GKS Tychy. Krajowy priorytet

Krzysztof Bizacki przygotowując się do Wigilii odłożył na chwilę transferowe tematy.


Po odejściu Jana Biegańskiego, który wybrał ofertę Lechii Gdańsk, kierownictwo GKS-u Tychy zarzuciło sieci na pomocników.

– Prowadzimy rozmowy z dwójką zawodników, kandydatów do gry w środka pola – mówi Krzysztof Bizacki. – Pierwszy z nich to piłkarz krajowy i to jest nasz priorytet. Gdyby się jednak okazało, że ten temat nam nie wypali to jesteśmy też w kontakcie z zawodnikiem zagranicznym, bo chcemy wzmocnić naszą drugą linię. Mamy w niej Oskara Paprzyckiego, Kubę Piątka i Łukasza Norkowskiego, ale to – przed rundą wiosenną – nie wystarcza.

Myślimy też o dwóch młodzieżowcach, którzy mogą dołączyć w styczniu do zespołu, żeby trener Artur Derbin przyjrzał się im i ocenił ich przydatność do drużyny. Chcemy, żeby na wyjazd na zgrupowanie w Ustroniu pojechała już „zamknięta” kadra. Nie zapominamy też o tym, że Maciek Mańka, Dawid Kasprzyk i Michał Staniucha już zakończyli leczenie więc od 7 stycznia wrócą do kadry, w której zabraknie jedynie Krzysztofa Wołkowicza. Leczenie i okres rehabilitacji nie pozwolą mu wejść w przygotowania razem z drużyną, ale liczymy, że pracując indywidualnie nadrobi zaległości i najszybciej jak się da dołączy do kolegów.

Wigilijne wspomnienia

Na razie jednak te wszystkie tematy Krzysztof Bizacki odkłada na „poświęta”.

– Wigilia i Święta Bożego Narodzenia to dla nas niezwykły okres – dodaje Krzysztof Bizacki. – 22 grudnia, 23 lata temu, urodziła się nam najstarsza córka. Żona miała co prawda termin na marzec, ale Iza przyszła na świat w szóstym miesiącu i tamten czas wspominamy co roku przy wigilijnym i świątecznym stole.

W tym roku będzie nas mniej niż zwykle, bo teściowie, którzy wrócili w rodzinne strony czyli do Rąbina w zachodniopomorskim nie przyjadą do nas i musi nam wystarczyć kontakt telefoniczny. Siądziemy więc do stołu razem z mamą, żoną i trzema córkami. Jak zwykle głowa rodziny rozpocznie wieczerzę modlitwą. Od 2008 roku, bo wtedy zmarł tata, ten obowiązek należy do mnie, a później połamiemy się opłatkiem.

Makówka made in żona

– Będzie więc okazja podziękować żonie, bo w 2021 roku będziemy obchodzić 25-lecie małżeństwa, za te wspólne lata i życzyć wszystkim samych radości. Na wigilijnym stole na pewno będzie moja ulubiona makówka made in żona. Mama zaintonuje kolędy… Tak jest co roku i chcemy podtrzymywać tradycje, w których wyrośliśmy, choć świat w okresie „panowania” koronawirusa bardzo się zmienił.

Nawet mecz, który chyba od 25 lat tyscy oldboje rozgrywali zawsze 1 stycznia o godzinie 12.00 stoi pod znakiem zapytania. Dlatego cieszymy się z tego co mamy i z nadzieją czekamy na to co przyniesie nam Nowy Rok – kończy Krzysztof Bizacki.


Fot. Dorota Dusik