GKS Tychy. Liderowi dotrzymują kroku

GKS Tychy, choć w tym sezonie dwa razy zremisował z liderującym Podbeskidziem, zajmują odległe miejsce w tabeli.


Patrząc na wyniki GKS-u Tychy z Podbeskidziem Bielsko-Biała można powiedzieć, że tyszanie w tym sezonie dorównują liderowi. W 10. kolejce rundy jesiennej drużyna pod wodzą Ryszarda Tarasiewicza zremisowała 2:2 z bielszczanami, którzy po 9 seriach gier zajmowali miejsce na szczycie tabeli, mając tyle samo punktów co Warta. W 27 kolejce historia się powtórzyła, bo drużyna z Bielska-Białej zremisowała 1:1 w Tychach i razem z poznańskim zespołem jest na szczycie. Jednak różnica jest taka, że „trójkolorowi” mocno się w porównaniu z najlepszym swoim jesiennym okresem osunęli się w klasyfikacji i zajmują 11 miejsce. Mimo to w zespole prowadzonym przez Tomasza Horwata i Jarosława Zadylaka pojawił się optymizm.

– Przed meczem z Podbeskidziem spodziewaliśmy się bardzo trudnej przeprawy – mówi Tomasz Horwat.

– To nie jest przypadek, że zespół z Bielska-Białej zajmuje pierwsze miejsce w tabeli. Po analizach gry tej drużyny wiedzieliśmy o jej mocnych stronach. Dlatego chylę czoła przed naszymi zawodnikami, którzy zostawili na boisku kawał zdrowia i wykonali super robotę.

Wystarczyło sił

Obawy, że tyska drużyna nie dotrzyma kroku bielszczanom, okazały się nieuzasadnione. Wprawdzie Podbeskidzie swój poprzedni mecz grało u siebie we wtorek, a zespół GKS-u po czwartkowym nocnym spotkaniu w Suwałkach wracał z drugiego krańca Polski, żeby w niedzielne południe znowu ruszyć w bój, ale to gospodarze atakowali do końca. Ba, w ostatnich sekundach wypracowali sobie okazje bramkowe i dlatego mieli prawo schodzić z murawy niezadowoleni z remisu.


Przeczytaj jeszcze: Każdy chciał wygrać


– Warto to podkreślić, że mecze się nakładają, a my spotykamy się z rywalami, którzy mają dwa dni więcej odpoczynku niż my – dodaje Tomasz Horwat.

– Mimo to pokazaliśmy na boisku swoją jakość, determinację i zaangażowanie. W pierwszej połowie świetnie realizowaliśmy założenia taktyczne. Kilka odbiorów w środkowej strefie boiska pozwoliło nam wychodzić z groźnymi kontrami, którym zabrakło ostatniego podania. Przy lepszym zachowaniu zawodników moglibyśmy się cieszyć z podwyższenia. Po przerwie ten jeden tak naprawdę błąd zdecydował o tym, że straciliśmy bramkę. Podbeskidzie, mimo przewagi w wielu fazach gry, nie stworzyło sobie groźnych sytuacji, ponieważ nasz zespół bardzo fajnie realizował plan na ten mecz. Szanujemy ten punkt, a właściwie cztery punkty zdobyte w dwóch ostatnich spotkaniach w odstępie trzech dni.

Dla kibiców

Kibice, którzy od 29 lutego mogli znowu wejść na trybuny tyskiego stadionu, docenili grę swojej drużyny.

– Chcieliśmy naszym kibicom dać powody do zadowolenia. Po raz pierwszy od dłuższego czasu pojawili się na stadionie i mam nadzieję, że jakimś stopniu im to zrekompensowaliśmy – zakończył Tomasz Horwat.


Fot. Łukasz Sobala