GKS Tychy. Odkrył ukryty atut

Mateusz Czyżycki już w 7. kolejce wyrównał swój strzelecki rekord z najlepszych sezonów.


Do GKS-u Tychy Mateusz Czyżycki przyszedł 17 lutego. Wprawdzie 11 dni wcześniej wystąpił w meczu Warty Poznań wychodząc w wyjściowej jedenastce na ekstraklasowe starcie z Górnikiem Łęczna, ale okazało się, że było to ostatnie 45 minut w barwach zielonych. Z trójkolorowymi 24-letni pomocnik związał się do 30 czerwca 2023 roku i miał nadzieję, że szybko wróci na najwyższy poziom krajowych rozgrywek, na którym zaliczył 39 występów i zdobył jedną bramkę.

Runda wiosenna przyniosła jednak rozczarowanie. Wychowanek Okocimskiego KS Brzesko w 13 meczach strzelił jednego gola, a 12. miejsce zespołu nie mogło go usatysfakcjonować. W nowy sezon wszedł więc z nadzieją na rychłą rehabilitacje, ale okazało się, że konkurencja do miejsc na środku boiska bardzo się zwiększyła, a Dominik Nowak szukając najlepszego ustawienia próbował także różnych wariantów ustawienia „Czyżyka”. W końcu dostrzegł element, który do tej pory pozostawał na drugim planie. Tym ukrytym atutem zawodnika grającego już od 4 czerwca 2014 roku na szczeblu centralnym i mającego w 161 występach 9 strzelonych goli okazała się skuteczność.

Ruszył w pole karne

Dość powiedzieć, że piłkarz, który w swoich najlepszych strzeleckich sezonach: 2018/19 w 30 występach oraz 2019/2020 w 31 meczach w barwach Odry Opole zdobył po bramki. Tyle ma już teraz po 7 kolejkach i wygląda na to, że wyrasta na bramkostrzelną „dziesiątkę” tyskiej drużyny. To on właśnie w meczu z Sandecją dał sygnał do kanonady. Jego udział w pierwszej bramce meczu w Niepołomicach był kluczowy.

To on bowiem po długim wybiciu piłki przez bramkarza GKS-u Tychy powalczył na środku boiska w powietrznym starciu z pomocnikiem Sandecji, a gdy futbolówka trafiła do Daniela Rumina, których uruchomił prawe skrzydło tyszan Czyżycki natychmiast ruszył w pole karne. Tam właśnie był gdy po zagraniu Mateusza Radeckiego Krzysztof Machowski dośrodkował zza narożnika pola karnego w pole bramkowe, a kiedy Rumin odegrał piłkę głową przed bramkę wystarczyło wypiąć pierś, żeby z metra dopełnić formalności.

Podłamał rywali

– W przeciągu całego meczu byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną – powiedział w klubowych mediach strzelający pomocnik tyszan. – Pierwszą połowę podsumowaliśmy moim trafieniem i ten mój gol w doliczonym już czasie gry tuż przed przerwą na pewno – co było widać po zespole Sandecji – podłamał rywali. A w drugiej połowie dorzuciliśmy cztery gole i myślę, że zagraliśmy niezły mecz i zasłużyliśmy na to zwycięstwo, choć pierwsze 45 minut był naprawdę ciężkie.

Złapać dobrą serię

Dla strzelca była to także kontynuacja dobrej passy. To on bowiem przypieczętował efektownym wolejem zwycięstwo z Wisłą Kraków i w następnym spotkaniu otworzył worek z bramkami.

– Chcemy, tak jak trener mówi, grać o najwyższe cele – dodał Mateusz Czyżycki. – Chcemy złapać dobrą serię i kontynuować zwycięską passę. Ja też mogę się cieszyć z tego, że mam już trzy bramki. Fajnie mi się współpracuje z Rumin (Danielem Ruminem) i „Wołkiem” (Krzysztofem Wołkowiczem), który daje piękne asysty więc dobrze to wygląda i oby tak dalej.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus