GKS Tychy. Na tle rezerw ekstraklasy

 

Piłkarze GKS-u Tychy solidnie trenują na zgrupowaniu w Grodzisku Wielkopolskim. Wczoraj przed południem podopieczni Ryszarda Tarasiewicza mieli trening mocy na siłowni. Natomiast po południu ćwiczyli na boisku, na którym na pierwszym planie była wytrzymałość specjalna, wypracowywana w grach.

Taki harmonogram zajęć świadczy o tym, że tyski zespół jest już finisz zimowych przygotowań, do których zaliczyć trzeba także dzisiejszy sparing z rezerwami Zagłębia Lubin. Na sztucznej trawie bocznego boiska Dyskobolii tyszanie nie zmierzą się jednak z przedostatnim zespołem III grupy III ligi.

Lubińskie rezerwy mają bowiem zostać solidnie wzmocnione zawodnikami z kadry ekstraklasowej drużyny, czyli tymi piłkarzami, którzy walczą o wejście do ligowej jedenastki i chcą pokazać Martinowi Seveli, że są gotowi odmienić losy zespołu, który rundę wiosenną rozpoczął od dwóch porażek i chce się przełamać.

Komu dać szansę?

Natomiast dla zawodników ósmego zespołu I ligi będzie to ostatni test przed próbą generalną, a za taką należy uznać zaplanowany na sobotnie przepołudnie mecz z Górnikiem Łęczna na tyskim boisku. Dlatego sztab szkoleniowy GKS-u zastanawia się komu dać jeszcze szanse pokazania się przez 45 minut, a komu pozwolić zagrać w pełnym wymiarze czasu.

Z tego obowiązku zostaną zwolnieni piłkarze, którzy swoją meczową dniówkę odpracowali w sobotniej grze kontrolnej z KKS 1925 Kalisz i pokazali, że są dobrze przygotowani.

Pytań jest więcej

Kto będzie odpoczywał? Kto dostanie szansę? Który z dwójki napastników Mateusz Piątkowski czy Szymon Lewicki jest bliżej miejsca w ataku na ligę? Jak bardzo Marek Igaz depcze po piętach Konrada Jałochy? Czy Ken Kallaste zajmie miejsce na lewej stronie obrony? Na jakim etapie jest rywalizacja między młodzieżowcami, kandydującymi do miejsca w wyjściowej jedenastce? Czy jedyny nowy zawodnik przymierzany do tyskiego zespołu Abdelaye Diakite zyska uznanie w oczach szkoleniowca tyszan?

Pytań jest więcej, a czasu na rozwiązanie zagadki pozostało już niewiele.
– Niewiele jest także czasu, żeby pracować nad motoryką, ale mogę powiedzieć, że z wyników badań, które już wykonaliśmy, jesteśmy zadowoleni – mówi drugi trener GKS-u Tychy Tomasz Wolak.

– W trakcie zgrupowania mieliśmy na przykład testy radarowe, czyli pomiarów wykonywanych podczas biegu „na pełny gaz”. To, że maksymalną prędkość rozwinął Michał Staniucha, który w szczytowym momencie zbliżył się do 36 kilometrów na godzinę nie jest niespodzianką, bo nasz młodzieżowiec znany jest ze swojej szybkości.

Ważne jest jednak to, że pozostali zawodnicy mieli wyniki w granicach 33-34 kilometry na godzinę. Także inne parametry, bo w trakcie tego biegu wykonuje się w sumie 12 pomiarów, dały nam dobry sygnał, że idziemy we właściwym kierunku.

Wiadomości z Łodzi

Dzień meczowy wcale nie oznacza, że po ostatnim gwizdku skończą się zajęcia. Wręcz przeciwnie. Ci zawodnicy, którzy zakończą grę będą mieli zajęcia regeneracyjne, natomiast reszta uda się o godzinie 16.00 na boisko i zaliczy jednostkę treningową. Na 10 dni przed inauguracją rundy wiosennej nie można sobie bowiem pozwolić na zaniedbanie.

Ważne jest także to, że wszyscy zawodnicy są zdrowi i to nie tylko na zgrupowaniu. – Bartosz Szeliga, który nie pojechał z nami do Grodziska Wielkopolskiego jest w Łodzi, w klinice, w której w grudniu przeszedł operację – dodaje Tomasz Wolak.

– Tam pracuje pod okiem lekarzy i fizjoterapeutów, ale przede wszystkim, będąc w stałym kontakcie z naszym sztabem medycznym melduje, że szybko wraca do zdrowia. Szybko, to znaczy, szybciej niż się spodziewaliśmy. Jest już bowiem na etapie treningów z piłką.

Oczywiście jeszcze za wcześnie na starcia z rywalem, ale mięśnie zostały już odbudowane i myślę, że niedługo po naszym powrocie Bartek dołączy do zespołu. Nie będziemy go poganiać, ale jak tylko okaże się, że jest w pełni gotowy do gry na pewno wzmocni rywalizację.