GKS Tychy. Koniec rundy jesiennej

Jan Biegański nie przedłużył kontraktu z GKS-em Tychy i przymierza się do gry w Lechii Gdańsk.


Piątkowy mecz z ŁKS-em, który miał kończyć rundę jesienną piłkarzy GKS-u Tychy, został ostatecznie przełożony na 20 lutego. Trener Artur Derbin mógł więc 11 grudnia narysować w swoim trenerskim kalendarzu grubą kreskę, oznaczającą, że pierwszy etap pracy z tyską drużyną został zakończony.

– Praktycznie ostatni trening mieliśmy w czwartek, bo wtedy zapadła decyzja, że już w tym roku nie będziemy grać – mówi szkoleniowiec GKS-u Tychy. – Ja jeszcze tego dnia zaglądnąłem na sparing zespołu rezerw, który 7:1 wygrał z Ogrodnikiem Cielmice. Byłem tylko na pierwszej połowie, bo chciałem zobaczyć w akcji Jakuba Szutę, który zagrał pierwsze 45 minut.

Młody, 18-letni snajper IV-ligowej Tomasovii Tomaszów Lubelski, był w Tychach kilka dni, ale gdybym powiedział, że trenował z nami to bym przesadził, bo te nasze zajęcia w minionym tygodniu były już specyficzne. Nazwaliśmy go „Roginić”, bo sylwetką trochę przypomina Chorwata grającego w Podbeskidziu. Miał być też z nami kolejny młody napastnik Igor Jankowski z III-ligowego Bałtyk Gdynia, ale nie przyjechał z powodów zdrowotnych.

Oba tematy są więc teraz do przemyślenia, tak samo jak cała zimowa polityka kadrowa, bo chcemy uzupełnić kadrę, a na to będziemy mieli teraz trochę czasu. Nasi zawodnicy w piątek zaczęli bowiem urlopy, z których wrócą do klubu 7 stycznia, a ja ten przedświąteczny czas potraktuję jako okres klubowo-domowych analiz.

Nie będzie rewolucji

Jedynym zawodnikiem, który pożegnał się z zespołem jest Jan Biegański. Pomocnik, który 4 grudnia obchodził 18 urodziny, nie przedłużył kontraktu, wygasającego z końcem tego roku. Reprezentant Polski w kategorii U19 jest blisko przeprowadzki do Gdańska i gry w Lechii.

– Na pewno nie będzie rewolucji kadrowej – dodaje trener tyszan. – Ci zawodnicy, którzy w 16 meczach rundy jesiennej zdobyli 27 punktów, za 7 zwycięstw i 6 remisów oraz 3 razy przegrali, pokazali, że „łapią” moją filozofię gry i jako zespół zrobiliśmy postęp. Jesteśmy w czołówce. Potrzebujemy więc jedynie drobnych korekt, żeby wykonać kolejny krok do przodu, czyli w górę tabeli.


Czytaj jeszcze: GPS doprowadził do celu

Najbardziej cieszy mnie to, że w naszym jesiennym bilansie jest sześć spotkań bez straty gola, co w porównaniu z poprzednim sezonem, który GKS Tychy zakończył mając pięć meczów na zero z tyłu, na pewno świadczy o tym, że poprawiliśmy grę obronną. Można ją jednak jeszcze udoskonalić i dopracować finalizowanie akcji. Jest więc o czym myśleć.

Pozostaje samodoskonalenie

Zadowolony z gry swojej drużyny trener Artur Derbin nie zapomniał też o własnych planach na ten – na pierwszy rzut oka – urlopowy czas.

– Zwykle ten okres po rundzie jesiennej traktowałem jako czas stażów w zagranicznych klubach – wspomina 44-letni trener. – Byłem między innymi w Osasunie i Bournemouth w czasie jego gry w Premier League, a chciałbym jeszcze zobaczyć z bliska jak pracują trenerzy w klubach Serie A i Bundeslidze. Jednak przez epidemię możliwość stażów została zablokowana więc muszę to odłożyć. Pozostaje jednak samodoskonalenie i na pewno do Świąt Bożego Narodzenia nie będę się nudził, bo piłka jest silniejsza.

Złapać oddech

– Był to także czas wypadu do ciepłych krajów, gdzie na kilka dni można się było wyłączyć. W tym roku jednak w grę wchodzą chyba tylko w ostatnim tygodniu grudnia krajowe wyjazdy na narty. Tyle musi wystarczyć, żeby złapać oddech i od nowego roku znowu zabrać się do pracy, bo w piłce nożnej – jak w życiu – kto stoi w miejscu ten się cofa – kończy Artur Derbin.


Na zdjęciu: Jan Biegański odchodzi i ma swoje plany do realizacji.

Fot. Dorota Dusik