GKS Tychy. Kolano Wołkowicza na stół
Obrońca GKS-u Tychy Krzysztof Wołkowicz czeka na operację.
Od meczu w Radomiu, gdzie 28 października GKS Tychy zremisował z Radomiakiem 2:2, Krzysztof Wołkowicz przez trzy tygodnie miał nadzieję, że jego kontuzja nie jest poważna. Okazało się jednak, że bez operacji się nie obejdzie i dzisiaj lewy obrońca tyszan zamelduje się w Bieruniu.
– Pierwsza diagnoza była optymistyczna – przypomina Krzysztof Wołkowicz. – Profesor Krzysztof Ficek po obejrzeniu zdjęcia stwierdził, że kości są poturbowane, ale całe i liczyłem, że gdy obrzęk i płyny znikną będę mógł wrócić do gry. Przez tydzień pracowałem indywidualnie, a po nim wyszedłem na boisko.
Czytaj jeszcze: Zmiany na gorsze
Przez chwilę wszystko wyglądało dobrze, ale w trakcie zajęć biegowych pojawił się ból i narastał. Musiałem zejść z treningu i znowu zacząłem indywidualne ćwiczenia pracując z naszym fizjoterapeutą Leszkiem Simiłowskim. Kolano jednak coraz bardziej mi dokuczało, a nawet zaczęło się blokować się przy zwykłym chodzeniu w domu.
Tydzień temu jeszcze raz umówiłem się na wizytę u profesora Ficka, a gdy mu opowiedziałem o objawach i przyszedłem z wynikami badania rezonansem stwierdził, że potrzebna jest operacja. A więc kolano pójdzie na stół.
Oderwana chrząstka
Wszystko wskazuje na to, że 26-letni obrońca, który do tej pory szybko radził sobie z problemami zdrowotnymi, w tej rundzie już nie zagra.
– Najważniejsze jest to, żeby się wyleczyć – dodaje Krzysztof Wołkowicz. – Chodzi o to, że chrząstka w kolanie już wtedy w meczu w Radomiu oderwała się, ale wróciła na swoje miejsce i gdy tam leżała to nie było widać, że coś jest nie tak. Kiedy jednak wróciłem do treningów to zaczęła się przemieszczać i tylko operacyjnie można to naprawić.
Wszystko zależy od tego jak bardzo jest uszkodzona i czy wystarczy ją „przybić” na jej miejsce przy pomocy „szpilki” czy też potrzebna będzie poważniejsza ingerencja. To się jednak okaże dopiero podczas zabiegu rekonstrukcji i dlatego na razie nie da się przewidzieć daty mojego powrotu na boisko.
Wróci w lutym
– Na szczęście więzadła są całe więc to jest dobra wiadomość, a znając swój organizm, który dość szybko się regeneruje, bo do tej pory po urazach błyskawicznie wracałem do pełni sił, jestem przekonany, że nie będę przeciągał L-4.
Na razie mówimy o tym, że na boisko wrócę w lutym przyszłego roku, ale jednego jestem pewien, że gdy wrócę od razu będę walczył o miejsce w drużynie, bo chcę jej być potrzebny – kończy Krzysztof Wołkowicz.
Fot. Łukasz Sobala/PressFocus