GKS Tychy. Jedenastka według wzrostu

Trener Artur Derbin na mecz w Rzeszowie zastosował nowatorski sposób selekcji.


Skład wyjściowej jedenastki GKS-u Tychy ma mecz w Rzeszowie był zdecydowanie inny od tego, który tydzień wcześniej wybiegł na tyską murawę i zagrał z GKS-em Bełchatów. Trener Artur Derbin dokonał aż sześciu roszad.

Do bramki po kartkowej pauzie wrócił Konrad Jałocha, a Adrian Odyjewski zajął miejsce na ławce rezerwowych. Ponadto na lewą obronę powrócił Bartosz Szeliga więc Maciej Mańka przeniósł się na prawą stronę defensywy i Dominik Połap został w odwodzie. Tych roszad można się było spodziewać. Jednak ustawienie drugiej linii było zaskoczeniem. W środku zabrakło bowiem Łukasza Norkowskiego, którego miejsce zajął wracający po chorobie Wiktor Żytek, a na skrzydle zamiast Łukasza Monety wystąpił wyleczony już Kamil Kargulewicz.

Te przetasowania także nie stanowiły wielkiego zaskoczenia, ale brak Łukasza Grzeszczyka, za którego na „dziesiątce” znalazł się Sebastian Steblecki oraz nieobecność Szymona Lewickiego, zastąpionego przez Damiana Nowaka były niespodzianką.

Choroba Grzeszczyka

– Pozycja Jałochy i Szeligi w hierarchii naszej drużyny jest jasna – mówi Artur Derbin. – Odcierpieli kartkową pauzę i wrócili do gry. W drugiej linii sprawy skomplikowały mi choroba Grzeszczyka i uraz Norkowskiego. Jego miejsce młodzieżowca zajął wyleczony już Kargulewicz i wrócił na prawe skrzydło, a miejsce na środku pomocy po „chorobowym” zajął Żytek. Z przodu zagrali Steblecki za nieobecnego Grzeszczyka, który został w Tychach i miał rozpisany trening indywidualny, bo już wraca do zdrowia, a Nowak zastąpił trochę gorzej czującego się Lewickiego.

Biorąc pod uwagę te wszystkie sprawy zdrowotne myślałem jednak także o tym co nas czeka na meczu w Rzeszowie, gdzie słaby stan murawy wymusza grę fizyczną. Dlatego wybierałem jedenastkę według wzrostu zdając sobie sprawę z tego, że większość piłek będzie zagrywana górą i w defensywie ten klucz okazał się skuteczny, bo zagraliśmy drugi mecz z rzędu na zero z tyłu.

Dwóch stoperów

W tej regule zastosowanej przez sztab szkoleniowy GKS-u Tychy jest jednak wyjątek. Zabrakło z drużynie miejsca dla najwyższego obrońcy Nemanji Nedicia.

– O ile na niektórych pozycjach jest wyraźnie zarysowana hierarchia i powrót Jałochy do bramki na mecz z Resovią, choć Odyjewski w meczu z GKS-em Bełchatów nie popełnił błędu, był sprawą oczywistą, to w przypadku środkowych obrońców mamy trzech zawodników gotowych do gry, a w naszym systemie występować może dwóch stoperów – dodaje szkoleniowiec tyszan.


Czytaj jeszcze: Pochwały tylko za grę obronną

– Sołowiej i Szymura dali drużynie spokój i pewność w grze obronnej gdy zabrakło Nedicia więc nie miałem żadnych wątpliwości, że w Rzeszowie też powinni wybiec na boisko, tym bardziej, że Nemanja wrócił z Czarnogóry dopiero w środku tygodnia. Ponadto miał za sobą nie tylko podróż, która wybiła go z treningowego rytmu. Miał także w głowie osobiste sprawy, bo pogrzeb ojca i narodziny syna, które zbiegły się niemal w tym samym czasie musiały zostawić ślad w psychice.

Skupieni na robocie

– Został więc na ławce rezerwowych i był w planie taktycznym na ten mecz jako kandydat do gry na pozycji defensywnego pomocnika gdybyśmy się musieli w końcówce bronić przed szturmem rywala. Mogło do takiej sytuacji dojść gdyby w 12 minucie Biel strzelił kilka centymetrów niżej, a nie trafił piłką w poprzeczkę. Ponieważ jednak gospodarze nie rzucili się na nas i w miarę pewnie radziliśmy sobie z ich akcjami oraz wrzutkami ze stałych fragmentów gry nie zastosowałem tego wariantu.

Na pewno plusem jest to, że jako zespół od początku do końca byliśmy skupieni na robocie i na tym trudnym terenie, na którym nie mogło być mowy o technicznych fajerwerkach zdobyliśmy punkt – kończy Artur Derbin.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus