GKS Tychy. Kipiało determinacją

Po stracie punktów w meczu z GKS-em Bełchatów trener tyszan Artur Derbin znalazł kilka plusów.


Przed meczem z GKS-em Bełchatów kibice tyszan najczęściej zastanawiali się jak spisze się defensywa trójkolorowych. Nie mogąc skorzystać z usług niezastąpionych w poprzednich 20 kolejkach bramkarza Konrada Jałochy i stopera Nemanji Nedicia oraz strzelającego lewego obrońcy Bartosza Szeligi trener Artur Derbin musiał poprzestawiać wszystkie klocki.

– W bramce stanął Adrian Odyjewski, dla którego był to drugi mecz w I lidze – mówi Artur Derbin. – Maciej Mańka z prawej strony defensywy przeszedł na lewą, a na prawej obronie zagrał Dominik Połap. Na środku też nastąpiły roszady, bo grający we wcześniejszych meczach na „półlewym” stoperze Łukasz Sołowiej przesunął się w prawo, a jego miejsce zajął Kamil Szymura.


Czytaj jeszcze: Bezbramkowa Odyseja

A jeżeli do tego dodam jeszcze, że defensywny pomocnik Wiktor Żytek, który od początku tegorocznego grania wychodził w podstawowej jedenastce, nie mógł zagrać z powodów zdrowotnych to stanie się jasne, że przestawiłem pół drużyny, bo wstawiając młodzieżowca Łukasza Norkowskiego do środka, przesunąłem także Bartka Biela z lewego skrzydła na prawe, a na lewej pomocy zagrał Łukasz Moneta. To wszystko sprawiło, że trudno było mówić o automatyzmach w naszej grze.

Tworzymy zespół

Obawy kibiców spotęgowała jeszcze dodatkowo postawa „zmienników” w meczu rezerw, bo Odyjewski, Szeliga i Połap w próbie generalnej przed powrotem do wyjściowej jedenastki zaliczyli „niewypał” w przegranym 1:3 IV-ligowym występie GKS-u II Tychy z Odrą Wodzisław Śląski.

– Nie obawiałem się, że ten czwartoligowy mecz może się jakoś przełożyć na ich grę w meczu o I-ligowe punkty – dodaje Artur Derbin. – Każdy z nich dostał wsparcie od sztabu szkoleniowego i od reszty drużyny, bo wszyscy tworzymy zespół. Nastawiając ich na grę z bełchatowianami podkreślaliśmy, że liczymy na każdego kto jest w kadrze i wskazywaliśmy na ich atuty, oczekując, że je pokażą na boisku. I było je widać, bo nie popełniliśmy zbyt wielu błędów.

Mieliśmy być czujni w defensywie i choć rywal okazał się waleczny, czego się zresztą spodziewaliśmy, to my też zagraliśmy z wielkim zaangażowaniem. O tym, że na murawie kipiało determinacją świadczy też liczba fauli 20:15. Nikt nie odstawiał nogi i dlatego z gry defensywnej, choć przy stałych fragmentach gry, wykonywanych przez rywali, musieliśmy się sporo natrudzić, jestem w pełni zadowolony.

Mogło być lepiej

Zabrakło „tylko” akcentu ofensywnego, ale to już temat na drugą część analizy sobotniego spotkania, po którym tyszanie nadal zajmują czwarte miejsce w tabeli, mając 4 punkty straty do wicelidera. Nikt więc nie mówi, że jest źle, ale każdy zdaje sobie sprawę, że mogło być lepiej.


Na zdjęciu: Maciej Mańka miał wyśmienitą okazję do zdobycia gola.

Fot. Dorota Dusik