GKS Tychy. Nieudana przymiarka do… zarostu

Piłkarze GKS-u Tychy zakończyli etap wprowadzania w rytm zimowych treningów. W tym tygodniu podopieczni Ryszarda Tarasiewicza będą już mieli zajęcia codziennie, a dzisiaj i w czwartek spotkają się dwa razy – rana na siłowni, a po obiedzie na boisku. W dodatku na sobotę zaplanowana została pierwsza w tym roku gra kontrolna więc można powiedzieć, że pułap obciążeń systematycznie się podnosi.

Rzymski wypad

– O rzymskim wypadzie przedświątecznym powoli już zapominam – mówi Dominik Połap, który w rundzie jesiennej zaliczył 13 I-ligowych występów i strzelił 2 gole, wyrastając na pierwszego młodzieżowca. – Pojechaliśmy z rodziną na trzy dni do stolicy Włoch i nastawiliśmy się na zwiedzanie. Byliśmy w Watykanie i w Koloseum. Resztę piłkarskiego urlopu spędziłem już w Tychach i solidnie wykonałem trenerskie polecenia z rozpiski. Nie była to dla mnie nowość, ale obciążenia były większe niż w minionym roku więc trzeba się było dodatkowo mobilizować.

Skrzydłowy, który 20 grudnia obchodził 20. urodziny, po urlopie wrócił do szatni prezentując zapuszczane przez czas urlopu wąsy i brodę, ale starsi koledzy uznali, że młodzieżowiec jest jeszcze za młody na seniorski zarost więc wychowanek MOSM-u Tychy sięgnął po maszynkę do golenia.

Nie ma innego wyjścia

– Chciałem sprawdzić jak urośnie mi ten zarost, ale furory nie było – dodaje 20-latek. – Oby była… na boisku. Na progu 2020 roku i z okazji urodzin, i przy okazji Świąt Bożego Narodzenia, i podczas powitania Nowego Roku, życzyłem sobie dalszego regularnego grania i kolejnych bramek. Słyszałem też kilka razy słowa: „gry w wyższej lidze” więc dodawałem: „Z GKS-em”. Ale na razie najważniejsze są treningi, bo już wchodzimy w etap dwóch zajęć dziennie, we wtorki i czwartki. Spodziewam się tego, że będzie ciężko, ale nie ma innego wyjścia. A gdy będzie naprawdę ciężko to przypomnę sobie najlepsze chwile z rundy jesiennej, czyli radość po strzelonych golach na boisku oraz z drużyną po zwycięstwach w szatni i z kibicami.

Gra na utrzymanie

Wczoraj tyszanie mieli zajęcia przed południem. O godzinie 10.30 wyszli na sztuczną nawierzchnię bocznego boiska Stadionu Miejskiego. Zaczęli od rozgrzewki, a po dziadku i przećwiczeniu podań rozpoczęła się półgodzinna gra na utrzymanie. Uczestniczyło w niej 25 zawodników z pola i 4 bramkarzy. W zespołem nadal trenuje Boris Kipeya oraz zawodnicy wystawieni na listę transferową: Paweł Szołtys, Kacper Laskoś i Nikolas Wróblewski, a czwarty z nich Damian Nieśmiałowski ćwiczy z zespołem rezerw. W sprawie ich przyszłości niebawem zapadną konkretne decyzje.

Grzeszczyk bez pośpiechu

Najważniejsze jednak jest to, że prawie wszyscy są zdrowi. Prawie, bo tylko boczny obrońca Bartosz Szeliga ćwiczy indywidualnie w ramach rehabilitacji po zabiegu artroskopii kolana. Pozostali piłkarze wybiegają już jednak w komplecie na boisko i jedynie Łukasz Grzeszczyk nie bierze jeszcze udziału w gierkach, spokojnie wracając do pełni sił po grudniowym zabiegu. Dla niego etap wchodzenia w okres treningowy zaplanowany został więc indywidualnie, ale doświadczony kapitan, który pięć lat temu zakotwiczył w Tychach i zaskarbił sobie swoją postawą na boisku sympatię kibiców, wie doskonale, że w tej sytuacji pośpiech nie jest wskazany. Do rozpoczęcia rundy wiosennej, pod okiem fizjoterapeutów, powinien zdążyć z nadrobieniem niewielkich zaległości.

Na zdjęciu: Może rzeczywiście nie każdemu dobrze z brodą…