GKS Tychy. Po treningu mocy

 

GKS Bełchatów ma 3 punkty mniej niż GKS Tychy i w tabeli plasuje się trzy miejsca niżej niż podopieczni Ryszarda Tarasiewicza. W dodatku tyszanie już jeden mecz w tym sezonie wygrali na bełchatowskiej murawie eliminując zespół Artura Derbina z Pucharu Polski, ale czy to znaczy, że są faworytami?

– Do wrześniowego meczu nie ma co wracać, bo bełchatowianie grali wtedy w innym składzie, a my także mieliśmy inne zestawienie – mówi Ryszard Tarasiewicz. – Wtedy na przykład Dario Kristo zagrał eksperymentalnie na stoperze, a teraz musi pauzować po czwartej żółtej kartce. Natomiast strzelec gola Wojciech Szumilas, który zapewnił na wtedy prowadzenie, leczy kontuzję.

3 mecz przerwy

„Szumi” nabawił się ureazu 26 października w meczu z Wartą Poznań i choć na pierwszy rzut oka faul nie wyglądał złowieszczo to jego skutki wykluczyły tyskiego pomocnika z gry już w trzecim spotkaniu.

– W porównaniu z naszym ostatnim meczem ligowym w jedenastce też muszą nastąpić roszady więc to będzie nowe rozdanie – dodaje szkoleniowiec tyszan. – Do kadry po kartkowej pauzie wraca doświadczony pomocnik Sebastian Steblecki, a obrońca Bartek Szeliga już jest w pełni sił więc piłkarzy nam nie zabraknie. Ponadto, ci którzy wchodzą do gry, tak jak ostatnio Kuba Piątek, dają dobre zmiany. Bardzo mnie to cieszy, bo dzięki temu drużyna utrzymuje jakość gry i to również jest bardzo budujące. Dlatego nastawiając się na trudną rywalizację jedziemy do Bełchatowa z optymistycznym nastawieniem.

8 karnych

Choć tyscy kibice po ostatnim zwycięstwie ze Stomilem Olsztyn cieszyli się z wygranej to narzekali jednocześnie na poziom gry swoich ulubieńców. Analizując to spotkanie na chłodno Ryszard Tarasiewicz nie dopatrzył się jednak obniżki formy swojej drużyny.

– W całej rundzie jesiennej mieliśmy dwie słabe pierwsze połowy w Radomiu i w Niepołomicach – przekonuje trener GKS-u Tychy. – Czyli w sumie tylko 90 minut zagraliśmy poniżej oczekiwań.

Ze Stomilem zagraliśmy bardzo skutecznie w obronie, bo rywal zmusił nas do oddania pola i nie było innej możliwości jak tylko koncentracją i zaangażowaniem walczyć o zwycięstwo. To był bardzo dobry mecz w naszym wykonaniu. Nie dopuściliśmy do tego, żeby zespół Stomilu rozegrał trzy-cztero podaniową akcję i wypracował w ten sposób okazję strzelecką. A sytuację, w której znakomitą interwencją uratował nas Konrad Jałocha po rzucie wolnym i główce, powinien poprzedzić rzut karny dla nas. Dlatego uważam, że całkowicie zasłużenie zdobyliśmy 3 punkty. Mamy ich w tej chwili 24, ale powinniśmy mieć o 7 więcej. Nie mamy z wiadomych powodów.

Powinniśmy też mieć osiem karnych, ale wykonywaliśmy tylko dwa. I nie chodzi o to kto biega po boisku z gwizdkiem, ale o to, żeby stałe fragmenty gry, a do nich należą także karne, były odgwizdywane również gdy nasi zawodnicy są faulowani.

Wyjazd o 9 rano

Po 16 kolejkach i 2 meczach w ramach Puchary Polski można powiedzieć, że runda jesienna wkracza jest na finiszu. To znaczy także, że o zdobywaniu punktów decydować będzie w dużej mierze przygotowanie fizyczne zawodników.

– Mieliśmy w tym tygodniu trening mocy i od strony fizycznej zawodnicy wyglądają bardzo dobrze – zapewnia Ryszard Tarasiewicz. – Oby to się przełożyło na punkty, bo one są nam potrzebne. Wiadomo jaka jest ta nasza liga. Za nami już 16 kolejek, a kandydatów do pierwszej szóstki, bo to jest granica walki o awans, jest więcej niż połowa stawki. Pamiętamy o tym i solidnie, ale zarazem spokojnie podchodzimy do najbliższego meczu.

Po tygodniu przygotowań zawodnicy wsiedli rano o godzinie 9.00 do autokaru, żeby dojechać do półmetka sezonu. To już jest ten etap, w którym wszystko się liczy więc potrzebna jest maksymalna koncentracja. Mamy jednak dobry zespół, który udowodnił już w tym sezonie, że potrafi wygrywać i z takim nastawieniem wychodzimy na każdy mecz.