GKS Tychy. Podwójny niedosyt

Tyszanie wiedzą, że chcąc wygrywać muszą sobie stwarzać więcej bramkowych sytuacji.


Po inauguracji sezonu Jakub Piątek mógł czuć podwójny niedosyt. W spotkaniu z ŁKS-em 23-letni pomocnik GKS-u Tychy nie wybiegł w pierwszej jedenastce i usiadł na ławce rezerwowych, bo dwa tygodnie przed pierwszym meczem wypadł z treningowego rytmu z powodu urazu. Szybko jednak udowodnił, że jest wartościowym zawodnikiem, bo już 2 minuty po jego wejściu tyszanie strzelili łodzianom wyrównującego gola, a w ostatnim kwadransie śmiało próbowali sięgnąć po 3 punkty. Nie zdołali jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę.

W Rzeszowie role się odwróciły. Starszy z braterskiego duetu tyszan zaczął mecz z Resovią od początku, ale zszedł z murawy po 72 minutach spotkania, a drużyna Artura Derbina musiała przełknąć gorycz porażki.

– Straciliśmy bramkę na początku pierwszej połowy – mówi Jakub Piątek. – Próbowaliśmy dążyć do tego, żeby odwrócić wynik, ale to się niestety nie udało. Resovia dobrze broniła. Nie umieliśmy się przebić w pole karne gospodarzy i zakończyliśmy mecz porażką 0:1. Musimy sobie w meczach stwarzać więcej sytuacji, a my mieliśmy na rzeszowskim boisku praktycznie tylko jedną okazję, bo tuż przed stratą gola, Michał Staniucha główkował w dobrej sytuacji.

Więcej naszych bramkowych szans sobie nie przypominam. Natomiast rywale mieli jeszcze kilka okazji, a już po czerwonej kartce, czyli od 79 minuty, kontrowali nas bardzo groźnie. Dlatego ten mecz nie zakończył się po naszej myśli.

Bramkowe wspomnienia

Od przegranej potyczki dni biegną jednak bardzo szybko, a trójkolorowi już myślami są przy kolejnym piątkowym starciu. Zmierzą się na swoim boisku z Miedzią Legnica, który Jakubowi Piątkowi kojarzy się bardzo dobrze. Niespełna trzy miesiące temu GKS Tychy wygrał 3:2.

Na finiszu minionego sezonu, najpierw Kacper Piątek uderzeniem z 17 metra w 5 minucie zapewnił tyszanom prowadzenie, a w 13 minucie Jakub Piątek technicznym lobem z 12 metra w okienko długiego rogu podwyższył prowadzenie. Wprawdzie legniczanie zdołali wyrównać, ale ostatnie słowo należało do Wiktora Żytka i jego bomba z pomocą rykoszetu w 86 minucie zapewniła drużynie Artura Derbina trzy punkty. W tym sezonie taką zdobyczą tyszanie pochwalić się jeszcze nie mogą.

Analiza i wyciąganie wniosków

– Musimy zmazać tę porażkę z Rzeszowa i zrobić wszystko, żeby z Miedzią wygrać – dodaje Jakub Piątek. – Są takie dni, że gra nie wychodzi tak jak sobie człowiek zaplanował. Jesteśmy ludźmi. W spotkaniu z Resovią mało nam wychodziło, ale po to jest tydzień treningów, analiza i wyciąganie wniosków żeby w następnym meczu pokazać się z jak najlepszej strony i wyglądać dużo, dużo lepiej.

Zajęcia od niedzieli

Mikrocykl pod kątem meczu z Miedzią zaczął się w Tychach już w niedzielę. Na poniedziałek Artur Derbin zaplanował dwie jednostki treningowe, pomiędzy którymi nastąpiła analiza spotkania w Rzeszowie. Od wczoraj natomiast tyszanie zgłębiają wiedzę o tym jak grają legniczanie pod wodzą Wojciecha Łobodzińskiego, który 16 czerwca przejął ster w sztabie szkoleniowym drużyny z Legnicy i może się pochwalić dwoma zwycięstwami na starcie.

Powrót Kargulewicza

Tyszan czeka więc trudne zadanie, ale na łatwe mecze w tej lidze nie ma co liczyć. Istotne jest więc to, że z wyjątkiem Łukasza Sołowieja, który jeszcze leczy uraz ze spotkania inauguracyjnego reszta piłkarzy GKS-u Tychy jest w treningu. Do zajęć wrócił skrzydłowy Kamil Kargulewicz, który błyszczał na początku okresu przygotowawczego.

Wśród trenujących na sto procent jest także defensywny pomocnik Oskar Paprzycki, którego z powodu urazu zabrakło w autokarze do Rzeszowa. Natomiast Bartosz Biel czeka już tylko na wynik badania USG, mając nadzieję, że kontuzja, przez którą musiał opuścić boisko tuż przed przerwą meczu z ŁKS-em, nie pozostawiła śladu.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus