GKS Tychy. Grać zawsze na sto procent

Bramkarz GKS-u Tychy robi wszystko żeby sprostać wymaganiom kibiców, których przyzwyczaił do występów na wysokim pułapie.


Tuż po ostatnim strzale w meczu GKS-u Tychy z Radomiakiem, Konrad Jałocha wyściskał i wycałował Bartosza Szeligę. Lewy obrońca tyszan, stojąc w polu bramkowym, w ostatniej akcji spotkania nastawił bowiem głowę i wybił piłkę mocno uderzoną z woleja przez pomocnika gości z 12 metra. Bramkarz tyszan także zaliczył jednak kluczowe interwencje, ratujące zwycięstwo trójkolorowych. Najpierw w 87 minucie w podbramkowym zamieszaniu po rzucie rożnym obronił dwa strzały z najbliższej odległości. A następnie, w 2 minucie doliczonego czasu gry, instynktownie odbił piłkę uderzoną z 3 metra. To była interwencja godna jubileuszu 50-lecia klubu.

Wszyscy będą się cieszyć

– Mieliśmy dużo szczęścia – powiedział Konrad Jałocha.

– W końcówce, mimo że graliśmy całą drugą połowę jedenastu na dziesięciu, oddaliśmy pole gry Radomiakowi. Przeciwnicy więcej operowali piłką. W pierwszej połowie też, ale nic sobie konkretnego nie stworzył i nie musiał się wykazać, ale w końcówce meczu miałem trochę pracy. Najważniejsze, jak to się mówi, są jednak trzy punkty i gdy zrobimy awans nikt już tych nerwowych minut nie będzie pamiętał, tylko wszyscy będą się cieszyć. To, że strzeliliśmy gola z karnego i to, że graliśmy od 45 minuty z przewagą jednego zawodnika, a ostatnie sekundy nawet jedenastu na dziewięciu, będzie tylko historią.

Nie zmarnować dorobku

Mówiąc o awansie Konrad Jałocha miał bez wątpienia na myśli sytuację w tabeli, bo po zwycięstwie z Radomiakiem zespół Artura Derbina awansował na trzecie miejsce i na 9 kolejek przed końcem rundy wiosennej ma 2 punkty straty do wicelidera. Z drugiej jednak strony, mając przed sobą trzy wyjazdowe mecze w Głogowie, Jastrzębiu-Zdroju i Niepołomicach, trójkolorowi zdają sobie sprawę, że nie mogą się zadowolić swoim dorobkiem tylko muszą iść za ciosem. Kibice jubilata wierzą, że w po pięćdziesiątce GKS Tychy zacznie grać dojrzale, bo najbliższe osiem dni, od jutra do następnej niedzieli, może mieć decydujące znaczenie dla osiągnięcia przez jubilata celu wymarzonego przez wszystkich tyszan, czekających na powrót swojego klubu do ekstraklasy

Asekurować linię obrony

– Z meczu z Radomiakiem też wyciągamy wnioski – zapewnia bramkarz tyszan.


Czytaj jeszcze: Trzy punkty w prezencie na jubileusz!

– Zacznę od siebie i muszę przyznać, że nie był to idealny mecz w moim wykonaniu. Mogę jedynie powiedzieć, że najlepsi też popełniają błędy oraz zapewnić, że staram się robić wszystko, żeby było ich jak najmniej. Pracuję na treningach, żeby moja gra wyglądała jak najlepiej. Te błędy biorą się także z tego, że chcę asekurować linię obrony, a to jest trudny element więc staram się go poprawić. Zdaję sobie sprawę, że ode mnie wszyscy będą jednak wymagać tego najwyższego pułapu. Swoim występami przyzwyczaiłem do tego i to jest normalne, że jakiś kardynalny błąd będzie podkreślany i każdy chce, żeby Jałocha grał zawsze na sto procent.

Z uśmiechem przekazać życzenia

– A mówiąc o drużynie powiem, że wiemy, że tak jak w końcówce spotkania z Radomiakiem, nie możemy grać, żeby nie nakręcać akcji przeciwnika i nie doprowadzać do takiej nerwówki w końcówce. Po co? Mieliśmy ten mecz od początku drugiej połowy pod kontrolą i więcej byliśmy przy piłce oraz mieliśmy swoje sytuacje. Zabrakło jednak ostatniego podania czy wykończenia akcji, ale także bramkarz Radomiaka Mateusz Kochalski, rozegrał bardzo dobre spotkanie. Dlatego było ciężko, ale dopisaliśmy do swojego dorobku trzy punkty i w dniu jubileuszu 50-lecia klubu mogliśmy z uśmiechem przekazać życzenia wszystkiego najlepszego dla całego klubu, dla wszystkich jego kibiców, a przede wszystkim zbliżyliśmy się do tego, żeby w czerwcu świętować awans – zakończył Konrad Jałocha.


Fot. Dorota Dusik