GKS Tychy. Mają już swoje DNA

Niespełna cztery miesiące temu Puszcza Niepołomice z pomocą kałuż zatrzymała marsz tyszan do gry w barażach.


Całkiem niedawno, bo zaledwie 11 lipca, a więc niespełna cztery miesiące temu, GKS Tychy rozegrał bardzo istotny mecz z Puszczą Niepołomice.

– Faktycznie, to było tak niedawno – mówi Tomasz Horwat, wtedy wspólnie z Jarosławem Zadylakiem prowadzący tyską drużynę, a obecnie asystent Artura Derbina. – Przejęliśmy drużynę po rezygnacji Ryszarda Komornickiego i startowaliśmy z 13 miejsca, a więc przede wszystkim oglądaliśmy się za siebie, bo strefa spadkowa niebezpiecznie się zbliżała.

Jednak po 5 meczach, w których zdobyliśmy 11 punktów i wskoczyliśmy do szóstki, opcja się zupełnie zmieniła. Pojawia się realna szansa gry w barażach o awans do ekstraklasy i wtedy właśnie, w 31 kolejce, zmierzyliśmy się z Puszczą Niepołomice.

Plasujący się wówczas na 9 pozycji, a więc można powiedzieć, że typowy I-ligowy średniak, imponujący jednak bilansem wyjazdowych spotkań, z których tylko raz wrócił z porażką, zastopował tyszan, wygrywając 1:0.

Chcą się zrewanżować

– Przed meczem rozszalała się w Tychach ulewa, która zalała boisko – wspomina Tomasz Horwat. – Takie sceny pamiętam tylko z archiwalnych filmów o mistrzostwach świata w 1974 roku w Niemczech, bo mecz RFN – Polska też został wtedy rozegrany na wodzie, a biało-czerwoni, maszerujący od zwycięstwa do zwycięstwa, przegrali 0:1 tracąc szansę na grę w finale. Nasza nadzieja w lipcu też utonęła w kałużach, które wytrąciły nam nasz najpoważniejszy atut, czyli szybką grę skrzydłami, bo właśnie tam stała woda.

Pamiętam doskonale jak w niej „tonęły” szarże Sebastiana Stebleckiego, i Łukasza Monety czy próby Łukasza Grzeszczyka. A Puszcza grając prostymi środkami wykorzystała w 71 minucie stały fragment gry i po dośrodkowaniu z rzutu rożnego, strzeliła gola, który nas wybił z tego dobrego rytmu.

Przegraliśmy 0:1 i wypadliśmy z szóstki. Nic więc dziwnego, że teraz chcemy się rywalom zrewanżować, a tym samym umocnić swoją pozycję w czołówce. Sprawdzałem prognozę pogody i o deszczu nie ma w niej ani słowa.

Wracając jeszcze do tego lipcowego meczu warto zwrócić uwagę, że w zespole GKS-u Tychy nastąpiły bardzo duże zmiany. Wystarczy wyliczyć, że z wyjściowej jedenastce na ostatni mecz tyszan z Radomiakiem znalazł się tylko trzech piłkarzy z podstawowego składu na spotkanie Puszczą sprzed czterech miesięcy. Są to: Konrad Jałocha, Łukasz Moneta i Łukasz Grzeszczyk.

Charakter Puszczy

– W porównaniu z finiszem minionego sezonu my mamy inną drużynę pod wodzą nowego trenera, a Puszcza nie zmieniła się zbytnio – dodaje Tomasz Horwat. – Miałem okazję przekonać się o tym w środę, bo obserwowałem w Wodzisławiu Śląskim pucharowy występ drużyny trenera Tomasza Tułacza i widać, że to jest zgrany zespół. Nadal nastawiony jest głównie na grę w defensywie. Wraca pod linię piłki, najczęściej grając w niskiej i średniej obronie, ale wychodzi też do pressingu i szuka szansy wyjścia z kontrą, wykorzystując szybkość skrzydłowego Huberta Tomalskiego.

Nasi najbliżsi rywale groźni są nadal przy stałych fragmentach gry, a także ciągle mają ten waleczny charakter i nawet w dziesiątkę, tak jak w środę w meczu pucharowym potrafili nie tylko utrzymać jednobramkową przewagę, ale dorzucić drugiego gola.

Wszystkie swoje wnioski i uwagi dotyczące gry zajmującej 9 miejsce Puszczy Tomasz Horwat przedstawił tyskim piłkarzom podczas piątkowej analizy.

Złapali rytm

– Taki mamy podział trenerskich ról, że ja analizuję grę przeciwnika, Kacper Jędrychowski skupia się na jego stałych fragmentach gry, a Artur Derbin dopasowuje do tego grę naszej drużyny, bo tak naprawdę to nasza dyspozycja i podejście do meczu są najważniejsze – zaznacza Tomasz Horwat.


Czytaj jeszcze: Nie ilość, ale jakość

– Po krótkim czasie na budowanie zespołu w letnim okresie przygotowawczym tak naprawdę w trakcie sezonu, z meczu na mecz, z treningu na trening, nasz zespół nabierał kształtów i łapał swój rytm. Potrzebował czasu, bo zawodnicy musieli się poznać i zrozumieć filozofię trenera. Ostatnie nasze występy pokazały już jednak, że mamy swoje DNA.

Zgranie, zaangażowanie, zrozumienie i wspólny cel to nas łączy. Dążymy do tego, żeby plasować się w tabeli jak najwyżej i to, że jesteśmy w tej chwili na 5 miejscu zarówno potwierdza, że idziemy dobrą drogą, a jednocześnie daje nam motywację do tego, żeby piąć się wyżej i w każdym meczu grać o zwycięstwo. Oczywiście, w najbliższym meczu z Puszczą także.


Fot. Dorota Dusik