GKS Tychy. Lewoskrzydłowy i bokser

Krystian Wachowiak przyszedł do Tychów z ekstraklasy, żeby ją wywalczyć.


Wychowanek Zawiszy Bydgoszcz Krystian Wachowiak dość wcześnie opuścił rodzinne miasto i ruszył w piłkarski świat. Pierwszym przystankiem były Chojnice, gdzie jako 18-latek zaczął występy na zapleczu ekstraklasy, a debiut w wyjściowej jedenastce Chojniczanki zaliczył 17 maja 2019 roku w meczu z GKS-em Tychy jako lewoskrzydłowy i świętował zwycięstwo 4:1.

W następnym sezonie dwukrotnie zmierzył się z tyszanami w Chojnicach zdobywając punkt za remis 1:1, a w Tychach cieszył się z wygranej 2:1. Wrócił tu w listopadzie ubiegłego roku jako zawodnik Wisły Kraków i zmieniając w 87 minucie Dora Hugiego miał swój wkład w awans „Białej gwiazdy”.

– Przez te trzy minuty za dużo kontaktów z piłką chyba nie miałem i nie byłem w stanie pokazać się z dobrej strony – mówi 20-latek wypożyczony z Wisły do GKS-u Tychy na rundę wiosenną. – Cieszę się, że udało mi się wtedy przynajmniej wejść i zaznaczyć swoją obecność w krakowskiej drużynie, w której w rundzie jesiennej zagrałem tylko dwa małe epizody.

Wydaje mi się więc, że raczej przebywający na grudniowym stażu w Wiśle trener Artur Derbin podczas tego tygodnia zajęć zobaczył we mnie potencjał i zdecydował się dać mi szansę w GKS-ie Tychy. Traktuję to przejście bardzo poważnie i jestem pewien, że wywalczymy z chłopakami awans do ekstraklasy. To jest mój cel. Z tą myślą rok temu przechodziłem z Chojniczanki do Wisły, ale przez te 12 miesięcy brak minut spędzonych na boisku, sprawił, że zdecydowałem się iść na wypożyczenie do I ligi.

Nie traktuję tego jednak jako kroku w tył. Wiadomo, że gra jest najważniejsza. Byłem co prawda bardzo blisko wyjściowej jedenastki Wisły, bo cały czas trenowałem, a w jesiennych sparingach, rozgrywanych w trakcie rundy, strzelałem gole. Grając na lewej obronie trzy bramki zdobyłem w meczu z Glinikiem Gorlice i jedną w spotkaniu ze Stalą Mielec. Przegrałem jednak rywalizację z Matejem Hanouskiem. Tak wyszło i dlatego jestem w Tychach.

Wytrzymałość i wydolność

Chociaż w Wiśle Kraków Krystian Wachowiak był ustawiany na lewej obronie to wcale nie czuje się piłkarzem defensywnym.

– Skrzydło to była moja wyjściowa pozycja – dodaje zawodnik, na którego pozyskanie Wisła rok temu wydała pół miliona złotych. – Grałem tam od dziecka. Na tej pozycji zagrałem na przykład swoje pierwsze 90 minut w I lidze w barwach Chojniczanki z GKS-em Tychy. Na tej pozycji mam większe doświadczenie i w tyskim zespole będę walczył o miejsce na lewej stronie drugiej linii, bo lewa noga to mój atut. Myślę jednak, że prawą nogą też uda się jedną bramkę zdobyć.

Do moich atutów mogę też zaliczyć wytrzymałość. Potrafią w trakcie meczu bardzo dużo przebiec i uważam, że mam bardzo dużą wydolność. Wypracowałem ją trenując nie tylko piłkę nożną. Przez dwa lata w Bydgoszczy trenowałem sporty walki. Oprócz tego z bratem też boksowaliśmy w domu, a w Chojnicach ćwiczyłem indywidualnie. Myślę, że nawet wrócę do tego, żeby zrobić sobie dodatkową jednostkę treningową, bo to wpłynie na jeszcze lepszą wytrzymałość. Taka jednostka bokserska zawsze mi pomagała. Czułem się lepiej więc czemu nie.

Zainwestować w interes

Życie od dzieciństwa przesycone sportem nie ograniczyło horyzontów młodego człowieka.

– Chętnie czytam, ale nie biografie czy piłkarskie informacje – wyjaśnia nowy nabytek GKS-u Tychy. – Bardzo interesuję się biznesem, zarządzaniem. Za pięć-dziesięć lat, gdy odłożę trochę pieniędzy, chcę zainwestować w interes, rozkręcić coś swojego. Dlatego czytam i oglądam programy o osobach, którym się udało. Ale w tej chwili moim głównym celem jest wywalczenie sobie miejsca w pierwszym składzie GKS-u Tychy, a później pomoc chłopakom w wywalczeniu awansu. Po pierwszych treningach mogę powiedzieć, że ta drużyna ma potencjał i jest w stanie osiągnąć ten cel.


Na zdjęciu: Krystian Wachowiak jest pewny, że z GKS-em Tychy awansuje wiosną do ekstraklasy.
Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus