GKS Tychy. Nie ilość, ale jakość

GKS Tychy znowu został z jednym nominalnym napastnikiem.


Po weekendowej przerwie na odpoczynek i spędzenie czasu z rodziną piłkarze GKS-u Tychy rozpoczęli listopadowe treningi w bojowych nastrojach. Podopieczni Artura Derbina remisując 2:2 w Radomiu umocnili się w czołówce tabeli I ligi i przygotowują się do finiszu rundy jesiennej z nadzieją na poprawę pozycji.

– Rozpoczynając mikrocykl przed zaplanowanym na niedzielę meczem z Puszczą Niepołomice na poniedziałkowym treningu przede wszystkim dokonaliśmy przeglądu stanu zdrowia naszych zawodników – mówi trener tyszan. – Niestety okazało się, że Damian Nowak, który w Radomiu opuścił murawę w 60 minucie urazem mięśniowym potrzebuje dwóch-trzech tygodni leczenia i odpoczynku.

Także Krzysiek Wołkowicz, który grał w Radomiu do 70 minuty, choć czarne scenariusze na szczęście się nie sprawdziły, potrzebuje minimum kilkunastu dni wyłączenia z gry. Obaj nasi kontuzjowani piłkarze przeszli na indywidualne zajęcia, a reszta drużyny pracuje nad tym, żebyśmy przedłużyli nasze dobre serie punktowania oraz wygrywania na naszym boisku.

Analiza meczu w Radomiu

Przypomnijmy, że po wpadce, czyli porażce 0:1 z Koroną Kielce w Tychach 3 października, zespół GKS-u w następnych meczach na swoim boisku wygrał 4:0 z Chrobrym Głogów i 3:1 z GKS 1962 Jastrzębie oraz dodał do tego dorobku punkt z Radomiakiem.

– We wtorek do zajęć na boisku dołączyliśmy też analizę spotkania w Radomiu – dodaje Artur Derbin. – Szczególnie skupiliśmy się na naszym ataku pozycyjnym. Przyglądnąłem się też dokładnie sytuacji, po której straciliśmy pierwszego gola w meczu z Radomiakiem. Od początku sezonu trenujemy ten wariant taktyczny z rozpoczynaniem gry od stopera lub defensywnego pomocnika.


Czytaj jeszcze: To było ważne wejście

W meczu z Radomiakiem, który grał dwójką napastników, takie rozpoczynanie akcji było zasadne. Niestety Nemanja Nedić popełnił błąd. „Zawiesił się”. Mam wrażenie, że pogubił się w gąszczu myśli, które mu się w tamtej sytuacji przyszły do głowy. Zatrzymał się i zagrał za lekko w kierunku Oskara Paprzyckiego. Przeciwnik przejął źle zagraną piłkę i choć Oskra sygnalizował, że rywal pomógł sobie ręką, efekt był taki, że straciliśmy gola. To jest sygnał, że nadal musimy doskonalić nasze zagrania i warianty taktyczne oraz wykorzystywać te warianty, które mogą przynieść korzyść drużynie.

Tylko Szymon Lewicki

A skoro mowa o wariantach taktycznych to trzeba dodać, że o ile w przypadku wypełnienia luki na lewej obronie sztab szkoleniowy GKS-u Tychy ma kilka możliwości to w ataku został znowu tylko Szymon Lewicki. Jedyny w tej chwili nominalny napastnik w kadrze tyskiej drużyny w spotkaniu z Chrobrym udowodnił, że potrafi udźwignąć na swoich barkach ciężar odpowiedzialności za zdobywanie bramek. Kibice czekają więc na drugi „dwupak”.

– Mam nadzieję, że po meczu będę mógł powiedzieć, że liczy się nie ilość ale jakość – kontynuuje szkoleniowiec GKS-u Tychy. – Mamy szeroką kadrę i jesteśmy zespołem, który dzień po dniu i trening po treningu coraz lepiej się rozumie. Z tą myślą wpisałem w nasz plan także dwa treningi w środę oraz pojedyncze zajęcia w czwartek i piątek oraz sobotnie ćwiczenia doskonalące to co będziemy chcieli zagrać w niedzielę.

Wymiana trawy

– To jest teraz dla nas najważniejsze. Szkoda tylko, że coraz bardziej dają się nam we znaki problemy z boiskami treningowymi. Nie wiem też czy w sobotę będziemy mogli wejść na główną płytę, bo na murawie naszego stadionu wykonywane były prace wymiany trawy w polach karnych. O tym gdzie będą treningi w piątek rano i w sobotę w okolicach południa decydować będzie… pogoda, ale musimy sobie z tym problemem poradzić i jak najlepiej przygotować się do gry – kończy Artur Derbin.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus