GKS Tychy – GKS Katowice. Rezerwy na dalszą pracę

W sparingu z GKS-em Katowice trener tyszan Artur Derbin sprawdził 24 zawodników.


W sparingowym meczu imienników z Tychów i Katowic, na boisku w Ustroniu, zderzyły się dwie różne koncepcje gry w meczu sparingowym. Artur Derbin postanowił zagrać na dwie jedenastki i zaserwował przebywającym na zgrupowaniu tyszanom po 45 minut pobytu na boisku. Tylko wracającym po kontuzjach Maciejowi Mańce i Dawidowi Kasprzykowi zafundował po 10 minut rywalizacji i w sumie zobaczył w akcji 24 piłkarzy.

Natomiast Rafał Górak, który zaplanował na środę dwa spotkania kontrolne, postanowił sprawdzić swoich podopiecznych na dłuższym dystansie czasowym. W katowickim zespole 6 piłkarzy zagrało od pierwszego do ostatniego gwizdka, dwóch ponad 80 minut, a trzech szkoleniowiec GieKSy zmienił kwadrans przed końcem potyczki.

Skorzystał z prezentu

O wynik zadecydował błąd 18-letniego Bartosza Zarębskiego, który w końcówce spotkania stracił piłkę przed swoim polem karnym i wprowadzony 5 minut wcześniej do gry 19-latek Patryk Szwedzik pokazał, że wie na czym polega korzystanie z prezentów.

– Jesteśmy w trakcie ciężkiej pracy z ciężarami i interwałami – mówi Artur Derbin.

– To normalne w tym okresie zimowych przygotowań i powiem szczerze, że myślałem, że pod względem fizycznym będziemy wyglądać gorzej. Spotkało mnie jednak miłe zaskoczenie i cieszę się, bo to świadczy, że organizmy są dobrze wytrenowane i mają rezerwy na dalszą pracę. Dlatego nie zwalniamy tempa. Dlatego po meczu był jeszcze wysiłek uzupełniający, a po nim odnowa. A jeżeli chodzi o grę to zadowolony jestem z tego, że w meczu drużyn, które chciały grać w piłkę i budować swoje ataki od bramkarza i obrońców dużo było skoków pressingowych i wychodzenia spod presji. Nie brakowało też okazji bramkowych, bo w pierwszej połowie blisko szczęścia byli Bartosz Biel i Szymon Lewicki. Natomiast po przerwie, kiedy już sypiący cały czas śnieg mocno utrudniał rozgrywanie akcji, Damian Nowak ostemplował słupek, a po główce Wiktora Żytka bramkarz rywali popisał się udaną interwencją.

Mańka wraca do gry

Jutro tyszan czeka lżejszy dzień, bo po przedpołudniowym treningu regeneracyjnym dostaną wolne popołudnie. W piątek znowu jednak czeka ich podwójna dawka ćwiczeń na siłowni i z interwałami, a w sobotę ten najtrudniejszy zimowy tydzień zakończą sparingiem z Ruchem Chorzów i wrócą z Ustronia do domów.

– Najważniejsze jest to, że wszyscy są zdrowi i chętni do pracy – dodaje trener tyszan.

– Maciek Mańka, który ostatni raz zagrał ponad pół roku temu, wrócił, meldując się na boisku na kilkanaście minut. To oczywiście za mało, żeby cokolwiek powiedzieć o jego grze, ale to także zapowiedź jego… kolejnych występów. „Przetarł się” i w sobotę w meczu z Ruchem powinien już zaliczyć 45 minut. I to jest także plus meczu z katowiczanami.

GKS Tychy – GKS Katowice 0:1 (0:0)

0:1 – Szwedzik, 80 min.

TYCHY: Jałocha – Szeliga, Nedić, Szymura, Stefaniak – K. Piątek, J. Piątek, Paprzycki, Grzeszczyk, Biel – Lewicki oraz w II połowie: Odyjewski – Połap, Zarębski, Sołowiej, Kozłenko (79. Mańka) – Kargulewicz (79. Kasprzyk), Norkowski, Żytek, Steblecki, Moneta – Nowak. Trener Artur DERBIN.

KATOWICE: Mrozek – Wojciechowski (75. Flak), Jędrych, Broda, Rogala – Sanocki (75. Pawłas), Błąd (84. Wodnicki), Gałecki, Figiel, Woźniak (87. Pietrzyk) – Kozłowski (75. Szwedzik). Trener Rafał GÓRAK.


Fot. Dorota Dusik