GKS Tychy. Lewicki dał sygnał

Trener GKS-u Tychy w mikrocyklu przed meczem z Chrobrym będzie pompował meczową adrenalinę.


Tyski stadion, który w niedzielę był areną meczu Dywizji C w Lidze Narodów Armenia – Gruzja, wraca do „krajowych” obowiązków. Piłkarze oraz trenerzy GKS-u Tychy, po dwudniowej „eksmisji”, znaleźli się znowu w swoich szatni. To wcale nie znaczy jednak, że cykl przygotowań do piątkowego spotkania z Chrobrym Głogów został zachwiany.

– Mecz Ligi Narodów Armenia – Gruzja rozgrywany był bez publiczności – mówi trener tyszan Artur Derbin. – W dodatku rozpoczął się o godzinie 18.00, więc nawet nie zastanawiałem się nad tym czy mógłbym go oglądać z trybun, bo po pierwsze my o godzinie 16.00 mieliśmy w planie swoich zajęć rozpoczęcie mikrocyklu pod hasłem „Chrobry”, a po drugie bardziej byłem zainteresowany śledzeniem w telewizji przebiegu spotkania Polaków z Włochami w Gdańsku.


Czytaj jeszcze: Podstawowy 17-latek

Najważniejsze jest jednak to, że po poprzednim tygodniu, w którym najważniejsza była regeneracja zawodników, po intensywnej dawce trzech spotkań w ciągu ośmiu dni, wróciliśmy do pracy, której celem jest mecz. Ponieważ odbędzie się on w piątek to cały mikrocykl zostaje przesunięty i dlatego właśnie zajęcia zaczęliśmy w niedzielne popołudnie. Na poniedziałek zaplanowałem dwie jednostki treningowe, czyli poranne zajęcia na siłowni i popołudniowe na boisku, a we wtorek wybiegniemy rano na boisko.

W środę będziemy mieli poranny trening regeneracyjny, a w czwartek po południu będziemy mieli zajęcia na boisku. Jeszcze w piątek, w południe, bo mecz jest godzinie 20.30, spotkamy się na rozruchu, po którym zjemy obiad i zawodnicy rozjadą się do domów, żeby nastawić się na mecz i skoncentrowani powinni pojawić się na przedmeczowej zbiórce. W tym przedmeczowym cyklu nie zabraknie też analizy gry przeciwnika, bo przyglądniemy się mu w środę.

Zregenerowani i wyleczeni

Wiemy więc już co i kiedy mają w piłkarskim planie tego tygodnia piłkarze GKS-u Tychy. Pozostaje jeszcze pytanie kto jest do dyspozycji sztabu szkoleniowego.

– Miniony tydzień był przeznaczony głównie na regenerację i wyleczenie urazów tej grupy zawodników, którzy w ostatnich meczach byli najbardziej eksploatowani – dodaje szkoleniowiec tyszan. – Można więc powiedzieć, że wykorzystaliśmy go w pełni, bo wszyscy zawodnicy, z wyjątkiem Dawida Kasprzyka, przystąpili do zajęć. Dawid czuje się coraz lepiej i nawet zaglądnął do nas pokazując jak schodzi mu opuchlizna z twarzy. Dobre wieści są takie, że nie będzie potrzebny żaden zabieg, ale niestety o szybkim powrocie do treningów na razie nie może być mowy.

Może po najbliższej konsultacji lekarskiej „Pompa” dowie się więcej i zacznie odliczać dni. Wie jednak, że jesteśmy z nim i czekamy na niego.

Wyszedł z inicjatywą

– Czekamy też na powrót ze zgrupowania reprezentacji U19 Janka Biegańskiego. W jego przypadku jednak, powrót po poniedziałkowej podróży ze Świnoujścia, sprawi, że wtorek pozostawimy mu wolny, a od środy będzie z nami. Cieszę się natomiast z powrotu do kadry Szymona Lewickiego i muszę to podkreślić, że „Lewy” dał mi dobry sygnał.

Ponieważ w sobotę nie mieliśmy ligowego meczu on sam wyszedł z inicjatywą, że zagra w rezerwach i strzelając trzy gole był mocnym punktem IV-ligowego zespołu. Takie podejście świadczy o tym, że zależy mu na grze i to daje mi do myślenia – zaznacza Artur Derbin.

Poprawić rekord

Trener Artur Derbin musi się także zastanowić jak po okresie lżejszych zajęć i przerwie w walce o punkty znowu zmobilizować zawodników do pracy na najwyższych obrotach.

– Powiem szczerze, że sam, po natężonym okresie gry i pracy, dość dziwnie się czułem w tygodniu, który nie kończył się meczem – wyjaśnia trener GKS-u Tychy. – Muszę się więc sam „napompować” i jednocześnie spowodować, żeby zawodnicy też poczuli ten odpowiedni poziom meczowej adrenaliny. Wierzę, że skoro do meczu z Koroną mieliśmy cztery z rzędu mecze bez porażki, to teraz stać na poprawienie tego rekordu. W tym składzie w jakim jesteśmy stać nas na dużo i z taką świadomością wkraczamy w drugą część rundy jesiennej.


Fot. Dorota Dusik