GKS Tychy. Po spacerze z Ramosem

 

Dla filaru defensywy GKS-u Tychy Marcina Biernata dzisiejszy mecz z Puszczą w Niepołomicach jawi się w kategorii „wyjazdów sentymentalnych”. Wychowanek Podgórza Kraków grał bowiem w klubie prezesa Jarosława Pieprzycy przez trzy sezony.

– Bardzo miło wspominam ten okres – mówi Marcin Biernat. – Do drużyny Dariusza Wójtowicza trafiłem latem w 2012 roku, a rok później świętowaliśmy historyczny – pierwszy awans Puszczy na zaplecze ekstraklasy. Szczególnie, z tamtego okresu pamiętam nasz wyjazdowy mecz z Unią Tarnów, bo na pięć kolejek przed końcem sezonu wygraliśmy 1:0, a ja w końcówce tego ciężkiego spotkania strzeliłem swojego pierwszego seniorskiego gola, który znacznie przybliżył nas do awansu. Pamiętam ten moment tym bardziej, że dopiero znacznie później zacząłem zdobywać regularnie po kilka goli w sezonie.

Wspomnienia z Puszczy

Z okresu, w którym Marcin Biernat rozpoczynał grę w Puszczy do dzisiaj w zespole pozostał tylko Łukasz Furtak, który wtedy wchodził do drużyny na… treningi jako junior. Natomiast z ekipy, z którą w 2015 roku żegnał się stoper GKS-u Tychy, są jeszcze w Niepołomicach Michał Mikołajczyk, Longinus Uwakwe i Marcel Kotwica.

– Roszady w kadrze Puszczy były w tym czasie duże i ze starej gwardii pozostało niewielu zawodników, ale ludzie związani z tym klubem są ciągle ci sami – dodaje 27-letni obrońca.

– Odwiedzam ich zresztą co jakiś czas i miło będzie znowu się z nimi spotkać. Na taryfę ulgową jednak nie liczę, ale mam nadzieję, że zagram dobry mecz. Kilka razy zresztą, jako zawodnik GKS-u Tychy, przypomniałem się już kibicom w Niepołomicach.

Na tym boisku zagrałem pierwszy oficjalny mecz w tyskich barwach w pierwszej rundzie Pucharu Polski w 2017 roku i wygraliśmy 1:0 po mojej bramce. To spotkanie jednak nie do końca dobrze mi się kojarzy, bo doznałem kontuzji i jeszcze przed przerwą musiałem opuścić murawę i pięć pierwszych kolejek sezonu mi wtedy uciekło. Ale gdy wróciłem do Niepołomic wiosną 2018 roku na mecz o ligowe punkty to radość była już pełna. Nie tylko grałem od początku do końca, ale znowu cieszyłem się z gola i ze zwycięstwa, tym razem 2:1. Mam nadzieję, że i tym razem piłka będzie mnie szukać na niepołomickim boisku.

Worek z golami

O bramkowe zdobycze najskuteczniejszej drużyny I ligi kibice GKS-u Tychy są jednak spokojni. Bardziej nurtuje ich pytanie – co zrobić, żeby tyska drużyna przestała tracić gole?

– My też zadajemy sobie to pytanie – wyjaśnia obrońca, który po kartkowej pauzie wraca do gry. – Kiedy wychodzę sobie na poranny spacer z Ramosem… to znaczy z naszym buldogiem francuskim, który ma imię na cześć hiszpańskiego obrońcy Realu Madryt, też o tym myślę. W ostatnich dwóch meczach straciliśmy 7 goli, ale wcześniej nasza gra defensywna była poprawna.

Na ten „worek z golami” miał wpływ splot wielu wydarzeń – między innymi naszych błędów i pomyłek sędziowskich. Nie spowodowało to jednak załamania czy nerwowych ruchów. Atmosfera w szatni cały czas jest optymistyczna i widać oraz słychać, że wierzymy w to co robimy. Świadczy też o tym wyraźnie nasz sposób gry i podejście do meczu sparingowego z Odrą Opole, bo wykorzystując przerwę w rozgrywkach zagraliśmy w nim tydzień temu skutecznie i w ataku, i w obronie.

Po trzy punkty

W wygranej 2:0 pierwszej połowie sparingowego spotkania z opolanami tyska obrona zagrała trójką stoperów, którymi dyrygował Marcin Biernat. Trener Ryszard Tarasiewicz od razu zaznaczył jednak, że połowa rundy to nie jest dobra pora na zmianę systemu gry. Wszystko wskazuje więc na to, że tyszanie przeciwko Puszczy wybiegną tradycyjnie czwórką w tyłach.

– Nie będę zdradzał tajników trenerskiej kuchni – zaznacza Marcin Biernat. – Uważam jednak, że nie ustawienia, a nastawienie jest najważniejsze. Musimy wrócić do tej koncentracji, dzięki której jako drużyna wygrywaliśmy wyjazdowe mecze z takimi trudnymi rywalami jak Zagłębie Sosnowiec czy Stal Mielec.

Jako zespół musimy grać tak, żeby już nie tracić bramek. Zainkasowaliśmy ich w 12 meczach 20, czyli połowę tego co w całym poprzednim sezonie. Ustawienie z trójką środkowych obrońców było sprawdzeniem nowego wariantu, który może się przydać w trakcie sezonu. Okazało się, że nie mamy problemu z przystosowaniem się do tego schematu, a decyzja dotycząca składu i taktyki należy do trenera. Ja natomiast, po porannym spacerze z Ramosem, z którym zaliczę przedmeczowy rozruch, stawię się na zbiórkę w klubie i gotowy do wyjazdu na spotkanie z Puszczą Niepołomice wsiądę do autokaru, żeby wyruszyć po trzy punkty.