GKS Tychy na sprzedaż!

Potwierdza to także oficjalne ogłoszenie spółki akcyjnej Tyski Sport, zapraszającej do negocjacji: „w przedmiocie zbycia akcji oraz objęcia akcji nowej emisji spółki działającej pod firmą: Klub Piłkarski GKS Tychy Spółka Akcyjna z siedzibą w Tychach o kapitale zakładowym 5.971.200,00 zł (słownie: pięć milionów dziewięćset siedemdziesiąt jeden dwieście złotych). Wartość nominalna jednej akcji wynosi 100,00 zł (słownie: sto złotych)”.

Zbywca (nie mylić ze Zbawca) zaprasza do negocjacji, oferując dwie opcje. W pierwszej: zbycie akcji spółki w minimalnej liczbie 30.000 (słownie: trzydzieści tysięcy), a w maksymalnej liczbie 59.000 (słownie: pięćdziesiąt dziewięć tysięcy) akcji, które stanowią odpowiednio 50,24 procent i 98,81 procent kapitału zakładowego Spółki. Planowany okres zbycia akcji spółki został określony na pierwszy kwartał 2020 roku – po zatwierdzeniu przez zwyczajne walne zgromadzenie spółki sprawozdania finansowego za rok obrotowy 2019.

Drugi punkt negocjacji zakłada objęcie akcji nowej emisji spółki w minimalnej liczbie 60.000 (słownie: sześćdziesiąt tysięcy). Planowany okres podwyższenia kapitału zakładowego w drodze emisji nowych akcji spółki będzie stanowił jeden z obszarów negocjacji.

Ta sytuacja przejdzie do historii. Zobacz, jak GKS Tychy zmarnował wymarzoną „setkę”

– Jednym z celów niedawnego wyodrębnienia spółki Klub Piłkarski GKS Tychy było znalezienie inwestora – stwierdził prezes Leszek Bartnicki. – Na podstawie analizy podjęto decyzję o wyodrębnieniu ze struktur spółki Tyski Sport, sekcji piłkarskiej, z myślą o tym, że wtedy łatwiej będzie znaleźć nabywcę tylko dla klubu piłkarskiego. To jest oczywiście jeden z moich celów, co wyraźnie zostało sformułowane i przekazane mi przez prezydenta Tychów Andrzeja Dziubę. Natomiast wszyscy musimy zdawać sobie sprawę, że znalezienie wiarygodnego inwestora dla klubu piłkarskiego nie jest zadaniem łatwym. Jest to również bardzo delikatny grunt, na którym trzeba być bardzo ostrożnym. Korona Kielce, zanim trafiła w dobre ręce, to miała też oferty „królów z różnych afrykańskich państw” i niczym dobrym się to nie kończyło.

Kolejne niebezpieczeństwo polega na tym, że są chętni na przejęcie klubu, którzy są powiązani z gałęzią menedżerki piłkarskiej. To także jest dwuznaczne, bo cele przyświecające agencjom menedżerskim wcale nie muszą być tożsame z zadaniami społecznymi klubu. Szukamy więc inwestora, ale musi on zostać dokładnie prześwietlony. Obliguje nas do tego odpowiedzialność społeczna, która w przypadku klubów piłkarskich jest naprawdę bardzo duża. Dlatego chcemy znaleźć odpowiedni podmiot, z którym rozpoczniemy negocjacje. Nie jesteśmy jednak jedynym klubem miejskim, szukającym inwestora więc zadanie nie jest łatwe.

Przy okazji odżyła ostatnia z ofert, o której mówiło się w Tychach kilka miesięcy temu, czyli kierunek meksykański.

– Z tego, co wiem w marcu w Tychach byli przedstawiciele gminy Puebla i są plany rewizyty w Meksyku, ale na ten moment chyba zostały one odłożone – dodał Leszek Bartnicki prezesujący tyskiej piłce od 26 lipca. – Nie zgodziłbym się jednak z twierdzeniem, że Meksyk to kierunek egzotyczny. Liga w tym kraju należy do najbogatszych i mających jedną z największych frekwencji. Ponadto jest to kraj, w którym piłka nożna ma bardzo silną pozycję. Dlatego inwestor meksykański wcale nie musi być zły. Trzeba jednak w każdym z tych tematów być ostrożnym, żebyśmy na podsumowanie naszych działań nie przeczytali tytułu „Niezły Meksyk”.

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem