GKS Tychy. Dzień badawczy

 

Drugi dzień wspólnych treningów piłkarzy GKS-u Tychy sztab szkoleniowy pod wodzą Ryszarda Tarasiewicza przeznaczył był na testy.

Od rana do późnego popołudnia zawodnicy pojedynczo meldowali się w klubie i szli na sprawdzian tkanki tłuszczowej. Trzy „strzały” – po jednym w w klatkę piersiową, łopatkę i triceps – wystarczyły, żeby określić kto się musi skoncentrować na diecie.

Następnie był pomiar szybkości. Pod okiem radaru trzeba było przebiec około 100 metrów, a urządzenie śledzące każdy krok określało: prędkość, moc i długość utrzymania najwyższej prędkości maksymalnej.

Słaniali się na nogach

A na koniec było badanie ergospirometryczne, czyli pozwalające określić wydolność i pojemność płuc. Brzmi niewinnie, ale po przebiegnięciu pięciu odcinków po 300 metrów, każdego na większym gazie, zawodnicy słaniali się na nogach.

Na osłodę otrzymywali urodzinowe ciastko ufundowane przez Sebastiana Stebleckiego, który wczoraj obchodził 29 urodziny. Radość sprawiła im też wiadomość, że na piątek Ryszard Tarasiewicz zaplanował trening piłkarski.

Mandatu nie będzie

– To był faktycznie trudny dzień – podsumował Sebastian Steblecki. – Ja nie jestem demonem szybkości więc na pewno mandatu za przekroczenie prędkości nie dostanę, ale też za bardzo nie odstaję. Wydolność też zaliczyłem dając z siebie maksa, bo wiem, że wyniki tych naszych testów są potrzebne trenerom do zaplanowania dalszej pracy. Na szczęście ten dzień badawczy już mamy za sobą. Kolejnych pomiarów, badań i testów przez cały ten zimowy okres nie brakuje, ale taki już urok tego wejścia w sezon.

Tylko raz miałem przyjemną piłkarską zimę, bo gdy w pięć lat temu grałem w Holandii w SC Cambuur-Leeuwarden to zakończyliśmy rundę jesienną 21 grudnia, a tuż po Sylwestrze spotykaliśmy się w klubie i od razu ruszaliśmy na obóz w Portugalii. Tam byliśmy niespełna tydzień, bo 14 stycznia był pierwszy mecz. Praktycznie cały czas byliśmy więc z piłką czyli robiliśmy to co piłkarz lubi najbardziej – graliśmy.

Liczy kalorie

– W Polsce jednak ten czas między ostatnim meczem w starym roku, a pierwszym w nowym roku jest znacznie dłuższy trzeba się pogodzić, że nogi będą bolały. Dlatego zafundowałem kolegom urodzinowe ciastko. O torcie raczej nie mogło być mowy, bo każdy już liczy kalorie i mentalnie przygotowuje się na duży wysiłek, który pozwoli wiosną grać na najwyższym poziomie.

Tego oczekują od nas trenerzy, działacze i kibice, a my chcemy sprostać wymaganiom. Dlatego koncentrujemy się na pracy, a na opowiadania o tym jak kto spędził urlop i co się wydarzyło przez ten czas spędzony poza klubem, będzie jeszcze dużo czasu – zakończył pomocnik tyskiej drużyny.

A dodajmy, że Sebastian Steblecki ma o czym opowiadać, bo nie tylko na przełomie lat 2019/2020 zgolił wąsa, ale także zwiedził kawałek świata biegając na Florydzie. To już jednak temat na osobne opowiadanie.