GKS Tychy. Nadrobić braki

Po czterech miesiącach przerwy Damian Nowak wrócił do gry.


Po meczu z Chrobrym Głogów rozegranym 24 kwietnia Damian Nowak miał przerwę w występach. Leczył kontuzję, ale wreszcie pokazał się na murawie. Napastnik GKS-u Tychy wystąpił w sparingowym meczu drużyny Artura Derbina ze Śląskiem Wrocław i miał okazję do podwójnej radości, bo spędził na boisku 45 minut, a tyszanie wygrali 3:2.

– Na pewno ta przerwa była długa, za długa – mówi wychowanek UMKS „3” Czechowice-Dziedzice.

– Bardzo stęskniłem się za bieganiem po boisku. Kontuzja była jednak dosyć poważna i wymagała czasu. Robiliśmy ze sztabem medycznym wszystko, żebym mógł znowu wrócić do gry i wróciłem. To był ciężki okres dosłownie i w przenośni. Dosłownie, bo miałem w tym czasie tyle treningów, że moja narzeczona śmiała się, że nie ma mnie w domu dłużej niż jej, a ona pracuje 8 godzin. Dużo czasu spędzałem na siłowni, u fizjoterapeutów czy na boisku trenując indywidualnie. Tych zajęć było więc sporo, ale tak to wygląda, gdy po kontuzji zawodnik chce uzupełnić wszystkie ubytki i nadrobić braki. Wiem jednak, że to nie koniec ciężkiej pracy, bo przede mną dodatkowa robota, żeby dorównać chłopakom zarówno fizycznie, jak i psychicznie, bo wiadomo, że to wszystko siedzi też w głowie.

Przydać się drużynie

Występ we Wrocławiu można więc nazwać „przełamaniem”.

– Jestem zadowolony, że już mogę z chłopakami brać udział w zajęciach treningowych, że zagrałem w sparingu i mam nadzieję, że w najbliższym meczu wyjazdowym z Arką Gdynia już będę mógł wybiec na boisko – dodaje 29-letni napastnik GKS-u Tychy.

– Czy jestem już gotowy do występu przez 90 minut trudno powiedzieć, ponieważ ta przerwa trwała ponad cztery miesiące więc potrzebował będę jeszcze wielu treningów, żeby dojść do pełnej dyspozycji, a tylko w takiej mogę się przydać drużynie. Patrzyłem na jej grę z ławki w pierwszej połowie sparingu ze Śląskiem i muszę dodać, że fajnie to wyglądało. Szczególnie ta akcja przy golu na 3:1, bo wyszliśmy podaniami od własnej bramki, aż weszliśmy do bramki wrocławian.



Będzie lepiej wyglądało

Gdy Damian Nowak leczył kontuzję w klubie, pojawili się sprowadzeni latem Tomas Malec oraz Gracjan Jaroch, którzy wysoko zawiesili poprzeczkę rekonwalescentowi, a więc czeka go trudne zadanie.
– Treningi nie odzwierciedlają tego, co się dzieje na boisku – wyjaśnia Damian Nowak.

– Wiem, że potrzebuję czasu, żeby dojść do pełni sił. W sparingu ze Śląskiem było widać, że brakowało mi jeszcze trochę ogrania i ciężko mi się biegało po murawie, ale wiem, że z biegiem czasu to wszystko będzie lepiej wyglądało i mam nadzieję, że z trenerami przygotujemy jakiś fajny plan, żebym mógł już grać na pełnych obrotach i pomagać chłopakom w zdobywaniu punktów.


Fot. Dorota Dusik