Tyszanie po raz 13 zagrają w finale mistrzostw Polski!

W ostatnim meczu z „Szarotkami” nikt już nie miał wątpliwości, kto jest lepszy. A zwycięstwo 7:1 nie podlegało żadnej dyskusji. Tyszanie po raz 13 zagrają w finale i liczą na czwarty złoty medal.

Hokeiści z Tychów znacznie lepiej znieśli środowy maraton, bo decydującego meczu przystąpili z podwójną energią. I dość nieoczekiwanie szybko uzyskali prowadzenie. Już w pierwszej akcji Jakub Witecki stanął przed szansą zdobycia gola, ale Przemysław Odrobny stanął na wysokości zadania. Aleksiej Jafimienko również sprawdził czujność golkipera „Szarotek”. Aleks Szczechura już 2-krotnie zdobył zwycięskie gole w dogrywkach, ale tym razem rozpoczął serię goli. Patryk Wajda nie opanował krążka i przejął go kanadyjski napastnik, z polskimi korzeniami, nie mając kłopotu z pokonaniem Odrobnego. W 4 min było już 2:0, bo Filip Komorski z Glebem Klimenko przeprowadzili szybko akcję, a sfinalizował ją Jafimienko. Po tym golu Trener Tomek Valtonen wziął czas, by nieco uspokoić mocno rozkojarzonych swoich podopiecznych. Dopiero po 3. bramce Tomasa Sykory goście zaczęli składniej konstruować akcję, ale John Murray zachował „czyste” konto.

Gospodarze wcale nie zamierzali rezygnować z dalszych goli i ciągle nacierali. Po raz kolejny dał o Jafimienko wraz ze swoimi partnerami Komorskim i Klimenko. Białorusin po raz kolejny sfinalizował akcję swoich kolegów. Na listę strzelców dawno niewidzainy Patryk Kogut, który dobił krążek do po uderzeniu Sykora. Przy prowadzeniu 5:0 chyba już nic w ostatniej odsłonie nie mogło się stać. A jednak goście wcale nie zamierzali rezygnować z poprawy niekorzystnego rezultatu. Oskar Jaśkiewicz uderzył z niebieskiej linii i w końcu Joonas Sammalama, stojąc przed bramką, skierował krążek do siatki. Gospodarz jednak szybko wrócili do równowagi i konsekwentnie zmierzali do celu. Andrej Michnow i Gleb Klimenko znaleźli sposób, by pokonać Odrobnego.

Tyscy hokeiści nie będą odpoczywali, bo przecież już we wtorek pierwsze spotkanie z Comarch Cracovią.

Tomek VALTONEN: – To była niesamowita seria półfinałowa. Tyski zespół był lepszy i zasłużenie awansował do finału. Jestem dumny z chłopaków, bo walczyli do samego końca z tak silnym rywalem.

Andrej GUSOW: – Przyznaje rację Tomkowi, bo ta seria przeszła do historii. – To zaszczyt wygrać z takim rywalem. Poziom ligi się podniósł, bo w poprzednim sezonie potrzebowaliśmy 13 meczów do złota, a teraz po 14 dotarliśmy do finału.

GKS TYCHY – TATRYSKI PODHALE NOWY TARG 7:1 (3:0, 2:0, 2:1)

1:0 – Szczechura – Cichy (2:35), 2:0 – Jafimienko – Klimenko – Komorski (4:00), 3:0 – Sykora – Kogut (14:45), 4:0 – Jafimienko – Komorski – Klimenko (29:25), 5:0 – Kogut – Sykora – Michnow (37:50), 5:1 – Sammalmaa – Jaśkiewicz – Zapała (42:02), 6:1 – Michnow – Sykora – Ciura (51:17), 7:1 – Klimenko – Jafimienko – Komorski (58:06).

Sędziowali: Włodzimierz Marczuk i Paweł Meszyński – Wojciech Moszczyński i Sławomor Szachniewicz. Widzów 3000.

TYCHY: Murray; Pociecha (2) – Ciura, Bryk – Górny, Kolarz – Kotlorz, Bizacki; Szczechura – Cichy – Witecki, Gościński – Rzeszutko – Jeziorski, Jafimienko – Komorski – Klimenko, Michnow – Kogut – Sykora. Trener Andrej GUSOW.

PODHALE: Odrobny; Kolusz – Jaśkiewicz, Tolvanen – Wajda, Suominen – Hovinen, Dutka – Mrugała; Różański – Dziubiński – Worwa, Michalski – Zapała (2) – Sammalmaa, Guzik – Neupauer – Wielkiewicz (2), Siuty – Kapica – Moisio. Trener Tomek VALTONEN.

Kary: Tychy – 2 min., Podhale – 4 min.

 

Na zdjęciu: Aleksiej Jefimienko strzelił 2. gola w decydującym spotkaniu.