GKS Tychy. Nie ma czasu na panikę

Po przegranej 1:3 próbie generalnej z Puszczą Niepołomice piłkarze GKS-u Tychy mobilizują się na inaugurację rundy wiosennej.


Do soboty wszystko szło zgodnie z planem. Trener Artur Derbin z zadowoleniem mówił o przebiegu zimowych przygotowań i zadaniach realizowanych przez zespół GKS-u Tychy na sparingach. Jednak przegrana 1:3 z Puszczą Niepołomice, na tydzień przed zaległym z rundy jesiennej meczem z ŁKS-em Łódź, którym tyszanie rozpoczną rundę wiosenną, zaniepokoiła kibiców, którzy spodziewali się, że próba generalna wypadnie znacznie lepiej.

– Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była bardzo dobra – mówi Krzysztof Bizacki.

– Po przerwie jednak, gdy rywale zmienili całą jedenastkę, a my nie dokonaliśmy ani jednej roszady, bo takie było założenie, żeby zawodnicy zagrali pełne 90 minut, wyglądało to słabo. Taka już jednak jest piłka nożna, że w niej nie ma nic pewnego i trener Derbin ma ból głowy. Nie znaczy to jednak, że ten przegrany mecz przekreślił cały obraz naszych zimowych przygotowań. A ponadto nie ma czasu na panikę. Jest natomiast przekonanie, że zimą zawodnicy wykonali dobrą robotę, a nasza kadra składa się z dwudziestu kilku zawodników, którzy rywalizują o miejsce w jedenastce. To mnie cieszy, bo jest rywalizacja o miejsce na każdej pozycji w jedenastce, a ponieważ wszyscy zawodnicy są zdrowi, to z optymizmem czekam na pierwszy tegoroczny mecz o ligowe punkty.

Wydobyć rezerwy

W zimowym okienku transferowym w kadrze GKS-u Tychy nie zaszły wielkie zmiany. Do ekipy Artura Derbina dołączyli doświadczony defensywny pomocnik Wiktor Żytek oraz młodzieżowiec Kamil Kargulewicz, grający na skrzydle.

– Transfery są robione po to, żeby wzmocnić drużynę – dodaje Krzysztof Bizacki.

– Nie znaczy to jednak, że zawodnik, który wchodzi do zespołu, musi być jego liderem. Potrzebne są nieraz także po to, żeby wydobyć rezerwy z tych piłkarzy, którzy już w zespole są od jakiegoś czasu. Obserwuję to i cieszę się, że Kamil Kargulewicz, który w sparingach zanotował bramkę i asysty, podciągnął Kacpra Piątka, który jest także kandydatem do gry na skrzydle, a jednocześnie podniósł poprzeczkę naszym pozostałym młodzieżowcom. W sparingu z Puszczą zagraliśmy dwójką zawodników urodzonych w 2000 roku, czyli Kacprem Piątkiem i Łukaszem Norkowskim, ale w Łodzi w sobotę wcale tak nie musi być. Inaczej będzie też pewnie tydzień później w Olsztynie oraz 6 marca w Tychach podczas meczu z Zagłębiem Sosnowiec. Mnie cieszy to, że obaj nowi zawodnicy wkomponowali się w zespół i chcą w nim grać.

Kilka sposobów gry

26-letni Wiktor Żytek w sparingu z Puszczą Niepołomice, z której przyszedł do GKS-u Tychy, wystąpił na środku pomocy razem z Łukaszem Norkowskim. Doświadczonym i sprawdzonym w szeregach tyszan jest natomiast Oskar Paprzycki i wiele wskazuje na to, że obaj mogą zagrać obok siebie, odpowiadając za defensywę.


Czytaj jeszcze: Próba generalna zaciemniła obraz

– Wprawdzie Wiktor Żytek w sparingach nie zdobywał punktów za bramki czy asysty, bo to zupełnie inny typ zawodnika niż Kamil Kargulewicz, ale udowodnił, że jest potrzebny drużynie – uważa Krzysztof Bizacki.

– To piłkarz, który sprawdza się w twardej walce i dobrze gra głową, więc jest bardzo przydatny przy stałych fragmentach gry zarówno pod naszą bramką, jak i w polu karnym rywali. Mamy więc kilka sposobów gry i parę wariantów ustawienia zespołu, zatem na pewno będziemy o tym jeszcze sporo dyskutować. A i tak wszystko zweryfikuje boisko…


Fot. Łukasz Sobala / PressFocus