asystentem Artura Derbina – zaznacza Tomasz Horwat.

– Cieszę się, że zostaję w GKS-ie Tychy na następny sezon, choć ten, który dobiega końca, był trudny, a ostatnie dwa miesiące kosztowały sporo sił. Mimo to o odpoczynku nie myślimy. Koncentrujemy się na tym, co teraz jest dla nas najważniejsze, bo chcemy po prostu wygrać, dać radość sobie i kibicom. Wyjdziemy na boisko po to, żeby zrobić to, co zależy od nas, a później zobaczymy, co to w ogólnym rozrachunku dało. Na rozpiski treningowe, które zawodnicy dostaną na tak zwany czas wolny, czy to będzie tydzień, czy też dwa tygodnie, przyjdzie pora, gdy już zabrzmi dla nas ostatni gwizdek tego sezonu. Na razie jesteśmy w grze i to jest w tej chwili najważniejsze.


Na zdjęciu: Tomasz Horwat w kolejnym sezonie będzie najbliższym współpracownikiem trenera Artura Derbina.

Fot. Dorota Dusik