GKS Tychy. Oj Dana, Dana

Tyszanie zremisowali w Chojnicach po 102 minutach gry


Początek sezonu 2022/23 przejdzie do historii GKS-u Tychy pod znakiem pecha, który prześladował bramkarzy. Na treningu cztery dni przed pierwszym meczem rozgrywek kontuzji dłoni doznał etatowy bramkarz drużyny Dominika Nowaka, Konrad Jałocha i szkoleniowiec trójkolorowych znalazł się w bardzo trudnej sytuacji. Musiał zdecydować się na którego z rezerwowych golkiperów postawić i postawił na Kacpra Danę.

21-letni wychowanek Chrzciciela Tychy miał jednak podwójnego pecha. Najpierw w 10. minucie, puścił kuriozalnego gola. Dokładnie 50 sekund po strzeleniu gola przez Daniela Rumina, który uderzeniem z 6. metra sfinalizował nieco przypadkową akcję po rzucie wolnym wykonanym przez Krzysztofa Wołkowicza, Szymon Szymczak, strzałem bezpośrednio ze środka boiska, przelobował bowiem źle ustawionego i za późno interweniującego Danę.

W dodatku w 26. minucie po rzucie rożnym wykonanym przez Michała Mikołajczyka w polu bramkowym Marcin Grolik w powietrznym pojedynku przeskoczył Kamila Szymurę i główkując z 3. metra pokonał golkipera „przyspawanego” do linii i to w niewłaściwym miejscu.

Ale kumulacja nieszczęść nastąpiła w 50. minucie. Wtedy to bowiem debiutujący w I lidze młody bramkarz interweniując w polu bramkowym tak niefortunnie zderzył się z wykonującym wślizg Petrem Buchtą, że trafiony butem w twarz musiał pojechać do szpitala.

Przerwa na udzielnie pomocy i rozgrzewkę siedzącego na ławce rezerwowych Adriana Odyjewskiego potrwała ponad 5 minut, po których tyszanie ruszyli do ataku. Dokładniej rzecz ujmując przeprowadzili jedną składną akcję, zakończoną uderzeniem Mateusza Czyżyckiego z 14. metra. Na linii strzału znalazł się Łukasz Wolsztyński, w którego wślizgu obronnym arbiter dopatrzył się zagrania ręką. Na nic zdały się protesty gospodarzy, bo po dokładnej analizie na ekranie Karol Arys zdania nie zmienił, a do stojącej 5 minut na „wapnie” piłki podbiegł Krzysztof Wołkowicz i pewnym strzałem z 78. minucie gry ustalił wynik.

Wprawdzie spotkanie, ze względu na przerwy, trwało w sumie 102 minuty, ale ani gospodarze, ani goście nie mogą powiedzieć, że była to inauguracja na sto dwa. Co najwyżej na trójkę z plusem i dodatkowym impulsem dla włodarzy GKS-u Tychy, że w trybie pilnym muszą jeszcze poszukać bramkarza.


Chojniczanka – GKS Tychy 2:2 (2:1)

0:1 – Rumin, 9 min, 1:1 – Skrzypczak, 10 min (ze wznowienia gry od środka), 2:1 – Grolik, 26 min, 2:2 – Wołkowicz, 78 min (karny)

CHOJNICZANKA: Neugebauer – Grolik (66. Bartosiak), Błyszko, Kasperowicz – Mazek (90+4. Ryczkowski), Czajkowski, Kalinkowski (88. Karbowy), Wolsztyński (88. van Huffel), Mikołajczyk – Mikołajczak (90+4. Janicki), Skrzypczak. Trener Tomasz KAFARSKI.

GKS: Dana (57. Odyjewski) – Buchta, Nedić, 30. Kamil Szymura – Machowski, Czyżycki, Domínguez, Żytek (66. Kozina), Wołkowicz – Rumin, Mikita (90+2. Malec). Trener Dominik NOWAK.

Sędziował Karol Arys (Szczecin). Widzów 800. Żółte kartki: Czajkowski, Wolsztyński, Mikołajczyk – Domínguez, Rumin.


Fot. Piotr Matusewicz/Pressfocus