GKS Tychy. Kara za niefrasobliwość

Po przegranych w rzutach karnych barażach z Odrą Opole Radomiak na 13 lat opuścił zaplecze ekstraklasy. „Zieloni” znaleźli się nawet na jeden sezon w IV lidze, a następnie mozolnie wspinali się po szczeblach piłkarskiej drabinki. Wreszcie – w myśl zasady do trzech razy sztuka – zameldowali się w I lidze i swoim pierwszym występem udowodnili, że mogą w niej zamieszać.

Podopieczni Dariusza Banasika na inaugurację sezonu zmierzyli się ze zgłaszającą aspiracje do awansu drużyną GKS-u Tychy. Wprawdzie początek spotkania należał do gości, ale to gospodarze, po ciekawym i stojącym na niezłym poziomie spotkaniu zainkasowali komplet punktów.

W I połowie najbardziej zapracowanym zawodnikiem radomskiej ekipy był bramkarz. Artur Haluch już w 4 minucie został poddany trudnemu sprawdzianowi, bo po dośrodkowaniu Łukasza Grzeszczyka z rzutu wolnego Mateusz Piątkowski celnie główkował, ale wychowanek Legii Warszawa pofrunął efektownie i wybił piłkę zmierzającą w okienko. W odpowiedzi Damian Nowak strzałem z 6 metra sfinalizował akcję po podaniu włączającego się do ofensywnej akcji prawego obrońcy Damiana Jakubika i od 16 minuty tyszanie przegrywali 0:1.

O tym, że próbowali odrobić straty świadczą kolejne strzały, najlepszego snajpera tyszan w okresie sparingowym – Piątkowskiego. Tym razem zabrakło mu jednak skuteczności zarówno w 18 minucie po zagraniu Grzeszczyka, jak i w 22 minucie po podaniu Sebastiana Stebleckiego. Najlepszą okazję miał w 44 minucie, po szarży Macieja Mańki, ale z 5 metrów też nie zdołał pokonać Halucha, który na wysoką notę za I połowę zapracował jeszcze broniąc strzał Grzeszczyka z rzutu wolnego zza pola karnego w 26 minucie.

GKS Tychy. Piętnastu… zainteresowanych

Kto się spodziewał dalszego szturmu GKS-u po przerwie, mógł czuć się zaskoczony. To radomianie byli groźniejsi i Konrad Jałocha miał pełne ręce roboty. Mimo to w 65 minucie, w strugach ulewnego deszczu, Grzeszczyk, który w starciu z Meikiem Karwotem w narożnika pola karnego wywalczył rzut karny, doprowadził do wyrównania. Radość tyszan trwała jednak bardzo krótko, bo w 70 minucie defensywa zespołu Ryszarda Tarasiewicza została ukarana za niefrasobliwość. Zaczęło się od niedokładnego zagrania nogą przez Jałochę. Goniący piłkę Keon Daniel opuścił pozycję stopera i zagrał futbolówkę na aut, skąd szybkim wyrzutem akcję ofensywną rozpoczął Leandro. Ken Kallaste nie zdążył wrócić na swoje miejsce na lewej obronie, a w lukę wbiegł błyskawicznie Rafał Makowski i wpadając na 7 metr oddał strzał. Jałocha odbił wprawdzie piłkę, ale przy dobitce Karwota z 15 metra był już bezradny.

W końcówce także gospodarze mieli więcej bramkowych okazji i gdyby nie interwencje Jałochy w sytuacjach sam na sam z Leandro w 74 i 86 minucie oraz z Maciejem Górskim w 84 min, goście mogliby przegrać znacznie wyżej. A odpowiedzieli zaledwie raz, bo w 81 min po wrzutce Grzeszczyka z rzutu wolnego Marcin Biernat główkował celnie z 8 metra, ale trafił w środek bramki i czujny Haluch złapał piłkę.

 

Radomiak – GKS Tychy 2:1 (1:0)

1:0 – Nowak, 16 min, 1:1 – Grzeszczyk, 65 min (karny), 2:1 – Karwot, 70 min.

RADOMIAK: Haluch – Jakubik, Cichocki, Pietrzyk, Abramowicz – Leandro (90. Banasiak), Michalski (78. Mikita), Nowak (62. Górski), Kaput, Karwot – Makowski. Trener Dariusz BANASIK.

TYCHY: Jałocha – Mańka, Biernat, Kowalczyk (56. J. Piątek), Kallaste – Steblecki (85. Kasprzyk), Daniel, Kristo, Połap (46. K. Piątek) – Grzeszczyk, Piątkowski. Trener Ryszard TARASIEWICZ.

Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław). Widzów 4030.

Żółte kartki: Leandro, Banasik (trener) – Połap, Biernat, Kallaste, Grzeszczyk.

Piłkarz meczu LEANDRO

 

JaD

Podpis pod zdjęcie
Łukasz Grzeszczyk (przy piłce) zdobył gola dla tyszan, ale to Meik Karwot (z lewej) miał więcej satysfakcji ze zdobytej przez siebie bramki.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH