GKS Tychy. Mecz w dniu pięćdziesięciolecia

Tyszanie szanują przeszłość, ale przede wszystkim skupiają się na teraźniejszości.


Na pytanie: jak najlepiej uczcić jubileusz 50-lecia GKS-u Tychy odpowiedź jest jedna: wygrać z Radomiakiem. Tak na stadionie przy ulicy Edukacji łączy się historia z teraźniejszością. W przełożonym na dzisiaj meczu I ligi podopieczni Artura Derbina chcą nie tylko w dniu Abrahama dać radość wszystkim kibicom trójkolorowym, ale także przeskoczyć przeciwnika i awansować na trzecie miejsce w tabeli oraz zbliżyć się na 2 punkty do wicelidera.

– Zadanie nie będzie łatwe – mówi Artur Derbin. – Patrząc na miejsce Radomiaka w tabeli można sobie zadawać pytanie co robi większe wrażenie: czy ostatnia seria czterech zwycięstw z rzędu, czy też bilans bramkowy 10:0 w tych wygranych spotkaniach? Jedno i drugie jest godne uwagi.

Na pewno zespół z Radomia w tym momencie jest na fali i pokazał tę swoją siłę także w ostatnim meczu z Puszczą Niepołomice, wygrywając 4:0. W składzie ma sporo indywidualności, ale jednocześnie stanowi drużynę, która przez trenera Dariusza Banasika jest budowana od kilku sezonów. Można nawet powiedzieć, że w tym ostatnim czasie Radomiak pokazuje się jako główny kandydat do awansu i te ostatnie wyniki o tym świadczą.

Momenty słabości

Żeby dokładniej przyglądnąć się najbliższemu rywalowi trener tyszan wybrał się do Niepołomic i na własne oczy zobaczył jak Radomiak wygrywa 4:0 z Puszczą, która 3 dni później bezbramkowo zremisowała w Łęcznej z wiceliderem. To zestawienie wyników również świadczy o sile jubileuszowego przeciwnika tyszan.

– W Niepołomicach Radomiak naprawdę pokazał swoją siłę – dodaje szkoleniowiec GKS-u. – W dodatku zaprezentował nie tylko wysoką jakość piłkarską, ale też na trudnym, grząskim terenie, pokazał też dużo cech wolicjonalnych. To zespół, który ma atuty w każdej fazie gry, dlatego szczegółowo analizując rywala i przedstawiając na odprawie technicznej wybrane akcje naszym zawodnikom zwróciliśmy uwagę na atuty Radomiaka, z jego stałymi fragmentami gry, bo w spotkaniu z Puszczą aż trzy razy radomianie zdobyli po nich bramki.

Mają jednak także swoje momenty słabości, które będziemy chcieli wykorzystać. Ma ich wprawdzie niewiele, ale gramy u siebie i w takim dniu, jakim jest jubileusz klubu, chcemy uczcić święto korzystnym rezultatem, ale również dobrą grą i postawą, z której sympatycy GKS-u będą mogli być zadowoleni.

Gola strzelił Bartosz Biel

O tym, że Artur Derbin wie jak wygrywać z Radomiakiem świadczy wynik spotkania w Bełchatowie, gdzie świeżo upieczony I-ligowiec pod wodzą dzisiejszego trenera tyszan, wygrał z zespołem Dariusza Banasika 3:0. Dodajmy jeszcze, że jednego z goli strzelił wtedy Bartosz Biel, obecnie najskuteczniejszy zawodnik GKS-u Tychy.


Czytaj jeszcze: Nie zapomnieli jak się strzela

– To jest chyba właściwy moment, żeby o tym przypomnieć – twierdzi Artur Derbin. – GKS Bełchatów, jako beniaminek, pokazał się z dobrej strony i zaprezentowaliśmy dobrą piłkę, a wynik 3:0 potwierdzał to co działo się na boisku. Żeby tak się stało w najbliższym meczu musimy odblokować naszą grę ofensywną. Do końca rundy wiosennej pozostało nam jeszcze dziesięć spotkań więc można powiedzieć, że wychodzimy na ostatnią prostą.

Na odpowiedniej pozycji

– Jesteśmy w dobrym miejscu, na odpowiedniej pozycji, ale zdajemy sobie także sprawę z tego jak jeszcze wiele jest do zrobienia. To na pewno będzie ciężki kawałek chleba, ale jestem przekonany, że jesteśmy w stanie osiągnąć swój cel. Mamy swoje przemyślenia jak poprawić ofensywę. Ostatni czas poświęciliśmy właśnie na analizę ataku pozycyjnego i finalizacji akcji.

W tej pierwszej fazie potrzeba nam nieco więcej cierpliwości, ale trzeba też powiedzieć, że chociażby w meczu z Koroną w Kielcach stworzyliśmy sobie kilka sytuacji więc potrzebny jest jeszcze ten ostatni moment. Potrzebujemy więc skupienia przed oddaniem strzału. Będziemy chcieli na te ostatnie dziesięć spotkań zrobić wszystko, żebyśmy już nie musieli mówić o ofensywie jako naszym problemie – kończy trener tyszan.


Fot. Dorota Dusik