GKS Tychy. Nie da się przewidzieć

Ostatni raz tyszanie wygrali 11 marca i już mają za sobą 8 spotkań bez zwycięstwa.


Do końca rozgrywek ligowych pozostały już tylko 3 kolejki. To oznacza, że GKS Tychy, który rok temu do końca walczył o miejsce w pierwszej dwójce i bezpośredni awans, a ostatecznie znalazł się na trzeciej pozycji i musiał walczyć w barażach, teraz może jedynie marzyć o skoku do szóstki. Podopieczni Jarosława Zadylaka po ośmiu z rzędu spotkaniach bez zwycięstwa znaleźli się na 10. pozycji i do otwierającą strefę barażową Sandecji tracą 5 punktów.

Z tego jasno wynika, że sobotni mecz z walczącą o utrzymanie Puszczą Niepołomice tyszanie muszą wygrać, bo w innym wypadku dwie ostatnie kolejki zagrają o „pietruszkę”. Tak naprawdę jej „nać” zawodnicy z trójkolorowymi trójkątami na koszulkach złapali już w Bełchatowie przegrywając 0:1 ze Skrą.

Wielki niedosyt

– Jedyne co mogę powiedzieć o meczu w Bełchatowie to to, że czujemy wielki niedosyt – mówi Krystian Wachowiak. – W pierwszej połowie graliśmy fajne zawody. Tak samo w drugiej części stwarzaliśmy sobie sytuacje, mieliśmy akcje, który kończył się okazjami bramkowymi, ale rywale ofiarnie blokowali nasze strzały i nic nam nie wpadło.

Nie mieliśmy szczęścia za grosz za to przeciwnik ma jedną, naprawdę jedną szansę i z takiego, jak mówimy w piłkarskim języku, „taś-tasia” strzela bramkę, która tuż przed przerwą podcięła nam skrzydła. Potrafiliśmy się jednak z tego otrząsnąć i dalej atakowaliśmy, ale piłka nie chciała wpaść do bramki rywali.

Ofiarni i zdeterminowani

W spotkaniu z Puszczą ten scenariusz z atakowaniem tyszan non stop też się może powtórzyć. Niepołomiczanie na otwartą grę, tak samo jak Skra w Bełchatowie, na pewno się nie zdecydują, ale będą równie ofiarni i zdeterminowani w grze pod swoją bramką. Walczą przecież o utrzymanie w I lidze, w której grają od 2017 roku.

– Tak samo jak dobrze rozpoznaliśmy Skrę, bo to my prowadziliśmy grę, a częstochowianie nie dochodzili do sytuacji strzeleckich, przygotujemy się także taktycznie na Puszczę – dodaje 20-letni skrzydłowy, wypożyczony z Wisły Kraków. – Porażka z Bełchatowa boli i zdajemy sobie sprawę z tego, że taki mecz nie powinien się nam przydarzyć.

Odrodzenie skuteczności

Czego więc można się spodziewać w sobotniej potyczce po grze tyszan? Kibice GKS-u Tychy liczą na odrodzenie skuteczności, nad którą sztab trenerski tyszan pracuje od momentu przejęcia zespołu po zwolnieniu Artura Derbina. Co innego jednak ćwiczenia na treningu, a co innego meczowa batalia, bo po drugiej stronie boiska będą przecież zawodnicy zdeterminowanej drużyny, która ma tylko 4 punkty przewagi nad strefą spadkową.

W dodatku o sile Puszczy świadczy fakt, że w ostatnich 3 spotkaniach wywalczyła 7 punktów. A dodajmy jeszcze, że zespół Tomasza Tułacza w rundzie jesiennej był bliski pokonania tyszan, którzy w ostatnich sekundach po golu Wiktora Żytka uratowali punkt, doprowadzając w Niepołomicach do remisu 2:2. Zapowiada się więc kolejny trudny bój, którego wyniku nie da się przewidzieć.


Na zdjęciu: Po porażce ze Skrą odczuwamy niedosyt, to nie powinno się zdarzyć – uważa pomocnik tyszan Krystian Wachowiak. Z Puszczą też nie będzie łatwo.

Fot. Łukasz Sobala/PressFocus