GKS Tychy. Im wyżej tym lepiej

Artur Derbin cytuje Luisa Aragonesa i przygotowuje tyską drużynę do meczu z Radomiakiem.


Ponieważ mecz z Radomiakiem został przez GKS Tychy przełożony na dzień pięćdziesiątych urodzin klubu i zostanie rozegrany 20 kwietnia o godzinie 17.40 trener Artur Derbin musiał zastosować „przesunięty mikrocykl”.

– Po sobotni meczu z Koroną spotkaliśmy się na treningach w poniedziałkowe popołudnie oraz dwóch zajęciach we wtorek, który spędziliśmy przed południem w siłowni i po południ na boisku oraz znaleźliśmy też czas na analizę spotkania w Kielcach – mówi Artur Derbin.

– Na środę zaplanowałem dla zawodników wolne, żeby od czwartkowego popołudnia rozpocząć pełnym meczowy mikrocykl, z podwójnymi zajęciami w piątek oraz przedpołudniowymi treningami w sobotę i niedzielę. Do tego dojdzie poniedziałkowy trening w godzinie meczu i wierzę, że od meczu z Radomiakiem wrócimy na swoje tory.

Wyjazd na Puszczę

Podopieczni Artura Derbina mieli więc wczoraj wolne, ale szkoleniowiec tyszan nie odpoczywał. Wybrał się bowiem na zaległy mecz najbliższego rywala i oglądał na żywo spotkanie Puszcza Niepołomice – Radomiak, żeby jak najlepiej rozszyfrować najbliższego rywala.

– Zawsze zaczynam jednak od analizy naszej gry i dlatego zarówno w poniedziałek w indywidualnych rozmowach, jak i we wtorek na wspólnym posiedzeniu, wróciłem do tego co było w Kielcach – dodaje trener tyszan. – Nasze oczekiwania i założenia były inne od tego co oglądaliśmy na boisku. Powiedzieliśmy sobie uczciwie, że sami sobie popsuliśmy kilka rzeczy i przez to straciliśmy większość czasu.


Czytaj jeszcze: Efekt burzy mózgów

Za dużo mieliśmy strat, z których żył przeciwnik, a jedna z pomyłek kosztowała nas stratę gola. Pozytywne było jednak to, że w końcówce potrafiliśmy zaatakować i wypracować sobie kilka sytuacji bramkowych zarówno z akcji jak i po stałych fragmentów gry. Gole mogli strzelić Wiktor Żytek, Łukasz Sołowiej i Maciek Mańka.

Walczyliśmy do końca, ale tego dnia nie było nam dane pokonać bramkarza rywali. Najlepszym tego dowodem była sytuacja, w której Łukasz Grzeszczyk i Łukasz Sołowiej będący na spalonym dobijali niemal z linii bramkowej, a mimo to piłka skacząc po rękach, plecach i głowie bramkarza nie znalazła się w bramce.

Jałocha wyciągnął wnioski

Po trzech meczach bez straty gola przyszło spotkanie, w którym pomyłkę popełnił Konrad Jałocha, a gdy bramkarz się myli to rywal może spokojnie ulokować piłkę w pustej bramce.

– Konrad jest na tyle doświadczonym bramkarzem, że nie trzeba mu pokazywać na czym polegał błąd, bo on sam sobie z tego zdaje sprawę – wyjaśnia szkoleniowiec GKS-u Tychy. – W meczu z Arką, wybiegając dwa razy za pole karne interweniował skutecznie. W Kielcach był spóźniony, ale wyciągnął wnioski z interwencji w Nowym Sączu, gdzie po faulu został ukarany czerwoną kartką. Tym razem więc nie faulował i dzięki temu może grać dalej i liczę na to, że pomoże nam zachować czyste konto strat w kolejnych meczach, bo uważam, że właśnie teraz liga zaczyna wchodzić w decydującą fazę.

Ostatnie 10 kolejek

– Jak powiedział Luis Aragones, który doprowadził Hiszpanię do mistrzostwa Europy: „Liga to ostatnie 10 kolejek. Wszystkie poprzednie to tak naprawdę budowanie sobie pozycji wyjściowej do walki na ostatniej prostej”.

Oczywiście wiem, że lepiej byłoby mieć przewagę nad rywalami i uciekać, ale uważam, że choć margines błędów mocno się nam skurczył to i tak na 10 kolejek przed zakończeniem ligowej rywalizacji mamy dobrą pozycję do walki o nasz cel, czyli miejsce w pierwszej szóstce. Im wyżej tym lepiej – kończy Artur Derbin.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus