GKS Tychy. Kolejka przed kasami

Stoper GKS-u Tychy Łukasz Sołowiej czeka z utęsknieniem na inaugurację sezonu, tak samo jak tyscy kibice.


Kiedy zbliża się mecz GKS-u Tychy ze Stomilem Olsztyn, trudno o niego nie zapytać Łukasza Sołowieja. 31-letni stoper przeszedł do szatni „trójkolorowych” właśnie ze stolicy Warmii i zakotwiczył tu na dobre, o czym świadczy kontrakt już w czerwcu przedłużony do końca następnego sezonu.

– Przeciwko Stomilowi na tyskim boisku zagrałem rok temu w końcówce rundy jesiennej i mam raczej miłe wspomnienia z tego spotkania – mówi Łukasz Sołowiej.

– Wygraliśmy 1:0 po bramce Maćka Mańki. To jednak jest już historia, teraz przychodzi nowe rozdanie. W szatni czuć dreszczyk emocji, bo wszyscy – choć letnie urlopy były wyjątkowo krótkie – z utęsknieniem czekamy na pierwszy gwizdek. Na pewno bardzo poważnie podchodzimy do pierwszego rywala, w którym pojawiło się sporo obcokrajowców i można mówić o egzotyce. Do tej pory często olsztynianie skazywani byli przed sezonem na degradację, ale jak widać od 2012 roku grają na zapleczu ekstraklasy. Sytuacja organizacyjna i finansowa się poprawiła, klub jest stabilny i dokonał transferów. O łatwym meczu na pewno nie będzie mowy. Tym bardziej, że z obserwacji wynika, że Stomil gra piątką w obronie. Będzie więc zagęszczał przedpole i pilnował naszych skrzydeł, a szkielet bez którego trudno sobie wyobrazić szatnię i skład tej drużyny: Skiba-Bucholc-Biedrzycki-Lech już nie raz udowodnił, że potrafi pociągnąć ten zespół. Zresztą w poprzednim sezonie Stomil zakończył rozgrywki na 10. miejscu, o punkt za nami. Poprzedni sezon udowodnił też, że trzeba walczyć do końca. Chrobry, który po 5 kolejce bez punktu zamykał tabelę, do końca walczył o miejsce w szóstce. Taka jest bowiem nasza liga, że niczego nie da się przewidzieć i dlatego jest taka ciekawa. Kibice też są go ciekawi, o czym świadczy kolejka, którą wychodząc z treningu widziałem przed kasami na naszym stadionie.

Newralgiczna pozycja

Łukasz Sołowiej lubi rywalizację. Gdy przechodził do GKS-u Tychy byli w nim dwaj stoperzy Marcin Kowalczyk i Marcin Biernat, ale z tej trójki został właśnie „Soło”. Nie znaczy to jednak, że jest panem środka obrony, bo latem pojawili się kolejni dwaj kandydaci do gry przed bramkarzem.


Przeczytaj jeszcze: Czarnogórska zagadka


– Zespół został przebudowany – dodaje Łukasz Sołowiej.

– Zacząć trzeba od tego, że w sztabie szkoleniowym mamy nową dwójkę, bo zarówno pierwszy trener Artur Derbin, jak i jeden z jego asystentów, Kacper Jędrychowski, zaczęli pracę z nami latem. Dwaj nowi, choć już doświadczeni stoperzy, czyli Kamil Szymura – ograny w I lidze i Nemanja Nedić – mistrza Czarnogóry, przyszli do zespołu po to, żeby mu pomóc. Mnie to jednak nie zaskakuje, bo zawsze była rywalizacja i to normalne, bo pozycja stopera to bardzo newralgiczne miejsce w drużynie.

Piłkarski język

– Każdy z nas stara się pokazać z jak najlepszej strony na treningach, a decyzja należy do trenera. Z Kamilem zagraliśmy w pucharowym meczu z Wisłą Płock, który wypadł w dość niefortunnym terminie, bo tydzień po powrocie z krótkich urlopów. Z Nemanją zagraliśmy w sparingu na zgrupowaniu i szybko się dogadaliśmy na boisku, bo piłkarski język jest prosty i zrozumiały dla każdego, kto gra. Na razie Nemanja komunikuje się z nami po angielsku. Na zajęciach w tym tygodniu już pojawia się zarys wyjściowej jedenastki na sobotni mecz ze Stomilem, ale myślę, że dopiero po piątkowym treningu będziemy wiedzieli, kto rozpocznie ten sezon – kończy Łukasz Sołowiej.


Na zdjęciu: Łukasz Sołowiej to obrońca, z którym żaden napastnik przeciwnika nie ma łatwego życia. Dowód na zdjęciu…

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus