GKS Tychy. Dostarczać piłki w pole karne

Obrońca Dominik Połap w rywalizacji o miejsce w tyskim zespole, ma poważny argument – daleki wyrzut piłki z autu.


Patrząc na skład GKS-u Tychy w rundzie wiosennej, można zauważyć, że prawa obrona to jedyna pozycja, na której w wyjściowej jedenastce następuje rotacja. W pierwszym tegorocznym spotkaniu o punkty zagrał na niej, Dominik Połap, ale nie mógł zaliczyć tego występu do w pełni udanych. Nie tylko dlatego, że w 66 minucie opuścił murawę zastąpiony przez Macieja Mańkę. Wcześniej bowiem został ukarany żółtą kartką, a ponieważ było to czwarte napomnienie w tym sezonie, wyjazdowe spotkanie z Sandecją musiał oglądać w roli widza. W Nowym Sączu zastępujący go Maciej Mańka został jednak ukarany czwartą żółtą kartką w obecnych rozgrywkach, a to oznaczało, że 22-letni tyszanin wraca do składu.

– Po trzech meczach mamy 7 punktów i nastroje w szatni są bardzo dobre – mówi obrońca, który w tyskich barwach rozegrał 61 pierwszoligowych spotkań i zdobył 4 bramki.

– Co prawda po pierwszym meczu spodziewaliśmy się więcej zarówno po wyniku, jak i po grze, ale ten bezbramkowy remis z Podbeskidziem potraktowaliśmy na zasadzie „od czegoś trzeba zacząć” i później do bardzo dobrej gry dołożyliśmy komplet punktów z Sandecją i z Zagłębiem. Sam tego pierwszego meczu w tym roku też nie będę za bardzo chwalił, bo choć dobrze rozpocząłem, to później było gorzej i jeszcze „złapałem” kartkę, która spowodowała, że musiałem pauzować, ale myślę, że w spotkaniu z Zagłębiem było już znacznie lepiej. Tego się więc trzymam i wierzę, że mogę dawać drużynie jeszcze więcej. Szczególnie muszę pracować nad ofensywą i robię to na treningach, ćwicząc dośrodkowania, żeby jeszcze częściej i przede wszystkim dokładnie dostarczać piłki w pole karne.

Trudne zadanie

W spotkaniu z Zagłębiem Dominik Połap, wrzucił – dosłownie – piłkę w pole karne rywali, wykonując aut. To nowe zagranie z arsenału prawego obrońcy GKS-u Tychy przyniosło gola, bo w podbramkowym tłoku odbijana futbolówka spadła ostatecznie na nogę Nemanji Nedicia, który zapewnił tyszanom zwycięstwo. To może być solidny argument na to, żeby o miejsce w wyjściowym składzie 10 lat młodszy tyszanin pokonał kapitana drużyny.

– Jedziemy do Głogowa, żeby jako drużyna powalczyć o zwycięstwo i zdajemy sobie sprawę, że to może być bardzo trudne spotkanie, więc wszyscy musimy być w pełnej gotowości – dodaje wychowanek MOSM-u Tychy.

– Tym bardziej że głogowianie na swoim są bardzo groźni, a ich bilans bramkowy 14:1 w jedenastu spotkaniach u siebie jest tego najlepszym dowodem. Widać, że potrafią się więc bardzo dobrze bronić, ale my pokazaliśmy w ostatnich występach, że coraz lepiej potrafimy grać w ataku, więc jestem dobrej myśli.

Zawsze jest ciekawie

– Z meczów w Głogowie nie mam jednak zbyt miłych wspomnień, bo tam zawsze jest ciekawie. Mój pierwszy mecz na tym boisku, sprzed dwóch lat, kojarzy mi się z porażką 1:5, a w poprzednim sezonie, choć nie grałem w tym spotkaniu, wracaliśmy do domu z dwoma czerwonymi, mocno kontrowersyjnymi, kartkami oraz porażką 0:1. Najpierw, jeszcze w pierwszej połowie Nemanja Nedić, a po przerwie Konrad Jałocha musieli opuścić murawę. W dodatku straciliśmy gola po rzucie rożnym. Grając pół godziny w dziewiątkę, próbowaliśmy jeszcze atakować, ale się nie udało. I tak jednak po tamtej porażce potrafiliśmy się podnieść, wygrywając 4 mecze z rzędu, potwierdzając, że jesteśmy drużyną ze ścisłej czołówki I ligi. Teraz też nią jesteśmy, a ponieważ Chrobry jest w tabeli tuż za nami i ma jeden punkt mniej, zapowiada się ciekawe widowisko – kończy, Dominik Połap.


Fot. Dorota Dusik