GKS Tychy. GPS doprowadził do celu

Zmęczeni zawodnicy GKS-u Tychy usiedli na ławce rezerwowych, a wypoczęci wybiegali zwycięstwo.


Rotacja w składzie GKS-u Tychy na mecz z Odrą Opole zaskoczyła kibiców trójkolorowych. Szczególnie, ci którzy znają zasadę „zwycięskiego składu się nie zmienia” byli zdziwieni, że Artur Derbin w wyjściowej jedenastce dokonał czterech roszad, w porównaniu z zespołem, który trzy dni wcześniej wygrał 2:1 z Widzewem Łódź.

Ten manewr okazał się jednak skuteczny i po wygranym 2:0 niedzielnym spotkaniu z opolanami szkoleniowiec tyszan na spokojnie wyjaśnił motywy swojego działania.

– Odrobiliśmy lekcję historii – mówi Artur Derbin. – 29 września wygraliśmy 2:0 z Arką Gdynia i po bardzo dobrym meczu wróciliśmy do domu, żeby na swoim boisku 3 października przegrać 0:1 z Koroną. Wtedy mieliśmy między meczami cztery dni, w tym jedną całą noc spędzoną w autokarze, a więc można powiedzieć, że było tak samo jak teraz między spotkaniami w czwartek z Widzewem i w niedzielę z Odrą.

Żeby uniknąć powtórki z tego co przytrafiło się nam dwa miesiące temu, gdy z kielczanami zagraliśmy po prostu słabo, bo nie zdążyliśmy się zregenerować, a wystąpili ci sami zawodnicy co w Gdyni, postanowiłem dokonać zmian.

Dopływ świeżej krwi

Roszady odbyły się na podstawie znajomości zawodników oraz wykorzystania wiedzy, którą podaje nowoczesna technika.

– Oparliśmy się na GPS – dodaje trener tyszan. – Przeanalizowaliśmy nie tylko liczbę kilometrów przebiegniętych przez każdego zawodnika, ale szczególnie wzięliśmy pod lupę sprinty, w których nasi skrzydłowi Bartosz Biel i Łukasz Moneta przebiegli podczas meczu z Widzewem 500 metrów.

Rozmowa z zawodnikami, którzy zostali na ławce rezerwowych nie była łatwa, bo przecież oni chcieli grać, szczególnie, że Bartek strzelił Widzewowi bardzo ładnego i zwycięskiego gola. Ale ja wiedziałem, że ten wysiłek zostawił w ich organizmach ślad i dlatego zostawiłem ich w odwodzie, mówiąc, że wybiegną na boisko w drugiej połowie, żeby dać drużynie impuls, a ich miejsce zajęli – nie chciałbym używać słowa – dublerzy. Potrzebowaliśmy świeżej krwi i dali ją piłkarze, którzy też są w tej drużynie żeby jej pomóc.

Wszyscy zdali egzamin

– Kacper Piątek miał w poprzednich kolejkach dziewięć wejść, w których pokazał, że można na niego liczyć. Łukasz Norkowski też jest pełnoprawnym zawodnikiem zespołu, a klasy Sebastiana Stebleckiego nie muszę chyba reklamować. Również Marcel Stefaniak był planowany do gry od początku, ale uznaliśmy, że skoro już Łukasz Sołowiej wszedł na środek obrony za Kamila Szymurę to boki zostawimy bez zmian.


Czytaj jeszcze: Nos trenera

Przebieg gry spowodował jednak, że Marcel zmienił w przerwie Dominika Połapa, który szybko złapał żółtą kartkę. Najważniejsze jest jednak to, że wszyscy zdali swój egzamin. Przez 90 minut była w naszej grze determinacja i zaangażowanie, na których zbudowaliśmy ten sukces i zrealizowaliśmy swój cel – kończy Artur Derbin.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus